marcysiaa83
Fanka BB :)
Jestem po punkcji, fizycznie ok, ale... Dziewczyny, muszę się Wam "pożalić". Ja lecze się w Lublinie. Mała klinika, ale personel ok. Do tej pory jeździliśmy tylko na wizyty, ewentualnie usg czy pobranie krwi, więc nie przeszkadZało mi, że wszystko tam jest "na kupie". Rejestracja, poczekalnia, ubikacja, gabinety. Wszystko w obrębie kilku metrów. Wszyscy wiedzą po co mężczyzna wchodZi do gabinetu zabiegowego, lekarz często na korytarzu mówi o leczeniu, lekach, zabiegach... No i dziś ta punkcja... Nie była mi potrzebna koszula, kapcie ani nic. Rozebralam się od pasa w dół, założyłam jednorazową spódniczkę. Anestezjolog założył wenflon, usnelam momentalnie. Obudzialam się, pani pielęgniarka pomogła mi się ubrać i... położyli mnie na 15 minut na korytarzu za parawanem (w miejscu gdzie niby chodZi tylko personel, ale...). Później 15 na ppoczekalni, wyjecie wenflonu i tyle... Pytałam lek o pęcherzyki. Nie za wiele mi powiedział! Nawet nie wiem czy z obu jajników mi nakuli czy tylko prawy (bo lewy jakoś tam zle położony i nie wiedzieli ze zwykłego usg czy się tam dostaną). Powiedział tylko, że "mało". Że jutro mam się skontaktować. I mam brać luteine podjezykowa. Tylko że nie powiedZial kiedy ja brać!! Jeszcze dZiś? Od jutra? Nawet nie było kiedy zapytać bo już po mnie były następne punkcje.... Nie mam zzarzutów do personelu, bo naprawdę miłe osoby tam pracują. Tylko taki mały przekaz informacji. Nic nie wwiem 