Polega na nakłuciu lędźwiowego odcinka pleców i podaniu przez cienki cewnik (giętka rurka o średnicy ok. 1mm) środka znieczulającego do przestrzeni otaczającej rdzeń kręgowy. Rodząca zachowuje świadomość, nie odczuwa bólu od pasa w dół, ale powinna mieć możliwość poruszania się i parcia. Znieczulenie może być zastosowane, gdy rozwarcie szyjki osiągnie 2-3 cm. Nie jest ono jednak obojętne dla przebiegu porodu – może osłabić akcję skurczową (konieczne jest wtedy podanie oksytocyny), przedłużyć 1. lub 2. okres porodu. Konieczne jest częste lub stałe monitorowanie tętna dziecka przy pomocy KTG, co może ograniczyć możliwość poruszania się. Czasami gwałtownie obniża się ciśnienie tętnicze u matki, powodując zaburzenia tętna dziecka. Wzrasta również ryzyko porodu zabiegowego (zastosowanie kleszczy lub próżniociągu), a także cesarskiego cięcia.
Dziewczyny, nie oszukujmy sie- nie ma magicznego srodka usmierzajacego ból nie powodujacego skutkow ubocznych, a nikt mnie nie przekona, ze jednorazowe podanie srodka na bazie morfiny spowoduje to, ze moje dziecko bedzie w przyszlosci narkomanem:-):-):-) Wszystko jest kwestia wyboru mniejszego zla.
Jedno jest pewne- podstawowym przeciwskazaniem do ZOP jest niskie cisnienie krwi, wiec w moim przypadku absolutnie odpada.
Z pełnym szacunkiem dla Twojej osoby ale widać ze to będzie Twój pierwszy poród. Czeka cie prawdziwe wyzwanie z bólem i walka. Życzę powodzenia i zgadzam się, że nie ma w pełni bezpiecznego znieczulenia. Moja teściowa jest stomatologiem i z własnego doświadczenia zna również zagrożenie znieczulenia zęba. Nie istnieje 100% pewności że nie zaszkodzi. JA po Dolarganie odrazu wymiotowałam i miałam problemy z oddychaniem w połączeniu z bólem i stresem mieszakna wybuchowa. Najlepiej byłoby bez znieczulenia ale wiem czym poród pachnie i bez niego to ojjjjjj ciężko.
Króliczątko co ty się tak napalasz na te znieczulenie - jakbyś tu jakąś akcję reklamową rozpoczęła.
To że znieczulenie zoo zatrzymuje akcję porodową to kolejny mit wciskany po to,żeby znieczulenia nie podać. Skurcze nie mijają!
Dziewczyny nie czytałam całości, bo nie mam na to czasu.
Ale poświęcę chwilkę i podzielę się z wami swoim doświadczeniem.
Mój pierwszy poród - robiłam wszystko książkowo, chcieliśmy dziecku zapewnić maximum bezpieczeństwa, więc pojechaliśmy do Warszawy itd, itp, poród rodzinny no i oczywiście znieczulenie zewnątrzoponowe. Położna tylko przychodziła i pytał jak się czuję i czy chcę skorzystać ze znieczulenia. Nie mówiła mi nic o łagodzeniu bólu pod prysznicem, możliwości skorzystania z kąpieli - miałam wannę w swoim pokoju. Mówiła tylko o znieczuleniu jeśli już tak mocno mnie boli. Oczywiście książkowo nic nie jadłam (bo to zakazane i jakby jakieś komplikacje były to żołądek musi być pusty). Efekt był taki, że w końcu się skusiłam na to znieczulenie, bo przecież nie bolało mniej, a tylko bardziej.
Po podaniu znieczulenia było fantastycznie nic nie bolało ale też nie było skurczy. Kazali mi leżeć, bo podpięli mnie pod ktg - poszłam sobie spać. Przyszła położna i stwierdziła, że trzeba podać oksytocynę. Po jakimś czasie skurcze znowu zaczęłam odczuwać. Były coraz bardziej bolesne a przy tym byłam uwiązana do ktg i nie mogłam przyjmować dogodnych dla siebie pozycji. Po mojej prośbie o kolejną dawkę znieczulenia usłyszałam, że jak chcę urodzić to nie mogę dostać znieczulenia tylko muszę rodzić bez - w bólach.
Byłam wymęczona, głodna jak pies na łańcuchu i traciłam wszystkie siły - myślałam tylko kiedy to się skończy. W końcu przyszła położna i stwierdziła, że jak przebiją mi pęcherz to może pójdzie szybciej - tak zrobiła no i troszkę się ruszyło. Później pamiętam już tylko jeden przerażający ból, któremu nie było końca - bolały mnie skurcze po sztucznej oksytocynie, bolało mnie nacięcie krocza, bolało mnie oczywiście również szycie krocza - bo znieczulenia do szycia nie dostałam - po prostu rzeźnia.
Osobiście poród ze znieczuleniem uważam za blef, wyciąganie kasy (bo musiałam za to zapłacić) kompletny brak naturalności, uwiązanie do łóżka a na dodatek przez ponad rok po porodzie odczuwałam ból w miejscu wkłucia.
Moje kolejne porody - do nich się przygotowałam - ale ze stron, które mówiły o sposobach łagodzenia bólu, nie byłam już taka spięta, wiedziałam mniej więcej, czego się mam spodziewać, nie pozwoliłam się uwiązać pod ktg - tak jak chciała tego położna - i mimo tego, że jej się "nie pisały" skurcze to urodziłam po godzinie. Siedziałam w domu do końca niemalże - zrobiłam sobie długą odprężającą kąpiel i w domowym zaciszu stękałam sobie do woli. Sprawdzałam sobie sama rozwarcie i spokojnie czekałam na większe. W szpitalu pojawiłam się na godzinę przed ostateczną akcją porodową.
Ból owszem jest silny ale nie przesadzajmy - każda może sobie znaleźć dogodną technikę oddychania (tak wystarczy wiedzieć jak oddychać, by intensywność bólu zmalała) pozycję, miejsce aby go złagodzić (pod prysznicem, w wannie, na piłce, przy drabinkach, oparta o łóżko w rozkroku, w klęku w kucki) - mogłabym wyliczać ale podam wam tylko link do artykułu, który mi bardzo pomógł przebyć świadomie mój drugi i trzeci poród:
http://www.rodzicpoludzku.pl/images/stories/publikacje/oboluporodowym.pdf
I ten krótki filmik, który pokazuje, co się dzieje z macicą - dlaczego boli, jak dziecko wstawia się w kanał rodny - mogłam sobie po prostu wyobrazić co mogę zrobić, aby pomóc mojemu dziecku jak najszybciej i jak najmniej boleśnie dla mnie wydostać się na zewnątrz:
Inside pregnancy: Labor and birth | BabyCenter
A i jeszcze zapomniałam dodać, że jak człowiek normalnie zjadłam przed porodem, tak że bez problemu miałam siłę przeć:
http://www.rodzicpoludzku.pl/Wokol-...jesc-w-czasie-porodu-doniesienia-z-badań.html