Moi tez są generalnie w porządku i nie nachodzą nas, ale cały czas mysla, ze mój mąż będzie na każde ich zawołanie. A mnie to strasznie irytuje, bo on zawsze tak zrobi, żeby wyszło na ich... Np ostatnio zadzwonil tata, żeby mój jechał z mama na pogrzeb jakiegoś znajomego, bo on nie będzie zaś pytał o urlop, bo już dwa pogrzeby były w ostatnim czasie. Brat nie może, bo pracuje, a przecież mój mąż ma w tym dniu wolne to pomoze mamie nosic wieniec... Tylko, ze my wtedy mamy wizytę w szpitalu, to żebyśmy ja przełożyli najlepiej na inny Dzien :/ tylko mój pracuje na rano w tym tygodniu, a wiadomo ze na badania w szpitalu nie pojedziemy sobie wieczorem... Rece mi opadają czasami, jakiś wieniec jest ważniejszy niż ja w ciazy... Ostatecznie mój zadzwonił do szpitala i termin mamy tego samego dnia, ale najpóźniej jak tylko się dało czyli na 14. Ehh przykre nie mówiąc już o tym, ze tyle mamy do zrobienia, rzeczy do ogarnięcia zanim dzidzia przyjdzie na świat, a on ciagle musi tracić czas, żeby im coś zrobic, bo mu głupio odmówić. Oni sami powinni zrozumieć, ze ich syn ma już własna rodzine i o nią musi tez dbać, a nie w dalszym ciągu zajmować się ich sprawami... Sorry musiałam się wyżalić, dzis mam chyba jakiś kryzys