U mnie jednego dnia dr stwierdził,że nie ma tętna, następnego dnia byłam już w szpitalu. Na start dostałam pytanie od położnej (była miła serio, ale niefortunnie zadała pytanie) "jak chce Pani poronić, tabletki czy zabieg" ? Poryczałam się. Dobrze,że był mąż ze mną. Później przyszła moja Pani doktor i wytłumaczyła mi,że jak dostanę tabletki to i tak może być tak,że się wszystko nie oczyści i trzeba będzie zrobić zabieg. Wybrałam zabieg od razu. Chciałam to mieć za sobą. Z perspektywy czasu "cieszę sie",że ten koszmar trwał taką krótką chwilę i mogłam wyjść do domu.