Chyba powoli zaczynamy dołączać do towarzystwa stających na nogi (z raczkowaniem dalej jesteśmy do tyłu). Dziś zadzwoniłam do Teściówki ok. 11tej, a ona zdecydowanie zażądała, abyśmy zaraz po powrocie z pracy obniżyli łóżeczko na najdolniejszy poziom, bo Magda chwyta się za barierkę i usiłuje wstać. Wprawdzie jeszcze jej to nie wyszło do końca bo dupcia za ciężka, ale Teściowa boi się do kibelka iść jak Magda nie śpi, bo przecież w każdej chwili może jej się to udać.

No i ja też zauważyłam, że Magda coraz pewniej się stopami podpiera, zwłaszcza jak siedzi mi okrakiem na kolanie i robi sobie sama "patataj". Tylko że to teraz nie wygląda jak jazda konna, tylko idzie pupa w górę, parę sekund stania, i opad i znowu w górę... Ćwiczy dziewczyna, ćwiczy, a potem jak nam numer wytnie, jak rymsnie do przodu to się ze śmiechu nie pozbieramy.
A co do innych umiejętności, to prócz przybijania piątki i koci koci, Madzia już rozumie co to jest brawo (koci-koci;-)

), usiłuje robić "pa-pa", co w ostatecznym rezultacie też kończy się koci-koci

, no i przebój ostatnich dni - wysyłanie całusków. Oczywiście najbardziej cmoka jak chce nas przekonać do wzięcia na ręce. Wtedy to tak się rozcałuje, że aż strach. A spróbujcie ją sami poprosić, he he, figa z makiem.