reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Odebrałam wynik histopatologiczny! Pomocy 😢

Kotek, to nawet nie chodzi o użalanie się nad sobą. Trudno zrozumieć kiedy życie nas doświadcza. Zwłaszcza, kiedy widzimy, jak innym przychodzą pewne rzeczy z mniejszym wysiłkiem. Na pewno potrzebujesz odpocząć. Dać sobie czas, by rzeczy trochę same, trochę z twoją pomocą, a trochę z pomocą ziemskich Aniołów się poukładały. Nigdy nie wiemy co nam jutro przyniesie, ale na ile się da warto nie tracić nadziei.
I owszem moim zdaniem warto skonsultować ten wynik z innym lekarzem, zwłaszcza ginekologiem onkologiem.
I nie mów nigdy nic dobrego... dziś trudno dostrzec ci dobro, masz ku temu mnóstwo powodów. Dobro jednak nie przestało istnieć. Może trudniej je dostrzec. Jednak masz szczęście, bo nie czekałaś. Szybko wyłapany ciężki przypadek. Teraz obserwacja, może leczenie. Dziecka niestety nie udało się uratować, ale ty żyjesz. Twoje serce pogruchotane, ale jesteś, jeszcze dużo dobrego możesz osiągnąć, innym ofiarować, sama doświadczyć. Daj sobie czas. To twój sprzymierzeniec i przyjaciel. Nie masz siły zmagać się z tym co przyszło...pozwól, by czas poniósł cię trochę, aż odzyskasz siły i staniesz znów na nogi [emoji8]
Musze sobie dać czas-racja , ale dziś nie jest wcale lepiej.. nie wiem co się ze mną dzieje... dziękuje ❤️
 
reklama
Słuchaj, to nie moja z dnia na dzień. A hormony też swoje robią. Poza tym zaśniad, to nie byle co
Muszę stanąć na nogi i się w końcu ogarnąć bo sama się nie poznaje. :(
Jutro może w końcu pójdę do szpitala po oryginalny wynik..i zobaczę co mi powiedzą lekarze którzy mnie operowali badali itd. Moja nowa ginekolog załatwiła mi to ze szybciej wykonali badanie HP dlatego tez tyle nie czekałam. Do 3 tygodni.. Szpital materiał zawozi obok do budynku kliniki. Zadzwoniłam do tej kliniki czy są już gotowe powiedziała ze o 11 wyślą do szpitala. Zapytałam czy nie mogę u nich wybrać ,to pani powiedziała ze zrobi mi odpis, bo oryginalny musza wysłać do szpitala. Okej Wybrałam odpis rano a popołudniu zadzwoniłam do szpitala, usłyszałam ze jeszcze nie ma (dobrze wiedząc ze do nich trafił.) Ale okej dzwonię dziś ponownie usłyszałam ze nie ma... kazała dzwonić o 13 ale się już nie dodzwoniłam, nikt nie odbierał. Jakbym nie znała wyniku pewnie dzwoniła bym do teraz..
Jutro rano zadzwonię może w końcu „BĘDZIE” i pojadę. Może dowiem się jeszcze coś więcej.. moja gin kazała teraz uzbroić się w cierpliwość i badać betę co się będzie działo. Ale chyba liczę na to ze dostanę jeszcze w szpitalu jakieś skierowania na dodatkowe badania, nie wiem może dowiem się jeszcze coś, coś co mogę jeszcze zrobić... :( słyszałam ze jeśli powstanie nowotwór to później są przerzuty na płuca, mózg .. ( pochowałam babcie 3 lata temu zmarła na raka płuc ) mało tego pale bardzo dużo i bardzo długo. ( odrazu uprzedzę zanim mnie ktoś zlinczuje - NIE PALIŁAM JAK DOWIEDZIAŁAM SIĘ ZE JESTEM W CIĄŻY DO MOMENTU WYJŚCIA ZE SZPITALA PO OPERACJI ) zawsze chciałam rzucić ale niestety moje życie nie było usłane różami a dodatkowy stres związany z brakiem ciąży 2 lata starań nie pozwalał na to. Kazda wizyta u lekarzy powodowała ze ledwo od nich nie wyszłam a już musiałam zapalić bo bym nie mogła funkcjonować taki ze mnie nerwus. Myśli milion a ile poniedziałków ( nie pale od poniedziałku)..... nie wiem jak to gowno teraz rzucić .. a boje się żebym nie zachorowała gorzej. Moje maleństwo miało zaledwie 7 tygodni a ja czuje jakbym za nim tęskniła. To był najpiękniejszy czas w moim życiu.
Na vinted miałam tam jakieś pieniążki do wykorzystania i kupiłam dwa komplety dla maleństwa, wyszłam ze szpitala o 21 prawie, rano komplety przyszły..😭
Destino dziękuje za wsparcie ❤️
 
Serce pęka, że coś takiego Ci się przytrafiło. Jeśli mogę dodać coś od siebie, mocno zwróciło moją uwagę Twoje zdanie "Muszę stanąć na nogi i się w końcu ogarnąć bo sama się nie poznaje.". Ja poroniłam jakoś w 5 tygodniu, moja historia to pikuś przy tym co zdarzyło się Tobie, ale emocjonalnie to była dla mnie tragedia, a odpychanie emocji i przymuszanie siebie do stawania szybko na nogi po pół roku doprowadziło mnie do zaburzeń lękowych z atakami paniki. :( Proszę, pozwól sobie na wszystkie emocje. Daj sobie czas. Masz prawo czuć się źle! Pełne prawo. Masz prawo cierpieć. Pamiętaj, że to przejściowe, że jeszcze będzie pięknie. Ale daj sobie prawo do czucia tego wszystkiego co czujesz. Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki.
 
Serce pęka, że coś takiego Ci się przytrafiło. Jeśli mogę dodać coś od siebie, mocno zwróciło moją uwagę Twoje zdanie "Muszę stanąć na nogi i się w końcu ogarnąć bo sama się nie poznaje.". Ja poroniłam jakoś w 5 tygodniu, moja historia to pikuś przy tym co zdarzyło się Tobie, ale emocjonalnie to była dla mnie tragedia, a odpychanie emocji i przymuszanie siebie do stawania szybko na nogi po pół roku doprowadziło mnie do zaburzeń lękowych z atakami paniki. :( Proszę, pozwól sobie na wszystkie emocje. Daj sobie czas. Masz prawo czuć się źle! Pełne prawo. Masz prawo cierpieć. Pamiętaj, że to przejściowe, że jeszcze będzie pięknie. Ale daj sobie prawo do czucia tego wszystkiego co czujesz. Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki.
Dziękuje Ci bardzo ❤️ 💋
Czy u ciebie już w porządku ?
mam nadzieje ze jesteś aktualnie mama ❤️
 
Niestety nie jestem, ale psychicznie lepiej, podjęłam leczenie i chodzę na psychoterapie 😘 A co do starań, polegamy od 3 mc na naturze, pewnie niedługo wrócimy do lekarzy 😘 będziemy jeszcze mamami, zobaczysz...
Jeśli mogę wiedzieć to na czym polega wasz problem ? Czy macie jakaś konkretna diagnozę ? Podejrzenie ? Ja niestety ze staraniami muszę zaczekać czy nie rozwija się nic gorszego.. i dopiero wtedy jeśli będzie wszystko w porządku i będę zdrowa to zacząć starania ale nie wiem czy się odważę... boje się strasznie ze to się powtórzy a tego bym nie przeżyła :(
Życzę wam powodzenia 😍 uda się bez lekarzy zobaczysz ❤️❤️❤️❤️❤️❤️🥰
 
Jeśli mogę wiedzieć to na czym polega wasz problem ? Czy macie jakaś konkretna diagnozę ? Podejrzenie ? Ja niestety ze staraniami muszę zaczekać czy nie rozwija się nic gorszego.. i dopiero wtedy jeśli będzie wszystko w porządku i będę zdrowa to zacząć starania ale nie wiem czy się odważę... boje się strasznie ze to się powtórzy a tego bym nie przeżyła :(
Życzę wam powodzenia 😍 uda się bez lekarzy zobaczysz ❤️❤️❤️❤️❤️❤️🥰
Oczywiście, ze możesz :) Ja mam PCOS, jeden niedrożny jajowod, w kółko nawracające torbiele (odpukać dzięki ziółkom to się uspokoiło), mała insulinooporność i okazało się ze dwie mutacje genetyczne, które będą wymagały brania heparyny od początku ciąży. Był tez problem z endometrium cienkim przy poronieniu, ale nie wiem czy to była jednorazowa sprawa, bo miałam (okazało się kilka miesięcy później) jakaś bakterie, która często wywołuje zapalenie endometrium. Ale może zawsze mam takie endometrium, ciężko stwierdzić, bo przez ostatnie 2,5 roku większość miesięcy miałam albo torbiele, albo cytomegalie, albo inne problemy wiec tak naprawdę miesiące w których były realne starania można policzyć na palcach dwóch rąk...
trzymam kochana za Ciebie kciuki, życzę Ci mnóstwa zdrowia, siły i pozytywnej energii w tym wszystkim. właśnie wróciłam od terapeutki uświadomiona jak bardzo jestem zafiksowana w temacie ciąży, tak bardzo bym chciała umieć troszkę zdrowiej do tego podejść.
 
Oczywiście, ze możesz :) Ja mam PCOS, jeden niedrożny jajowod, w kółko nawracające torbiele (odpukać dzięki ziółkom to się uspokoiło), mała insulinooporność i okazało się ze dwie mutacje genetyczne, które będą wymagały brania heparyny od początku ciąży. Był tez problem z endometrium cienkim przy poronieniu, ale nie wiem czy to była jednorazowa sprawa, bo miałam (okazało się kilka miesięcy później) jakaś bakterie, która często wywołuje zapalenie endometrium. Ale może zawsze mam takie endometrium, ciężko stwierdzić, bo przez ostatnie 2,5 roku większość miesięcy miałam albo torbiele, albo cytomegalie, albo inne problemy wiec tak naprawdę miesiące w których były realne starania można policzyć na palcach dwóch rąk...
trzymam kochana za Ciebie kciuki, życzę Ci mnóstwa zdrowia, siły i pozytywnej energii w tym wszystkim. właśnie wróciłam od terapeutki uświadomiona jak bardzo jestem zafiksowana w temacie ciąży, tak bardzo bym chciała umieć troszkę zdrowiej do tego podejść.
My staraliśmy się 2 lata, najpierw sami później lekarze, milion badań wyjazdów do różnych miast i lekarzy szukaliśmy pomocy wszędzie bo tak na prawdę wszystko niby było okej a dzidzi nie było... później zbadali męża okazało się ze są słabe wyniki które po jakimś czasie ( brał suplementy i antybiotyk) się poprawiły ale wystarczy jakiś czas bez antybiotyku i znów lipa. Zrobiliśmy już tyle tych badań ze męża zdiagnozowalismy sami .. ma jakieś odnawiające się zapalenie. Po antybiotyku jest poprawa. Po jakimś czasie bez już średnie żołnierze. Teraz dostał konkretna dawkę i może przejdzie mu już raz na zawsze. Jeśli nie lekarz polecił w krk na lepsze badania się udać i zobaczymy co dalej :) jeśli chodzi o mnie to po drodze były jakieś uroplazmy i inne cuda... stymulację.. torbiel krwotoczna bo za dużo leków mi dał Nooooooo cuda cuda cuda. Co jakaś diagnoza to się wyleczyłam ( co tez zajmowało czasu i marnowało każdy cykl) staraliśmy się 3m ,efektów brak i szukaliśmy dalej... i tak nam minął ponad rok, straciliśmy grube tysiące .. po półtora roku dostałam skierowanie na HSG, poszłam, zrobili mi to na żywca ale szybko zapomniałam o tym co przeszłam i o tym bólu bo okazało się ze jajowody są drożne. Oczywiście działamy bo mamy największe szanse po zabiegu jak to lekarz stwierdził. Byłam pewna ze w pierwszym cyklu się uda.. i tak minęło kilka wizyt i 5 miesięcy. Aż w końcu trafiłam na nowego doktora z którym mam kontakt do dziś aczkowiek mamy do niego daleko. Zaprosił mnie do siebie na laparoskopię.. byłam przerażona narkoza ranami co to będzie.. nie chciałam iść .. ale poczytałam i stwierdziłam ze dla dziecka zrobię wszystko. Po tym wszystkim okazało się ze strach ma wielkie oczy, ból był tylko ran i to dopiero w domu. To był pikus w porównaniu z innymi wizytami w szpitalu. Najlepsza moja wizyta w szpitalu w dodatku okazało się ze oba jajowody były niedrożne............ przypominam ze jeszcze we wrześniu były drożne w innym szpitalu ciekawe ....
Panu Doktorowi udało się udrożnić tylko jeden i powiedział ze teraz się zacznie. I miał racje w pierwszym cyklu po laparoskopii zaszłam w ciąże( mało tego wcale na to nie liczyłam ponieważ owu miałam z niedrożnej strony ) i już z góry zakładałam ze w tym się nie uda ale następny miesiąc jest nasz . A tu proszę cwana łapka przechwyciła jajko na drożna stronę. Pan doktor mowil ze tak może tez być ale ja na to nie liczyłam . Myślałam już tylko o tej owulacji w kolejnym cyklu. Był tydzień do urodzin mojego męża. Nie wiedziałam co mu kupić i miałam cicha nadzieje ze zaszłam w ciąże i będę miała dla niego najpięknieszy prezent . Pojechałam na zakupy a obok był rosman, wpadłam tam kupiłam test. Wieczorem poszłam siknac patrzę NEGATYWNY. Pokazałam mężowi okej trudno.. zrobiłam go kilka dni przed okresem, jak to JA straszny niecierpliwiec....
po jakiś 15 min patrzę na niego . O Kur widzę coś i już wtedy wiedziałam ze coś jest na rzeczy . Bo nigdy nawet takiego cienia nie miałam. ( sorry raz ale to po zastrzykach przy stymulacji narobiliśmy sobie nadzieje bo nie wiedzialam ze kilka dni po zastrzyku test wychodzą pozytywne ) Mężowi nic nie powiedziałam .. o tym negatywno - pozytywnym teście. Kolejnego dnia poleciałam wykupiłam wszystkie testy świata i na każdym cień 😭😭😭 jezu jak płakałam w wc jak małe dziecko .. kolejny dzień to był chyba piątek znów milion testów kreska już była mocniejsza. Sobota chciałam mu powiedzieć bo nie wytrzymała bym już do jego urodzin (4 dni ). Tym bardziej ze miał wolny weekend byliśmy sami mieliśmy coś porobić ( a w tygodniu praca praca praca nie było by to tak jak na weekend ) ale oczywiście nagle niespodziewanie odwiedzila nas moja mama... i jak zawsze przyjeżdża na kilka godzin to akurat tego dnia siedziała z mojej mężem oglądali boks / ksw czy ciul wie jak to się zwie i popijali winko do 1 w nocy... nici z mojego planu . Dowiedział się w niedziele. Płakaliśmy jak bobry. Dla nie poznaki włożyłam test do worka z logo jego ulubionej firmy odzieżowej i powiedziałam mu ze to prezent na urodziny ale skoro już przyszedł to mu go daje 😊 nastawiłam nawet telefon i uwieczniłam ten moment radości i płaczu.. a teraz niestety naszego maleństwa Nie ma już z nami, nie mam odwagi włączyć sobie tego filmu. I nie wiem czy kiedy kolwiek go obejrzę. Staram się stanąć na nogi, wygrać z tym shitem i za jakiś czas zostać szczęśliwa mamą.. tylko jedyne pytanie jakie nasuwa mi się w tym momencie czy Pan Bóg mi na to pozwoli ... forum jest dla mnie odskocznia, mogę porozmawiać z kimś kto mnie rozumie...Trochę bez składu i ładu ale lubię tu pisać chociaż za dobrze mi to nie wychodzi..
Niematkawariatka dziękuje Ci kochana ze opowiedziałaś mi swoją historie i mnie tutaj wspierasz. ❤️
 
reklama
Nie wiem czy moja historia w jakiś sposób Cię pocieszy czy jednak nie. Ja z moim jeszcze wtedy nie mężem postanowiliśmy,że co ma być to będzie i nie zabezpieczaliśmy się nigdy. Mój okres zawsze był nieregularny. Ale po kilku latach stwierdziłam w końcu,że trzeba się przebadać. Diagnoza pco, insulinoopornosc. Staraliśmy się około 8 lat. Stymulacje tabletkami nie przynosiły u mnie żadnego efektu a nasienie męża coraz gorsze. W końcu padło na inseminację. I szok bo udało się za 1 razem. Cała rodzina poinformowana bo wszyscy na to czekali. Aż tu nagle w 6 tc zaczęłam krwawić. I to był niestety początek końca. Poroniłam dokładnie w ten sam dzień w którym miałam wyznaczoną wizytę aby usłyszeć serduszko. Chociaż mija od tego czasu dokładnie 5 lat to ja nadal to pamiętam, nie lubię oglądać zdjęć z tamtego okresu kiedy jeszcze maleństwo było ze mną. Później miałam jeszcze ciążę biochemiczna i kilka inseminacji bez powodzenia. Ale mój największy skarb przyniosło in vitro. Córka w tym roku kończy 3 lata. Życzę Ci tego samego z całego serca. Trzymaj się i nie poddawaj!!
 
Do góry