Oba cykle miałam akurat dokładnie takie same, jeśli chodzi o długość, 23 dni i owulacja w 10 dc. Tylko że w tym, w którym był biochem miałam okropny ból piersi (dużo większy niż zwykle w drugiej połowie cyklu) i mdliło mnie od zapachów. To akurat była nowość, bo ani w pierwszej, ani w drugiej ciąży (obie bezproblemowe) tak nie miałam. Bety nie zdążyłam zbadać, bo @ przyszła dzień po pozytywnych testach (odczytanych o czasie). Wcześniejsze testy były pozytywne po czasie (zrobiłam ich kilka, więc to nie mógł być przypadek), więc tym się nie sugerowałam. Ale te testy o czasie plus piersi i mdłości nie dają żadnych wątpliwości, że to był biochem właśnie. Podobno po biochemie łatwo zajść w kolejnym cyklu, ale u mnie się to nie sprawdziło.