reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kiedy pierwszy telefon?

I jeszcze odnośnie tej patologii w internecie. Ja tam nie wiem jak inni, ale pierwsze porno widziałam mając 9 lat. Nie w internecie, a na vhs które znalazłyśmy z koleżankami w sypialni jej rodziców. Ukryte gdzieś wysoko w szafie. A i tak 9 latki znalazły i potem z wypiekami na twarzy cofały tę kasetę. Do dzisiaj nie wiem czy się kapnęli, czy nie. Ze 2 lata później zaczytywałyśmy się w Wisłockiej, którą też gdzieś schowaną mieli rodzice.

Mój dziś 11 letni syn najbardziej lubił oglądać na YT kanał: niskopodłogowiec, do tego głównie ogląda o kanały o lotnictwie bo w przyszłości chce być pilotem lub programistą. Widać nie każde dziecko interesuje ekipa, Kruszlwil czy inne patotreści
 
reklama
@ZielonaMamma Wykluczenie z czego? Pato-tresci? Bo w naszym przypadku, gdy szkoła jest osiedlowa i koledzy mieszkają obok siebie, to telefon nie niesie żadnych walorów integracyjnych. Jak chcą się spotkać na podwórku, to do siebie dzwonią domofonem. Może @ness. też żyje w takiej społeczności, że normalne kontakty załatwia się twarzą w twarz albo przez rodziców. Rozumiem, że inaczej jest jak dziecko jest dowożone do szkoły czy też samo musi podróżować komunikacja, inaczej jest na przedmieściach itd.

Spędzanie czasu z telefonem na przerwie w szkole powinno być wg mnie zabronione pod ryzykiem odebrania telefonu. Przerwa jest zaplanowana w szkolnictwie po to, aby głowa odpoczęła. Bodźce z telefonu odpoczynku nie dadza.
Załatwianie spraw przez rodziców w wieku 12 lat nie zawsze jest pożądane. Poza tym może dzieci chcą też mieć znajomych nie tylko z podwórka? Wtedy telefon w domu im się przyda, nawet, jeśli do szkoły nie noszą.
Wiesz, że fora tematyczne też można oglądać? Dzieci też mają swoje zainteresowania, internet jest ogromnym źródłem wiedzy. Myślisz, że Twoje wykorzystają go wyłącznie do pato-treści? Że w ogóle takich będą szukać?
 
Kurde, jak ja chodziłam do podstawówki to komorek w ogóle jeszcze nie było….
Pierwszy telefon kupiłam sobie sama mając jakieś 20 lat.
 
Kurde, jak ja chodziłam do podstawówki to komorek w ogóle jeszcze nie było….
Pierwszy telefon kupiłam sobie sama mając jakieś 20 lat.
Ja też jestem z tego przedziału dziejowego :-D Kupiłam sobie telefon mając 18 lat, kiedy wyjeżdżałam na studia 700km od domu. Tata mnie objechał, że wydaję pieniądze, jak tu tyle wydatków przed nami w związku z moim wyjazdem, stancją, itp. Zero sentymentów, że kontakt z jedynaczką na drugim końcu Polski czy coś :-D - przecież był telefon stacjonarny jakby co ;-) A ze znajomymi miałam kontakt głównie przez GG :biggrin2: I jakoś wystarczyło, bo z tymi, którzy pozostali w rodzinnym mieście, nadal jesteśmy na bieżąco, a to już prawie 2 dekady...
 
Ostatnia edycja:
Nie będąc rodzicem na razie nie mam takich dylematów... ale widzę, jak to działa u moich uczniów. Tu podstawówka w stylu "nauczanie początkowe" trwa do V klasy, i to zazwyczaj dopiero po jej skończeniu, w gimnazjum, większość dzieci ma telefon. W szkole używać i tak nie wolno, można dopiero w liceum. Licealiści mają w nich nosy non stop, ale u młodszych jest różnie... Mają grupę na WhatsAppie w sprawie zadań domowych z mojego przedmiotu, to akurat bardzo popieram :-) :)! Zakaz używania telefonu obejmuje też dzwonienie do rodziców czy przyjmowanie od nich telefonów. To wszystko kontroluje szkoła, to pracownicy wykonują telefony i je przyjmują, jest od tego specjalna "komórka" ;-)
 
Ja kupie dziecku telefon, jak pójdzie do szkoły średniej, może w 7-8 klasie, ale nie szybciej. Telefon ma mu służyć do użytkowania jak telefon, a nie do gier, na pewno nie pozwolę żeby przesiadywał na nim kilkanaście godzin dziennie.
Do szkoły w ogóle nie będzie go mógł zabierać, wcześniej jak już sam będzie chodził do niej i z niej wracał dostanie smartwatcha, żeby mógł w razie czego do mnie zadzwonić.
ja kupię jak tylko pójdzie do szkoły,żeby mieć kontakt z córka jak np wyjdzie z koleżanka na płac zabaw 😊
 
@ZielonaMamma Nie muszą szukać, patotresci same je znajdują, nawet jak nie mają telefonu - wystarczy, że koledzy mają. Wystarczy, że kolega nagrywa lekcję, wklada telefon przez drzwi kabiny w WC itd. Ja nie twierdzę, że brak telefonu=brak demoralizacji (telefon=demoralizacja), tylko nie widzę niczego społecznościowo konstruktywnego związanego z telefonem, czego miałoby zabraknąć bez. Pisalas o wykluczeniu, dlatego spytałam, o wykluczeniu z czego? Ty nie masz problemu z udostępnianiem tego narzędzia dziecku, ale może ktoś inny ma i po co mu wmawiać, że narazi dzieck na wykluczenie z grona rówieśników?

Jestem też świeżo po dwóch przypadkowych rozmowach (jedna w przychodni, druga pod przedszkolem), gdzie matki opowiedziały mi, że ich nastoletnie córki chodzą na terapię i biorą leki psychiatryczne, bo zatapiają się w poczuciu swojej beznadziejności a tłem do rozwoju tych myśli są postawione na głowie relacje rówieśnicze skupiające się wokół pustych treści z serwisów społecznościowych.
 
@ZielonaMamma Nie muszą szukać, patotresci same je znajdują, nawet jak nie mają telefonu - wystarczy, że koledzy mają. Wystarczy, że kolega nagrywa lekcję, wklada telefon przez drzwi kabiny w WC itd. Ja nie twierdzę, że brak telefonu=brak demoralizacji (telefon=demoralizacja), tylko nie widzę niczego społecznościowo konstruktywnego związanego z telefonem, czego miałoby zabraknąć bez. Pisalas o wykluczeniu, dlatego spytałam, o wykluczeniu z czego? Ty nie masz problemu z udostępnianiem tego narzędzia dziecku, ale może ktoś inny ma i po co mu wmawiać, że narazi dzieck na wykluczenie z grona rówieśników?

Jestem też świeżo po dwóch przypadkowych rozmowach (jedna w przychodni, druga pod przedszkolem), gdzie matki opowiedziały mi, że ich nastoletnie córki chodzą na terapię i biorą leki psychiatryczne, bo zatapiają się w poczuciu swojej beznadziejności a tłem do rozwoju tych myśli są postawione na głowie relacje rówieśnicze skupiające się wokół pustych treści z serwisów społecznościowych.

Domyślam się, że pewnie nie masz wyboru co do zmiany szkoły - ale jak dla mnie to przede wszystkim z nią coś jest nie tak. U nas dzieci w szkole używają telefonów tylko w momencie kiedy są do tego potrzebne np. by zrobić zdjęcie testu (nie wydają ich do domu) czy właśnie jakby coś się stało. A tak nikt telefonów nie używa i nie ma z tym problemu. I z tego co rozmawiam z koleżankami, które mają dzieci w państwowych placówkach to wszędzie tak jest. Ja bym na pewno próbowała jakoś z tym walczyć - jak nie nauczyciele to przecież jest jeszcze kuratorium itd.
 
reklama
@ZielonaMamma Nie muszą szukać, patotresci same je znajdują, nawet jak nie mają telefonu - wystarczy, że koledzy mają. Wystarczy, że kolega nagrywa lekcję, wklada telefon przez drzwi kabiny w WC itd. Ja nie twierdzę, że brak telefonu=brak demoralizacji (telefon=demoralizacja), tylko nie widzę niczego społecznościowo konstruktywnego związanego z telefonem, czego miałoby zabraknąć bez. Pisalas o wykluczeniu, dlatego spytałam, o wykluczeniu z czego? Ty nie masz problemu z udostępnianiem tego narzędzia dziecku, ale może ktoś inny ma i po co mu wmawiać, że narazi dzieck na wykluczenie z grona rówieśników?

Jestem też świeżo po dwóch przypadkowych rozmowach (jedna w przychodni, druga pod przedszkolem), gdzie matki opowiedziały mi, że ich nastoletnie córki chodzą na terapię i biorą leki psychiatryczne, bo zatapiają się w poczuciu swojej beznadziejności a tłem do rozwoju tych myśli są postawione na głowie relacje rówieśnicze skupiające się wokół pustych treści z serwisów społecznościowych.
O wykluczeniu z kontaktu z rówieśnikami, którzy mieszkają dalej. Sama zaczęłam używać telefonu w gimnazjum, jak chciałam pisać czy rozmawiać z koleżankami, do których rodzice nie mogli mnie zawieźć. Jakbym nie miała telefonu, to nie miałabym tych koleżanek, bo kontakt tylko w szkole już nie wystarczał.

Nie wiem, czy dałabym telefon 7-latkowi. Nie mam takiego dziecka, wypowiem się za 5 lat. Ale nastolatkowi już tak. Nawet żeby mi powiedział, że wróci później, bo siedzi na ławce z kolegami.
 
Do góry