reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Majowe mamy 2023

A ja właśnie zjadłam plaster sera krótkodojrzewającego z orzechami włoskimi bo moja mama kupila na rynku... mowie do niej hm ja chyba nie mogę takiego a ona ze nie bo to nie jest pleśniowy... zjadłam i przeczytałam dopiero ze nie można bo może być listerioza 😥 juz jestem zła na swoją bezmyślność.

No trzeba uważać, ale mogę się założyć ze na pewno każda z nas zjadła koedys podczas swojej ciąży coś takiego a nawet nie wie 😅
 
reklama
A ja właśnie zjadłam plaster sera krótkodojrzewającego z orzechami włoskimi bo moja mama kupila na rynku... mowie do niej hm ja chyba nie mogę takiego a ona ze nie bo to nie jest pleśniowy... zjadłam i przeczytałam dopiero ze nie można bo może być listerioza 😥 juz jestem zła na swoją bezmyślność.
Spokojnie, w Polsce takie sery są z mleka pasteryzowanego. Wszystko powinno być okej.
 
A ja właśnie zjadłam plaster sera krótkodojrzewającego z orzechami włoskimi bo moja mama kupila na rynku... mowie do niej hm ja chyba nie mogę takiego a ona ze nie bo to nie jest pleśniowy... zjadłam i przeczytałam dopiero ze nie można bo może być listerioza 😥 juz jestem zła na swoją bezmyślność.
A wiecie, że ja mam ochotę na same zakazane rzeczy w ciąży 😝 jadłam już sushi (bez surowej ryby i krewetek buuu... ), steka (najmocniej wysmażonego, choć normalnie jadam krwistego) i sery plesniowe (ale wybieram te z mleka pasteryzowanego) 😅
A ja dzisiaj mam totalny zgon przez te zatoki 😬 w nocy obudziłam się wymiotując tą wydzieliną z zatok 🤢 dobrze, że spałam na boku, bo bym się udusiła 😱 boję się, że to się skończy antybiotykiem 🙄
Co do noszenia, to ja swoich dzieci nie nosiłam aż tyle, po pierwsze zawsze długo dochodziłam do siebie po porodach, połóg to dla mnie masakra :/ po drugie to były dzieci mało wymagające, same zasypiały w łóżeczku, nie były płaczliwe, a że siedzę z nimi sama, to przez ten czas mogłam naprawdę dużo zrobić w domu - pranie, gotowanie, sprzątanie. Także noszenia może nie było, ale było myzianie przed snem (do tej pory jest ❤️), śpiewanie, opowiadanie, całowanie i myślę, że maluch to też czuje 😍 oczywiście jak był płacz, bo i tak czasem się zdarzało, to nosiłam, ale generalnie moje dzieci rodziły się tłuściutkie i nie ukrywam, że ta aktywność fizyczna na brzuszku, na macie, w łóżeczku była dla mnie ważna, bo zarówno synek jak i córcia rozwijali się nieco z opóźnieniem pod tym kątem, to takie małe leniuszki były 😝 o, no i dużo z nimi ćwiczyłam (bez noszenia), był kilka razy dziennie 'fitness', masażyk, rozciąganie, a z córeczką wizyty u fizjo raz w tygodniu. A to przecież też forma kontaktu przez dotyk z dzieckiem ☺️
 
A wiecie, że ja mam ochotę na same zakazane rzeczy w ciąży 😝 jadłam już sushi (bez surowej ryby i krewetek buuu... ), steka (najmocniej wysmażonego, choć normalnie jadam krwistego) i sery plesniowe (ale wybieram te z mleka pasteryzowanego) 😅
A ja dzisiaj mam totalny zgon przez te zatoki 😬 w nocy obudziłam się wymiotując tą wydzieliną z zatok 🤢 dobrze, że spałam na boku, bo bym się udusiła 😱 boję się, że to się skończy antybiotykiem 🙄
Co do noszenia, to ja swoich dzieci nie nosiłam aż tyle, po pierwsze zawsze długo dochodziłam do siebie po porodach, połóg to dla mnie masakra :/ po drugie to były dzieci mało wymagające, same zasypiały w łóżeczku, nie były płaczliwe, a że siedzę z nimi sama, to przez ten czas mogłam naprawdę dużo zrobić w domu - pranie, gotowanie, sprzątanie. Także noszenia może nie było, ale było myzianie przed snem (do tej pory jest ❤️), śpiewanie, opowiadanie, całowanie i myślę, że maluch to też czuje 😍 oczywiście jak był płacz, bo i tak czasem się zdarzało, to nosiłam, ale generalnie moje dzieci rodziły się tłuściutkie i nie ukrywam, że ta aktywność fizyczna na brzuszku, na macie, w łóżeczku była dla mnie ważna, bo zarówno synek jak i córcia rozwijali się nieco z opóźnieniem pod tym kątem, to takie małe leniuszki były 😝 o, no i dużo z nimi ćwiczyłam (bez noszenia), był kilka razy dziennie 'fitness', masażyk, rozciąganie, a z córeczką wizyty u fizjo raz w tygodniu. A to przecież też forma kontaktu przez dotyk z dzieckiem ☺️
A próbowałaś tego, co Agnieszka Maciąg poleca na swoim blogu jako kurację na zatoki?
Ja próbowałam i mi pomogło. Chociaż jest to duuuuużo bardziej bolesne i upierdliwe niż po prostu zażywanie leków z apteki.

Metoda brzmi trochę obleśnie, ale w zatkanych zatokach przecież nie ma nic seksownego ;)
 
A próbowałaś tego, co Agnieszka Maciąg poleca na swoim blogu jako kurację na zatoki?
Ja próbowałam i mi pomogło. Chociaż jest to duuuuużo bardziej bolesne i upierdliwe niż po prostu zażywanie leków z apteki.

Metoda brzmi trochę obleśnie, ale w zatkanych zatokach przecież nie ma nic seksownego ;)
Dziewczyny. Na zatoki nie ma nic lepszego, niż płukanie ich. Serio mówię. Plukanie oczyszcza zatoki i znacznie ogranicza rozwoj bakterii.
 
reklama
Do góry