reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Palenie przed ciążą

Umiar, zdrowy rozsądek, złoty środek. Szkoda, że tego nie "zaleca WHO" i nie jest to "poparte najnowszymi badaniami". Może wtedy by ludzie przestali popadać w paranoje i skrajności.
 
reklama
Od podstawówki mam kolegę, którego rodzice byli/są palący. To nie była patologiczna rodzina, ale od chłopaka bardzo było czuć ten zapach. Jak czasem pożyczyłam mu zeszyt, to śmierdział, kiedy go dostawałam z powrotem. Nie chciałabym tego dla mojego dziecka. Jasne, że są gorsze nałogi i inne zagrożenia dla zdrowia. Ale to, na co mamy wpływ, warto zmienić. Ludzie nie takie rzeczy robią dla swoich dzieci i wnuków.
 
Od podstawówki mam kolegę, którego rodzice byli/są palący. To nie była patologiczna rodzina, ale od chłopaka bardzo było czuć ten zapach. Jak czasem pożyczyłam mu zeszyt, to śmierdział, kiedy go dostawałam z powrotem. Nie chciałabym tego dla mojego dziecka. Jasne, że są gorsze nałogi i inne zagrożenia dla zdrowia. Ale to, na co mamy wpływ, warto zmienić. Ludzie nie takie rzeczy robią dla swoich dzieci i wnuków.

Jest różnica pomiędzy chęcią zapewnienia dziecku domu bez dymu (w XXI wieku powinno to być po prostu normą), a zabranianiem dziecku kontaktu z tatą/babcia/dziadkiem czy ciocia bo oni przed spotkaniem z dzieckiem śmieli zapalić (nie w otoczeniu dziecka).
 
Ja w ogóle nie rozumiem z czym wy macie problem. Nie palicie, nie chcecie dopuszczać do siebie i dziecka palących, okej. Zmniejszyłyście szkodliwość biernego palenia do minimum, brawo. Nie róbcie jednak ze wszystkich palaczy żuli śmierdzących fajami na kilometr z połamanymi, żółtymi paznokciami i nie zabraniajcie innym się truć jeśli chcą. Dmuchanie komuś w nos dymem jest mega chamstwem, ale kampania w rodzinie przeciw paleniu jest tak samo beznadziejna.
 
Od podstawówki mam kolegę, którego rodzice byli/są palący. To nie była patologiczna rodzina, ale od chłopaka bardzo było czuć ten zapach. Jak czasem pożyczyłam mu zeszyt, to śmierdział, kiedy go dostawałam z powrotem. Nie chciałabym tego dla mojego dziecka. Jasne, że są gorsze nałogi i inne zagrożenia dla zdrowia. Ale to, na co mamy wpływ, warto zmienić. Ludzie nie takie rzeczy robią dla swoich dzieci i wnuków.
Niestety, jego rodzice musieli palić w domu.
Gdyby palili na zewnątrz, nic by nie śmierdziało.

Wierz mi, że moja mama, która zapali na dworze, na pewno jest takim samym zagrożeniem dla dziecka, jak osoba niepaląca. Musiałaby chyba odpalać papierosa od papierosa, żeby stanowić zagrożenie dla otoczenia.
 
Ja tylko mam nadzieję, że conajmniej do 18 roku życia w sezonie grzewczym Wasze dzieci (szczególnie te w dużych miastach) siedzą tylko w domach z porządną wentylacja i oczyszczaczami powietrza. I nie wychylaja nawet nosa na zewnątrz.
Bo chyba nie narażacie dzieci na tak niebezpieczne czynniki zewnętrzne😲
Mam oczyszczacz powietrza. Nie wychodzę z domu w przypadku przekroczonych norm.

Ja w ogóle nie rozumiem z czym wy macie problem. Nie palicie, nie chcecie dopuszczać do siebie i dziecka palących, okej. Zmniejszyłyście szkodliwość biernego palenia do minimum, brawo. Nie róbcie jednak ze wszystkich palaczy żuli śmierdzących fajami na kilometr z połamanymi, żółtymi paznokciami i nie zabraniajcie innym się truć jeśli chcą. Dmuchanie komuś w nos dymem jest mega chamstwem, ale kampania w rodzinie przeciw paleniu jest tak samo beznadziejna.
Ja nie robię. Moi rodzice tacy byli/są. Miałam prawo do tego. Mama z chęcią zmieniła nawyki "dla wnuka".
 
Od podstawówki mam kolegę, którego rodzice byli/są palący. To nie była patologiczna rodzina, ale od chłopaka bardzo było czuć ten zapach. Jak czasem pożyczyłam mu zeszyt, to śmierdział, kiedy go dostawałam z powrotem. Nie chciałabym tego dla mojego dziecka. Jasne, że są gorsze nałogi i inne zagrożenia dla zdrowia. Ale to, na co mamy wpływ, warto zmienić. Ludzie nie takie rzeczy robią dla swoich dzieci i wnuków.


Moim dzieciom nic nie śmierdzi papierosami, ani zeszyty ani ubrania
Tak samo w domu. Mój mąż pali poza domem. W domu wyobraz sobie, że nie czuć tego smrodu, tak samo w aucie. Sa domy gdzie pali się papierosy wszędzie i czuć to nawet u dzieci na ubraniach a można zadbać o higienę i czuć perfumy,.zapachy. o dziwo nawet nie czuć u nas kuwety, która również jest wymieniana na czas. A wiele osób narzeka na zapach z kuwety, że u nich szybko smród się roznosi. Fajki fajkami, ale wy dziewczyny (to pytanie ogółem) pilnujecie mycia owoców, warzyw, podłóg, by wasze dzieci wychowywały się w czystym domu ? Żadnego kurzu, brudu nie zlizywaly? Żadnego psa, kota bez szczepień?
 
Jest różnica pomiędzy chęcią zapewnienia dziecku domu bez dymu (w XXI wieku powinno to być po prostu normą), a zabranianiem dziecku kontaktu z tatą/babcia/dziadkiem czy ciocia bo oni przed spotkaniem z dzieckiem śmieli zapalić (nie w otoczeniu dziecka).

Niestety, jego rodzice musieli palić w domu.
Gdyby palili na zewnątrz, nic by nie śmierdziało.

Wierz mi, że moja mama, która zapali na dworze, na pewno jest takim samym zagrożeniem dla dziecka, jak osoba niepaląca. Musiałaby chyba odpalać papierosa od papierosa, żeby stanowić zagrożenie dla otoczenia.
Ja nie pisałam o zagrożeniu, tylko o zapachu. No nie jest on przyjemny i tyle, nie ma co zaklinać rzeczywistości. Dlatego jak czytam ten wątek, to cieszę się, że mam niepalącą rodzinę i w takim środowisku będę wychowywać dziecko.
 
Ja nie robię. Moi rodzice tacy byli/są. Miałam prawo do tego. Mama z chęcią zmieniła nawyki "dla wnuka".
Właśnie o tym mówię, dla dziecka można się chyba zdobyć na kilkugodzinną przynajmniej abstynencję od fajek. Na miejscu takiej babci nie chciałabym, żeby wnuk mnie kojarzył z popielniczką. Są ludzie starej daty, którzy na takie rzeczy nie zwracają uwagi i to nie ich wina, ale co stoi na przeszkodzie, żeby matka zwróciła jej uwagę?
 
reklama
Ja nie pisałam o zagrożeniu, tylko o zapachu. No nie jest on przyjemny i tyle, nie ma co zaklinać rzeczywistości. Dlatego jak czytam ten wątek, to cieszę się, że mam niepalącą rodzinę i w takim środowisku będę wychowywać dziecko.
Ja za to cieszę się, że wychowano mnie tak, że osobom, które kocham, nie stawiam żadnych warunków, ultimatum.

Poza tym napiszę jeszcze raz- w domach, gdzie osoby palące robią to na zewnątrz, nie prawa nic śmierdzieć dymem.
 
Do góry