reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Ciężarówki z nerwicą

Cześć Dziewczyny czy jesteście tu jeszcze ?

Czy ktoś może przeszedł to co ja i odpowie mi czy moja córeczka ma szanse urodzić się zdrowa ? 😥 przed ciążą nie miałam nerwicy. Pojawiła się ona w skutek choroby fizycznej a mianowicie choroby Crohna która męczyła mnie biegunkami przez pierwszy i drugi trymestr. Lekarze nie wiedzieli co jest bo w ciąży nie można zrobić kolonoskopii. Miałam ataki paniki że stracę dziecko do tego stopnia że dwa razy zdarzyło mi się nie przespać kilku nocy pod rząd…. Dostałam wtedy ketrel doraźnie. Teraz boję się że moje dziecko będzie przez to chore :( pół ciąży przepłakałam. nic nie wiedziałam o nerwicy zachodząc w ciążę…. Gdyby nie te biegunki to nie było by tego.
 
reklama
Cześć Dziewczyny czy jesteście tu jeszcze ?

Czy ktoś może przeszedł to co ja i odpowie mi czy moja córeczka ma szanse urodzić się zdrowa ? 😥 przed ciążą nie miałam nerwicy. Pojawiła się ona w skutek choroby fizycznej a mianowicie choroby Crohna która męczyła mnie biegunkami przez pierwszy i drugi trymestr. Lekarze nie wiedzieli co jest bo w ciąży nie można zrobić kolonoskopii. Miałam ataki paniki że stracę dziecko do tego stopnia że dwa razy zdarzyło mi się nie przespać kilku nocy pod rząd…. Dostałam wtedy ketrel doraźnie. Teraz boję się że moje dziecko będzie przez to chore :( pół ciąży przepłakałam. nic nie wiedziałam o nerwicy zachodząc w ciążę…. Gdyby nie te biegunki to nie było by tego.
To pytanie do lekarza, ktory na USG powinien ocenić rozwój dziecka.
 
Wydaje mi się, że ketrel nie jest szczególnie szkodliwy i ryzyko jest malutkie. Na szybko z google to ma stosunkowo niską przenikalność do łożyska i nie powoduje wad wrodzonych.

Ja zamieniłam duloksetyne na trittico xr. Nie wiem czy coś mi pomoże a lęki mam silne. Tęsknię za pregabaliną, ale nikt mi jej nie chce dać, bo to ryzykowne. Chociaż może teraz w drugim trymestrze byłoby lepiej...
 
Hej dziewczyny! Ja chciałam opowiedzieć Wam moja historie, może komuś doda to trochę otuchy! Nerwica na dobre zaczęła się u mnie na początku 2023 roku, była dla mnie tak uciążliwa (Zawroty glowy, Kolana jak z waty, pocenie się, Dreszcze, czarne myśli, trudności z robieniem czegokolwiek nawet pójściem do sklepu) że poszłam do psychiatry, dostałam leki, brałam je 9 miesięcy do stycznia 2024. Jako, że bardzo chciałam mieć dziecko zaczęłam się starać o nie z moim partnerem i w kwietniu okazało się, że jestem w ciazy. Na początku super ekstra, ale niestety nerwica powoli zaczęła dawać o sobie znak razem z podstawowymi objawami ciazy - zaczęłam sobie wmawiać, że to wszytsko na pewno przez hormony, bo w końcu jestem w ciazy i to dziwne żebym nie miała żadnych objawów. Zaczęłam myśleć bardziej pozytywnie, skupiać się na stanie "blogoslawionym" do 3 trymestru było stabilnie chociaż miałam beznadziejne dni w których tylko płakałam- ale hormony to hormony - tego się nie da przeskoczyć, dodatkowo pojawiły się problemy z tarczyca oraz anemia, trudności ze spaniem więc na pewno wszytsko razem się składało na moje samopoczucie - wmawiałam sobie ze to normalne, chociaz umysl podpowiadal mi ze to na pewno turbo nerwica. Najgorzej było w ostatnim miesiącu ciąży, zaczęłam miewać ataki paniki jak pomyślałam sobie o porodzie i o szpitalu - bardzo stresował mnie pobyt w szpitalu wśród innych nieznanych ludzi, bałam się, że zrobię z siebie idiotke i dostanę jakiegoś ataku w szpitalu, zabiorą mi dziecko bo stwierdzą, że nie jestem w stanie się nim opiekować itp. Finalnie, wylądowałam w szpitalu dzień przed terminem rozwiązania, najpierw na patologii ciazy - zaczęłam odczuwać niepokoj bo byłam w szpitalu, nie mogłam go opuścić a porod się nie zaczynał, byłam z 2 dziewczynami w pokoju i najgorsze miałam łóżko w środku <wszytskie rzeczy, które mnie napawały lekiem> na szczęście miałam słuchawki i mogłam słuchać muzyki klasycznej co daje mi trochę odprężenia w stresujących sytuacjach. W nocy zaczął się porod samoistnie, dodatkowo mój cudowny narzeczony nie dobierał telefonu <co było również na liście moich lekow> cudem zdazyl na ostatnią chwilę produ, w szpitalu spędziłam z dzieckiem dodatkowo 5 dni, bo młoda miała żółtaczkę fizjologiczna. Reasumując --- pisałam sobie w głowie najczarniejsze scenariusze porodu i ogólnie pobulytu w szpitalu - nic z tego o czym myślałam się nie wydarzyło, oprócz delikatnego leku było DOBRZE - lek był bo na pewno mój organizm przygotowywał się już do porodu. Dziś mijają prawie 2 miesiące od porodu - uczucie niepokoju czasami jest ale na pewno organizm musi się zregenerować, hormony muszą się ustabilizować więc naprawdę jest dobrze. Jestem zmeczona, mało śpię ale jest tyle obowiązków, że nawet nie mam czasu myśleć negatywnie! Także dziewczyny! Wierzę w Was, nie dajcie się, na pewno wszystko będzie dobrze, na dajcie się nagwtywnym myślą - wszytsko dzieje się w naszych głowach! A jeśli chodzi o prod - wszytsko dzieje się tak szybko, że nawet nie zdążysz spanikować w trakcie bo będziesz zupełnie myślała o czymś innym.
 
Nie wiem,czy ktoś tu zagląda. Pisałam tu pewnie ze 2 lata temu,gdy byłam w ciąży z mlodszym synkiem. Teraz czekam na córkę. I od początku tej ciąży są mega jazdy. Inne niż w poprzednich dwóch ciążach. Przede wszystkim oprócz leku o dziecko towarzyszy mi bardzo silny lęk o moje zdrowie. Zaszłam w tę ciążę bardzo szybko,nie spodziewałam się,ze tak szybko,co oczywiście po moich doświadczeniach bardzo nas ucieszylo. Ale od początku. Od jakiegoś czasu po urodzeniu drugiego syna moje obawy o zdrowie urosły do niebotycznych rozmiarów. Zaczęłam mieć lęki,że to wszystko jest takie piękne,ze mam dwóch zdrowych synów,męża,ze tak boję się,ze coś zniszczy ten stan rzeczy. Zaczełam odczuwać bóle w okolicy mostka i pod prawym żebrem. Z wielkim lekiem wykonałam jakieś badania z krwi pod kątem wątroby,z kału na helikobacter i kalpoprotektyne+3krotnie w odstępie pół roku USG jamy brzusznej. Badania wyszły ok. Próbowałam homeopatii,nie pomogła ,brałam suplementy na wątrobę i zioła na żołądek. Bóle dalej były i dodatkowo zaczełam zwracać uwagę na słodki posmak w ustach,więc od razu schiza,ze mam cukrzycę no i niby skąd,ale to też nie to. Niestety nie wykonałam gastroskopii,tomografii ani rezonansu. Na gastro zapisałam się,ale ze strachu odwołałam. Głupia ja. Jak zaszlam w obecna ciążę to lęki nasiliły się. Zaczęłam się bać,ze mój organizm nie poradzi sobie,ze przecież nie sprawdziłam dokładnie ,co mi jest,ze co by było gdyby,ze nie chcę opuszczać meza i osierocac dzieci. Na badaniach 1.trym,lekarz nastraszył mnie ,ze przezierność wynosi 2,3 i że mogłaby być nizsZa. To kiełkowało w mojej głowie. Na połówkowe jechałam z dusza na ramieniu. Na szczęście wszystko dobrze z Maleństwem. Ale zacEly się problemy z łożyskiem,które jest brzeznie przodujące,a obok zrobił się krwiak o zdarzyły się już 2 plamienia. To dodatkowy stres. Obawa o dziecko przeplata się z obawa o mnie sama. Dodatkowo medialne choroby i śmierci (np.Jakubiaka) do reszty mnie przygniotły. Nie śpię po nocach,bo zastanawiam się ,co mi jest i snuje czarne scenariusze. Spędzam mnóstwo czasu w telefonie. Szukam ciągle odpowiedzi,jednoczesnie widząc,jak bezsenswone jest takie dzialanie. Dzisiaj znowu coś mnie zaniepokoilo odnośnie mojego zdrowia,wydawało mi się ,ze mój mocz jest ciemno żółty i od razu obawa,ze w tym nadbrzuszu może coś się dziac. ZacSelam się zastanawiać,czy w ciąży mogę zacząć brać jakieś leki na to? W sensie na glowe...Nie radzę sobie z tymi lękami. Fizycznie i psychicznie czuję się coraz gorzej...wiem,że to może się wydawać błahe,ale skala tych lęków jest ogromna.
 
Nie wiem,czy ktoś tu zagląda. Pisałam tu pewnie ze 2 lata temu,gdy byłam w ciąży z mlodszym synkiem. Teraz czekam na córkę. I od początku tej ciąży są mega jazdy. Inne niż w poprzednich dwóch ciążach. Przede wszystkim oprócz leku o dziecko towarzyszy mi bardzo silny lęk o moje zdrowie. Zaszłam w tę ciążę bardzo szybko,nie spodziewałam się,ze tak szybko,co oczywiście po moich doświadczeniach bardzo nas ucieszylo. Ale od początku. Od jakiegoś czasu po urodzeniu drugiego syna moje obawy o zdrowie urosły do niebotycznych rozmiarów. Zaczęłam mieć lęki,że to wszystko jest takie piękne,ze mam dwóch zdrowych synów,męża,ze tak boję się,ze coś zniszczy ten stan rzeczy. Zaczełam odczuwać bóle w okolicy mostka i pod prawym żebrem. Z wielkim lekiem wykonałam jakieś badania z krwi pod kątem wątroby,z kału na helikobacter i kalpoprotektyne+3krotnie w odstępie pół roku USG jamy brzusznej. Badania wyszły ok. Próbowałam homeopatii,nie pomogła ,brałam suplementy na wątrobę i zioła na żołądek. Bóle dalej były i dodatkowo zaczełam zwracać uwagę na słodki posmak w ustach,więc od razu schiza,ze mam cukrzycę no i niby skąd,ale to też nie to. Niestety nie wykonałam gastroskopii,tomografii ani rezonansu. Na gastro zapisałam się,ale ze strachu odwołałam. Głupia ja. Jak zaszlam w obecna ciążę to lęki nasiliły się. Zaczęłam się bać,ze mój organizm nie poradzi sobie,ze przecież nie sprawdziłam dokładnie ,co mi jest,ze co by było gdyby,ze nie chcę opuszczać meza i osierocac dzieci. Na badaniach 1.trym,lekarz nastraszył mnie ,ze przezierność wynosi 2,3 i że mogłaby być nizsZa. To kiełkowało w mojej głowie. Na połówkowe jechałam z dusza na ramieniu. Na szczęście wszystko dobrze z Maleństwem. Ale zacEly się problemy z łożyskiem,które jest brzeznie przodujące,a obok zrobił się krwiak o zdarzyły się już 2 plamienia. To dodatkowy stres. Obawa o dziecko przeplata się z obawa o mnie sama. Dodatkowo medialne choroby i śmierci (np.Jakubiaka) do reszty mnie przygniotły. Nie śpię po nocach,bo zastanawiam się ,co mi jest i snuje czarne scenariusze. Spędzam mnóstwo czasu w telefonie. Szukam ciągle odpowiedzi,jednoczesnie widząc,jak bezsenswone jest takie dzialanie. Dzisiaj znowu coś mnie zaniepokoilo odnośnie mojego zdrowia,wydawało mi się ,ze mój mocz jest ciemno żółty i od razu obawa,ze w tym nadbrzuszu może coś się dziac. ZacSelam się zastanawiać,czy w ciąży mogę zacząć brać jakieś leki na to? W sensie na glowe...Nie radzę sobie z tymi lękami. Fizycznie i psychicznie czuję się coraz gorzej...wiem,że to może się wydawać błahe,ale skala tych lęków jest ogromna.
A u psychiatry byłaś?
 
Cześć, ja zaglądam w poszukiwaniu nadziei oraz otuchy ..chociaż od dawna nikt tu już nie pisze. A tu takie zaskoczenie że wątek nagle ożył! Ze swojego doświadczenia - mam nerwicę lękowa, która była leczona przed ciążą ...świadomie zeszłam z dawek leku do min aby w momencie zajścia w ciążę całkowicie odstawić. Co też zrobiłam... 1 i 2 trymestr nawet nawet ...3 to tragedia 🫣 jestem 10 dni przed porodem i naprawdę już świruje... Ze swojego doświadczenia radzę - znajdź dobrego psychiatrę który przypisze Ci leki w odpowiednim momencie... Ja muszę czekać do rozwiązania w obecnej sytuacji . Mój lekarz stwierdził że nie mogę kontynuować terapii Mozarinem i kazał brać doraźnie hydroksyzyne ( tyle się naczytałam o skutkach ubocznych że nigdy nie skorzystalam z tej porady ). Pije melisę ale to już nie pomaga...noce to 2H snu i tylko dlatego że biorę melatonine... Gehenna...jestem zmęczona fizycznie i psychicznie że już nie potrafię się tym wszystkim cieszyć ...odliczam dni do porodu...a w tym tygodniu idę do innego psychiatry żeby opracować plan B po porodzie...bo już czuję w kościach że mnie tak pięknie że się nie pozbieram 🫣 konkludując idź do psychiatry 🙏 nie ma sensu się tak męczyć .
 
reklama
Cześć, ja zaglądam w poszukiwaniu nadziei oraz otuchy ..chociaż od dawna nikt tu już nie pisze. A tu takie zaskoczenie że wątek nagle ożył! Ze swojego doświadczenia - mam nerwicę lękowa, która była leczona przed ciążą ...świadomie zeszłam z dawek leku do min aby w momencie zajścia w ciążę całkowicie odstawić. Co też zrobiłam... 1 i 2 trymestr nawet nawet ...3 to tragedia 🫣 jestem 10 dni przed porodem i naprawdę już świruje... Ze swojego doświadczenia radzę - znajdź dobrego psychiatrę który przypisze Ci leki w odpowiednim momencie... Ja muszę czekać do rozwiązania w obecnej sytuacji . Mój lekarz stwierdził że nie mogę kontynuować terapii Mozarinem i kazał brać doraźnie hydroksyzyne ( tyle się naczytałam o skutkach ubocznych że nigdy nie skorzystalam z tej porady ). Pije melisę ale to już nie pomaga...noce to 2H snu i tylko dlatego że biorę melatonine... Gehenna...jestem zmęczona fizycznie i psychicznie że już nie potrafię się tym wszystkim cieszyć ...odliczam dni do porodu...a w tym tygodniu idę do innego psychiatry żeby opracować plan B po porodzie...bo już czuję w kościach że mnie tak pięknie że się nie pozbieram 🫣 konkludując idź do psychiatry 🙏 nie ma sensu się tak męczyć .
Dziękuję,na razie moje lęki o własne zdrowie zeszły na dalszy plan,bo bardzo boję się o dziecko. Nie miałam świadomości ,ze krwiak na tym etapie ciąży jest tak groźny. Przeczytałam jakieś straszne historie. U mnie to 25 TC+0 i już 2 razy plamilam i dopiero dziś zaczełam zgłębiać temat ,ze taki krwiak może urosnąć i odkleić łożysko. Tfu,tfu. Tak więc,chwilowo o.psyxiatrzw nie myślę,bo głowię się,co zrobić,aby przy 2 aktywnych,malych dzieci donosić tę ciążę i co zrobić,żeby mimo brania heparyny krwiak się wchłonął...
 
Do góry