niktosia - Ty masz chyba za dużo czasu, że bawisz się w szpiega z krainy deszczowców
ale trochę to tu nerwową atmosferę wprowadzasz:-(
ja tam
myfę doskonale rozumiem - podejście ma zdrowe, a nie przesadne, jest już dużą dziewczynką ;-) więc wie, że poronienia sie zdarzają (bo pewnie w jej otoczeniu sie gdzieś tam wydarzały) ale nie jest pogrążona w obsesyjnym myśleniu o tym i obawianiu się - ja też tak mam - jak o tym słyszę , czytam to wiem, że może mi się również przydażyć, ale na codzień w ogóle o tym nie myślę i w ogóle takiej myśli nie dopuszczam - bardziej jak
dziusia boję się o zdrowie maleństwa
dziusia - ja z tym zmęczeniem jestem nie do życia - wieczorami często padam po położeniu Maksa - czyli o 21
w dzień na dzremkę nie ma szans bo biegiem do roboty, po drodze zakupy, w robocie biegiem, żeby z nią zdążyć i do domu nie brać, z roboty biegiem, żeby niania na PKS zdążyła, potem szaleństwa z Maksem i .... zgon na miejscu o 21