Marta, mam nadzieję, że to już koniec złych przygód Dobrusi i teraz będzie znowu pogodnym i uśmiechniętym maluszkiem! Najważniejsze, że przebadają ją dokładnie i będziesz wiedziała, że wszystko jest w porządku... Ale nieźle się bidulka nacierpi :-(
Jolu, chyba Cię rozumiem - wczoraj byłam świadkiem, jak 2,5-letni bratanek mojego męża żegnał się ze swoją nianią i domagał się obietnicy, że na pewno jutro rano do niego wróci - pytałam bratową, czy nie jest jej przykro, ale powiedziała, że ona wie doskonale, że i tak jest dla niego całym światem i że się cieszy, że Filip lubi nianię, bo gdyby było inaczej, to nie moglaby go z nią zostawiać... Więc chyba faktycznie coś w tym jest! Ale mi też się jakoś tak przykro zrobiło i ciągle jeszcze nie zabrałam się za szukanie opiekunki, nie mam odwagi. Zazdroszczę Ci, że masz szwagierkę, która może się zająć Mikołajem, bo zostawienie dziecka z jakąś babą z ulicy to straszne ryzyko... Trudno, pewnie lada dzień będziemy musieli się zmierzyć z tym problemem, bo pogoda coraz gorsza i ciągłe wleczenie Lenki do przychodni staje się coraz bardziej ryzykowne.
Aniknulko, nie martw się o męża - nad morzem jest lepsza pogoda niż w głębiu kraju, dzisiaj mamy na termometrze 12 st. w cieniu i od rana świeci słońce! Ja nadal zabieram Małą na spacery po plaży, dzisiaj też jedziemy. A świeża rybka to coś, co tygrysy lubią najbardziej :-)
Miłego dnia, Mamusie!