Witajcie wieczornie
Piotruś kładzie małą, słyszę straszne żale i krzyki. Mam chwilkę dla siebie.
Maja jak ząbkuje to też meble obgryza. Fotele i ława już wymienione. Gryzaczki nawet do zabawy jej nie służą. I po co to było kupować?
Moja ciąża była ok. Tylko poród miała okropny. Zaczęło się o 4.20. Poszłam sobie pod prysznic, zrobiłam makijaż wodoodporny, wydepilowałam co należy. Później obudziłam mężą i zapytałam, czy musi dziś iść do pracy.
Zadzwoniłam do przyszłych babć, póżniej do szpitala, że przyjdziemy. No i poszliśmy sobie na pieszo, cisza spokój, śnieżek prószył.
Gdyby nie to, że Piotr był przy mnie chyba bym z tamtąd uciekła. Nikt się nami nie interesował. Po ponad 10 takich godzinach przyjechała moja mama i poszła do lekarza z awanturą. On do tej pory nawet do mnie nie zajrzał. No i przyszedł łaskawca. Zapytałam jak się nazywa a ten mnie olał!!!
Po długim czasie parć zdecydował się na kleszczowe, bo dziecko od pół godziny było uwięzione już w kanale i wyjść nie mogło. Okazało się, że pępowina była za krótka i cudem w ogóle w tym kanale przeżyła. Wszystko trwało 12h bez 5 minut. 26szwów.