wiem skarbie, ze zachowuje sie nieodpowiedzialnie

ta swiadomosc jest najgorsza

problem jest w tym, ze mamy z mezem maly biznes, ktory sprawia, ze jestem wycisnieta jak cytrynka, nie ma chwili, bym nie myslala o pracy, wiekszosc spraw jest na mojej glowie... a moj maz

on najchetniej zaprzaglby mnie zamiast konia i kazal pracowac 24 godziny na dobe. bardzo skutecznie szantarzuje mnie emocjonalnie, przykladem moze byc ostatnia feralna sobota. zawsze to ja pracuje w soboty (jakby inaczej) w zeszlym tygodniu mial wolny wtorek bo rano stwierdzil, ze sobie nie poradzi w pracy, wiec szybko sie ubralam i polecialam, bo ja sobie dam rade przeciez, zastrzegl, ze on bedzie pracowal w sobote, gdy przyszedl piatek wieczor mowie mu plan co ma robic, a on na to: to co ja mam jutro jechac do pracy??? mowie, ze przeciez obiecal, ze jestem juz zmeczona, potrzebuje odpoczynku, a ona zaczal te swoje wykrety, ze ma byc ladna pogoda, ze jeszcze w tym sezonie nie jezdzil na motorze, ze nie bedzie mial okazji, bo potem bedzie brzydko itd itd ze ja mu to odbiore....wiec nie chcac go tak strasznie unieszczesliwiac, slyszac rozne zarzuty nie mialam sily sie bronic... no a rano juz niestety nie doszlam z lazienki do sypialni...

smutno mi jak o tym pisze. moglabym pisac godzinami, dzis dowiedzialam sie, ze po miesiacu po porodzie bede mogla pracowac, przeciez na boga polog trwa dluzej, przeciez mozna to inaczej zorganizowac, ja chce karmic piersia, ja chce przytulac swoje malenstwo, ja nie chce zeby robil to ktos inny, koncze bo znowu sie rozkleje, a nie moge