Evelajna
Październikowa mama
Czarna, trzymaj się! - zdróweczka dla Laluni! Zmartwiłam się. Mam nadzieję, że nic poważnego, i że porządni lekarze się nią zajmą.
Patrycja dziś znowu plucha - odsyłam do Was - sruuu!
Ewelka ja bym się bała takiej malocie kolczyki. Zawsze gdzieś może sobie szarpnąć, zahaczyć... W zasadzie, to jak będzie chciała nosić, to sama powie - ja poczekam, aż usłyszę "Mamoooo! Ja chcę kolczykiiiii!"
Chociaż teraz taki mały łysolek wyglądałby pięknie - jak Minisiowa ślicznotka:-)
Martynka - 100 latek i szampańskiego imprezowania!!!
Ula ja dostałam formularz RP50 o zwolnieniu i chyba mogę z nim iść - tak mi mówiła kobitka z HR u nas. Nie muszę czekać na P45. A na mieszkanie złożę papiery wkrótce. Kto wie ile tu "zabawimy";-)
Marma ale się Kacpero rozbrykał!! Śrubokręt trzeba mieć pod ręką
A deszczowej i wietrznej pogody też zazdrościsz?;-)
Wiola zapraszam do siebie! Wrócisz do Polski i każda wichura zblednie przy tutejszych "morskich bryzach"
Moli ja sobie staram wyobrazić konferencje Mikesza z cycem. Musi być cudne! Tuśka dzisiaj takie odgłosy zadowolenia z siebie wydawała, jak ją nakarmiłam po 5 godzinach siedzenia w żłobku, że się opiekunki zaśmiewały. Takie "uchchchch...yhhhmmmm...mmmmyyyyyhhhhhh..." a wszystko w trakcie szaleńczego ssania
A z tą ciążą to nieźle wyszło. Rozrywkowa lekarka
Kate udanego gościowania! Trzymam kciuki - niech Ci do nóg padną i wszystkiemu przytakną!
Magdziunia jak ja kiedyś lubiłam horrory. A teraz nie mogę... Nie trawię... Trafia mnie... Chyba mi się przejadły nieco.
Przeczytałam jednym tchem i ... wyszło wszystko na babcię:-) Swoją drogą to wypadałoby odwrotnie: najpierw biba w knajpie, a potem do kościoła
MIŁEGO IMPREZOWANIA!
Dzisiaj był chrzest bojowy dla mojej pannicy - została w żłobie od 10 do 15. I cyca dostała o rzeczonej 15. Rozkoszowała się moim widokiem - a cycem zwłaszcza! - jak nigdy:-) Za to mama miała kilka godzin dla siebie. Polazłam na zakupy - oczywiście gryzaków, ciuszków, kubeczków, talerzyków i innych dupereli. Zmierzyłam kilka kapeluszy i myśląc, który kupić zauważyłam pięterko z rzeczami dla dzieci. Kapelusze poszły sio! a młoda dostała "spodenki cud";-) Teraz żałuję, ghi ghi.
Oczywiście pogoda się spaprała. A ja autem pojechałam i sobie też chrzest bojowy zafundowałam: auto duże, ruch lewostronny, trasę mi nawigacja wyczytała na centrum miasta (a chciałam uniknąć!) i w tych strugach deszczu, w zakorkowanym centrum, jezusowałam do siebie, we wstecznym nic nie widziałam, boczne mi deszcz zalał, taksówki wyprzedzały, busy śmigały, przechodnie (krowy jedne!!) na czerwonym włazili - jak dotarłam na parking, to byłam bardziej mokra niż gdybym szła pieszo w tej ulewie. Ula, Marma - Grafton objeżdżałam!!!
No ale posta piszę więc poradziłam sobie
Łoj, późno już. Jakoś mi zeszło. Dobranoc!
P.S. Czarna mam nadzieję, że z Lalą lepiej.
Patrycja dziś znowu plucha - odsyłam do Was - sruuu!
Ewelka ja bym się bała takiej malocie kolczyki. Zawsze gdzieś może sobie szarpnąć, zahaczyć... W zasadzie, to jak będzie chciała nosić, to sama powie - ja poczekam, aż usłyszę "Mamoooo! Ja chcę kolczykiiiii!"

Martynka - 100 latek i szampańskiego imprezowania!!!
Ula ja dostałam formularz RP50 o zwolnieniu i chyba mogę z nim iść - tak mi mówiła kobitka z HR u nas. Nie muszę czekać na P45. A na mieszkanie złożę papiery wkrótce. Kto wie ile tu "zabawimy";-)
Marma ale się Kacpero rozbrykał!! Śrubokręt trzeba mieć pod ręką

A deszczowej i wietrznej pogody też zazdrościsz?;-)
Wiola zapraszam do siebie! Wrócisz do Polski i każda wichura zblednie przy tutejszych "morskich bryzach"


Moli ja sobie staram wyobrazić konferencje Mikesza z cycem. Musi być cudne! Tuśka dzisiaj takie odgłosy zadowolenia z siebie wydawała, jak ją nakarmiłam po 5 godzinach siedzenia w żłobku, że się opiekunki zaśmiewały. Takie "uchchchch...yhhhmmmm...mmmmyyyyyhhhhhh..." a wszystko w trakcie szaleńczego ssania

A z tą ciążą to nieźle wyszło. Rozrywkowa lekarka

Kate udanego gościowania! Trzymam kciuki - niech Ci do nóg padną i wszystkiemu przytakną!
Magdziunia jak ja kiedyś lubiłam horrory. A teraz nie mogę... Nie trawię... Trafia mnie... Chyba mi się przejadły nieco.
..babcia kończy 80 lat i robi imprezkę,najpierw msza a potem do knajpki,więc musimy pokonać 300km...no i troche gorączkuje po tym szczepieniu,ale to normalne....oki,lecę dalej ...
Przeczytałam jednym tchem i ... wyszło wszystko na babcię:-) Swoją drogą to wypadałoby odwrotnie: najpierw biba w knajpie, a potem do kościoła

Dzisiaj był chrzest bojowy dla mojej pannicy - została w żłobie od 10 do 15. I cyca dostała o rzeczonej 15. Rozkoszowała się moim widokiem - a cycem zwłaszcza! - jak nigdy:-) Za to mama miała kilka godzin dla siebie. Polazłam na zakupy - oczywiście gryzaków, ciuszków, kubeczków, talerzyków i innych dupereli. Zmierzyłam kilka kapeluszy i myśląc, który kupić zauważyłam pięterko z rzeczami dla dzieci. Kapelusze poszły sio! a młoda dostała "spodenki cud";-) Teraz żałuję, ghi ghi.
Oczywiście pogoda się spaprała. A ja autem pojechałam i sobie też chrzest bojowy zafundowałam: auto duże, ruch lewostronny, trasę mi nawigacja wyczytała na centrum miasta (a chciałam uniknąć!) i w tych strugach deszczu, w zakorkowanym centrum, jezusowałam do siebie, we wstecznym nic nie widziałam, boczne mi deszcz zalał, taksówki wyprzedzały, busy śmigały, przechodnie (krowy jedne!!) na czerwonym włazili - jak dotarłam na parking, to byłam bardziej mokra niż gdybym szła pieszo w tej ulewie. Ula, Marma - Grafton objeżdżałam!!!
No ale posta piszę więc poradziłam sobie

Łoj, późno już. Jakoś mi zeszło. Dobranoc!
P.S. Czarna mam nadzieję, że z Lalą lepiej.