Dobry wieczorek!
Ze żłobka dziś były nici - tata wziął sobie dzień chorobowego (pierwszy od trzech lat!) i jakoś tak do towarzystwa mu zostaliśmy w domu.
Lilunia Macio to Ci daje w kość

Współczuję i rzymam kciuki za normalniejsze nocki.
Malena fortepianienie mogła wyssać z mlekiem mamy

Chyba, że będzie skrzypaczka po babci

Ale ja tam nie będę jej namawiać na żadne artystyczne wariacje. A jakbym Tuśkę wsadziła w rożek, to tutejszy mops byłby w 10 minut u nas taki byłby ryk! Dziadzio chciał ją raz uśpić i mi "pokazal jak to należy robić" - wycofywał się rakiem ino mig!

Strasznie niezależna dusza mi rośnie
Fajnie z tym Krościenkiem wyszło - ech, ale fajnie....
Moli zdróweczka dla Was!
Czarna nic się nie tłumacz - dobrze, że z Lalą wszystko w porządku!
Wesolutka pisz pracę i remontujcie się szybko!
Mama Maksa to się nazywa power gimnastyczny

A z odwiedzinamy w pracy to porażka. U mnie było tak sympatycznie jak przychodziłam. Dopiero tuż przed powrotem się okazało, że te uśmiechy to tak pro forma

Fajoskie pumpy

:-)
Wiola buciki rewelacyjne! A z tej firmy, to na pewno będą wygodne. Ja weselne z niej kupowałam i do tej pory się przydają - całą noc można przetańczyć! Winko w środku tygodnia - nawet literki Ci się wiarygodnie poprzestawiały w opisie

Rewelka
Dorotka fatalna sprawa z Twoim gardziołkiem. Też podejrzewam anginę. Uważaj na siebie! Co do pracy, to tak jak Mama Maksa pisała: "jak się ma miękkie serce..." Niestety szefowie mają to do siebie, że nic oprócz zysku ich nie interesuje.
Ale Ci się weekend majowy szykuje. Niech to dunder świśnie. Dobrze chociaż, że zaraz sobie nadrobisz i pourlopujesz.
Kaka gofry w pracy - ale czad! Kierownica kierownicą, ale zespół to chyba macie zgrany. Tak myślę, że też bym się obudziła, gdyby mnie ktoś wyjął z miłego łózia- wózia, rozebrał i wsadził czopek w tyłek
Magdziunia ja tak Wam do towarzystwa popijam Guinnessika na laktację, ale dopiero podczas odwiedzin w Polsce się obcięłam, że Karmi ma 0,2% alk., a Guinnessik 4%

Hmmm....
Patrycja jak szparagi, to wieczór będzie romantyczny
Spontanicznie po południu pojechałyśmy z młodą do "wsi" na zakupy. Kupiłam jej kolejne gacie za 3eu. Wziąwszy pod uwagę, że bilet na autobus kosztuje 2eu, to właściwie jak za darmo. O sobie znowu nie pomyślałam. A w tym czasie tata starał się namierzyć zaginiony list, który do Rzeszowa poszedł stąd 14 kwietnia i... zniknął. List rejestrowany. W Warszawie potwierdzili, że był u nich 15 i pojechał do Rzeszowa. Tata dostał nr telefonu do Rzeszowa i dzwonił. Jak się okazało sytuacje rodem z "Misia" nadal się zdarzają

Pod jednym numerem pan był chyba pijany i wielce oburzony, że klient chce czegoś więc "niech pan dzwoni pod nr...", tam pani okrutnie przejęta, bo "pan z Irlandii dzwoni!!!" i wołała kierowniczkę zmiany. Kierowniczka osłupiała, bo nr referencyjny listu "inny jakiś niż te co oni nadają" (
hmm, może dlatego, że nadany w Iralndii???) "to ona podzwoni i popyta u kierowników innych urzędów w Rzeszowie". Joj, heca na 100 fajerek. Ale list się w końcu znalazł. U sąsiada
No i Tuśka znowu rozrabia. Już dzień pracowity więc do jutra do wieczora!
A tym Mamom, które już się rozjadą życzę
MIŁEJ MAJÓWKI !!!!:-):-):-)