Co do prawka, to ja zrobiłam ponad 10 lat temu i oczywiście za 4 podejściem. Pierwszym razem to byłam tak zestresowana, że poprzewracałam wszystkie (co do jednego) słupki na łuku
pierwszy, najprostszy manewr, a ja... ręce, nogi mi się trzęsły, jakbym imprezowała pare dni
No i było:" dziekujemy pani, niewiele się pani nauczyła"
Drugie podejście, to gościu na placu w zatoczce, przyłożył noge do przedniego koła, potem do tylnego. I " tu jest krzywo, nie mnieści mi się cała noga" różnica była może 3-4 cm. Myślałam, że mu przejade po tym bucie, to wtedy się zmieści cały
Trzecie podejście- pnoć na mieście wymusiłam pierwszeństwo, ale ja do tej pory uważam, że bym zdążyła przed tamtym drugim samochodem nawet piechotą przejść, a nie tylko przejechać. Ale gościu potem jak zobaczył, że to moje trzecie podejście, to wpisał, że się nie stawiłam, a nie że oblałam. I sama nie wiem dlaczego tak zrobił

No i za czwartym razem udało się.
Po tym jak dostałam prawko to jeździłam jakiś rok autkiem i od tamtej pory nie siedziałam za kierownicą ( nie miałam już autka- poszło na złom;-)) A w tej chwili to nie wiem, czy jakbym wsiadła, to czy bym ruszyła z miejsca
Ale ponoć tego się nie zapomina
pierwszy, najprostszy manewr, a ja... ręce, nogi mi się trzęsły, jakbym imprezowała pare dni
No i było:" dziekujemy pani, niewiele się pani nauczyła"
Drugie podejście, to gościu na placu w zatoczce, przyłożył noge do przedniego koła, potem do tylnego. I " tu jest krzywo, nie mnieści mi się cała noga" różnica była może 3-4 cm. Myślałam, że mu przejade po tym bucie, to wtedy się zmieści cały

Trzecie podejście- pnoć na mieście wymusiłam pierwszeństwo, ale ja do tej pory uważam, że bym zdążyła przed tamtym drugim samochodem nawet piechotą przejść, a nie tylko przejechać. Ale gościu potem jak zobaczył, że to moje trzecie podejście, to wpisał, że się nie stawiłam, a nie że oblałam. I sama nie wiem dlaczego tak zrobił


No i za czwartym razem udało się.
Po tym jak dostałam prawko to jeździłam jakiś rok autkiem i od tamtej pory nie siedziałam za kierownicą ( nie miałam już autka- poszło na złom;-)) A w tej chwili to nie wiem, czy jakbym wsiadła, to czy bym ruszyła z miejsca
Ale ponoć tego się nie zapomina
) w łóżeczku, mąż (jak to kurcze fajnie brzmi
już ja sie o to postaram 
)...
I też płakałam jak się darłam na niego, a on jak na idiotkę patrzył... Okazało się, że nie wziął ładowarki ze sobą... No, ale najważniejsze, że wrócił cały i zdrowy!!!
Nic tylko zaj...ć takiemu dupkowi!!!! 