No dzięki, ale na pewno Go nie będę całować
. W ogóle, to zapomniałam powiedzieć, ale najgorsze jest to że On sobie tego kośluna zwichnął jak odebrał Magdę ze żłobka. Ponieważ do żłobka jeździmy samochodem, to Magda jest bez wózka, więc Tomek jak Ją odbiera, to przeważnie wysiada z Nią na rękach. A ostatnio Magda zrobiła się samodzielna bardzo i wysiada sama, oczywiście z trzymaniem za rączkę i z pomocą. Tym bardziej że u nas w większości niskopodłogowe jeżdzą. No i właśnie wysiadali, Magda sama a On za Nią. I jakoś autobus tak stanął że Tomkowi stopa zjechała z krawężnika i jeszcze mało brakowało na twarz by upadł, przy okazji wywalając Magdę. No ale na szczęście się to nie stało, ale nawet nie chcę myśleć co by było jakby tak na rękach Ją wtedy trzymał.

