Poród bez lekarza, położnej, a nawet partnera - Poród i po porodzie - Jestem w ciąży - Onet.pl Dziecko
"Dla mnie poród to coś równie intymnego jak seks - mówi 24-letnia Sarah z Essex. - Nie chcę, by ktoś obcy mu się przyglądał.
Sarah zdecydowała się urodzić swoje pierwsze dziecko, obecnie dwuletnie, samodzielnie w domu. Taki poród odbywa się bez asysty położnej, a często także bez pomocy partnera czy przyjaciela.
Aby przygotować się do trzygodzinnego porodu, Sarah przeczytała niemal wszystko, co mogła znaleźć na ten temat i zapewnia, że instynktownie umiała ocenić, gdy coś było nie tak. - Kiedy pojawiła się jego główka, pomyślałam sobie, że wokół szyi ma okręconą pępowinę – wspomina. Sarah przełożyła pępowinę wokół główki dziecka, a ono „po prostu wyskoczyło”. Kiedy urodziła synka, śmiała się z radości.
Internetowa społeczność samodzielnie rodzących kobiet w Wielkiej Brytanii jest ciągle nieliczna, ale w Stanach Zjednoczonych stale rośnie, głosząc wyższość porodu bez asysty.
49-letnia Laura Shanley z Kolorado, autorka książki „Poród bez asysty” (ang. Unassisted Childbirth) i weteranka, która na swoim koncie pięć takich porodów, uważa, że kobiety są ekspertami w tej dziedzinie.
- Poród jest doświadczeniem seksualnym, duchowym, magicznym i cudownym - wyjaśnia. - Jednak nie wtedy, gdy siły medyczne w nim pomagają, kontrolują go, czy manipulują jego przebiegiem. Motto jej strony internetowej brzmi: „Jeśli chcesz, żeby coś było zrobione dobrze, zrób to sama”.
- Ludzie uważają, że to szaleństwo - przyznaje 31-letnia Laura Field z Atlanty, której drugie dziecko, obecnie 9-miesięczne, urodziło się po czterech godzinach w domu bez żadnej asysty. - Niektórzy sądzą, że trzeba być superkobietą. Inni uznają to za lekkomyślność. Można się spotkać z każdą reakcją, od uznania po przerażenie – mówi.
Dla niej to całkowicie normalna sprawa. - Jeśli ma się dobry plan wsparcia, umie się rozpoznać znaki ostrzegawcze i jest się bardzo skupionym na tym, co się dzieje, to taki poród jest bezpieczny. Ja miałam w odwodzie położną i wiedziałam, do jakiego szpitala udać się w razie takiej konieczności - dodaje Laura.
36-letnia Mary Siever z Kanady urodziła w domu trójkę dzieci. - Uważam, że szpitale i lekarze są bardzo potrzebni, ale nie dotyczy to porodu - wyjaśnia. -Zauważyłam, że coraz więcej kobiet interesuje się tymi porodami. Przyszłe matki bardziej ufają sobie albo może po prostu mniej ufają lekarzom i szpitalom."
"Dla mnie poród to coś równie intymnego jak seks - mówi 24-letnia Sarah z Essex. - Nie chcę, by ktoś obcy mu się przyglądał.
Sarah zdecydowała się urodzić swoje pierwsze dziecko, obecnie dwuletnie, samodzielnie w domu. Taki poród odbywa się bez asysty położnej, a często także bez pomocy partnera czy przyjaciela.
Aby przygotować się do trzygodzinnego porodu, Sarah przeczytała niemal wszystko, co mogła znaleźć na ten temat i zapewnia, że instynktownie umiała ocenić, gdy coś było nie tak. - Kiedy pojawiła się jego główka, pomyślałam sobie, że wokół szyi ma okręconą pępowinę – wspomina. Sarah przełożyła pępowinę wokół główki dziecka, a ono „po prostu wyskoczyło”. Kiedy urodziła synka, śmiała się z radości.
Internetowa społeczność samodzielnie rodzących kobiet w Wielkiej Brytanii jest ciągle nieliczna, ale w Stanach Zjednoczonych stale rośnie, głosząc wyższość porodu bez asysty.
49-letnia Laura Shanley z Kolorado, autorka książki „Poród bez asysty” (ang. Unassisted Childbirth) i weteranka, która na swoim koncie pięć takich porodów, uważa, że kobiety są ekspertami w tej dziedzinie.
- Poród jest doświadczeniem seksualnym, duchowym, magicznym i cudownym - wyjaśnia. - Jednak nie wtedy, gdy siły medyczne w nim pomagają, kontrolują go, czy manipulują jego przebiegiem. Motto jej strony internetowej brzmi: „Jeśli chcesz, żeby coś było zrobione dobrze, zrób to sama”.
- Ludzie uważają, że to szaleństwo - przyznaje 31-letnia Laura Field z Atlanty, której drugie dziecko, obecnie 9-miesięczne, urodziło się po czterech godzinach w domu bez żadnej asysty. - Niektórzy sądzą, że trzeba być superkobietą. Inni uznają to za lekkomyślność. Można się spotkać z każdą reakcją, od uznania po przerażenie – mówi.
Dla niej to całkowicie normalna sprawa. - Jeśli ma się dobry plan wsparcia, umie się rozpoznać znaki ostrzegawcze i jest się bardzo skupionym na tym, co się dzieje, to taki poród jest bezpieczny. Ja miałam w odwodzie położną i wiedziałam, do jakiego szpitala udać się w razie takiej konieczności - dodaje Laura.
36-letnia Mary Siever z Kanady urodziła w domu trójkę dzieci. - Uważam, że szpitale i lekarze są bardzo potrzebni, ale nie dotyczy to porodu - wyjaśnia. -Zauważyłam, że coraz więcej kobiet interesuje się tymi porodami. Przyszłe matki bardziej ufają sobie albo może po prostu mniej ufają lekarzom i szpitalom."
Kit z matkami ale ryzykują życie i zdrowie dziecka!Mamy,którym dziecku zaczęło zanikać tętno wiedzą doskonale,że liczą się sekundy i minuty.Karetka nie dotrze na czas i co w tedy?Matka będzie miała pretensje do załogi karetki i zażąda odszkodowania???PARANOJA!Jak chcą intymności to można rodzić w domu z położną a nie wymyślać co raz większe idiotyzmy.Moja córka ułożona była pośladkowo i lekarz o mało co nie zrobiłby mi usg na którym to pokazało...i co by było jakbym rodziła sama???!!!Rozerwało by mnie,dziecko by się udusiło...o nie moje drogie.Za głupotę płaćcie same.Wiem,że reaguję ostro ale ktoś musi przemówić do rozumu nawiedzonym babom.