Melduję się i ja po jednodniowej przerwie. Wczoraj mieliśmy tylko pojechać do przychodni a w końcu jak przed 10:00 wyszliśmy z domku to wróciliśmy ok. 16:00. Mały zważony, zmierzony a ja zaczynam się o niego martwić. Nie wiem czemu coraz mniej przybiera. Urodził się z wagą 3230g a teraz ma ledwo 5840g. Wcześniej ładnie nabierał, ostatnio coś się popsuł :-(
natolin gratuluję wczorajszego suwaczka.
mała_mi trzymam kciuki za szybką wyprowadzkę, bo w takich warunkach faktycznie ciężko żyć. Z tego co napisałaś raczej nie ma szans na poprawę stosunków między wami. Nie wiem jak rodzice mogą być tacy wredni dla swoich dzieci. Ja zawsze mogłam liczyć na swoich. Moja matka też czasem lubi sobie pomarudzić albo palnie coś głupiego, ale ogólnie nie mogę narzekać. Zresztą gdyby było inaczej nigdy nie zdecydowałabym się na wspólne kupno domu i to po kilku latach mieszkania w swoim mieszkanku. Moi obecni teściowie też są super. Zawsze mogę liczyć na ich pomoc i wsparcie, zwłaszcza jak mój P. nabroi. Od jakiegoś czasu nawet wolę im nic nie mówić, bo za każdym razem jak tylko się na niego poskarżyłam, to robili mu makabryczną awanturę
tomas jestem pod wrażeniem. Ja tam bardziej solidaryzuję się z tymi co niewiele robią a i tak czasami wydaje mi się, że wszystko na mojej głowie. Mój P. chodzi do pracy, zawozi rano córkę do szkoły i w zasadzie nic poza tym. Nawet mycie po sobie kabiny prysznicowej nie obywa się bez mojego gderania. Ewentualnie wynosi pampersy do spalenia (o ile je przygotuję :-)). Dom i dzieci są na mojej głowie, niezależnie od tego czy siedzę w domku czy pracowałam 7 dni w tygodniu. Fakt, faktem, że posiłki przygotowuję, ale tylko dla córki i dla siebie. On rano nie jada. Obiadki do pracy przywozi mu jego tatuś, więc też mnie ten temat nie odchodzi a wieczorem sam sobie może zrobic kolację. Wyjątkiem są niedziele, kiedy wszyscy jesteśmy w domu. Wtedy obiad robię dla wszystkich albo gdzieś jedziemy (jeżeli nie mam ochoty gotować). Gdy pracowałam, wcale nie gotowałam. Najpierw córcia jadła w przedszkolu a w ubiegłym roku u mojej mamy, która ją odbierała ze szkoły. Sprzątać nie lubię, więc robię to jak muszę. Zwykle goście bardzo mnie mobilizują ;-)
mamaagusi mój P. tak rzadko jest w domu, że ja wolę, aby zajął się synkiem a ja dla "relaksu" np. myję podłogi
Odnośnie sprzątania- aktualnie powinnam myć okna. Jak widać bardzo mi to wychodzi, skoro siedzę tutaj w wami :-) Przynajmniej żurek sam się gotuje, bo też mi się zachciało.