Dagisu dopiero dzis,ale wczoraj juz nie "załapałam się"- wielkie gratki dla Was
))***
Dziulka,buziole i gratki dla Leane
)).
A teraz do Ciebie,laska
!Przeczytałam wszystko,co wczoraj napisałaś i myslę,że diabeł tkwi w Twojej "perfekcji"
- dużo wymagasz od siebie,robisz wszystko,co uważasz,że musisz robic i takie potem efekty...Chciałbys,żeby Leane tez była "idealna" ,a tak sie po prostu nie da.Dzieci tez maja swoje fochy i nastroje,swoje charakterki.I "łamanie" ich w jakikolwiek sposób nic ci nie da...tylko wojne z własnym dzieckiem,a chyba tego nie chcesz.Pisałaś,że obiadek był pyszny.Dla Leane niekoniecznie- dla niej to była nowość,z którą musiała się oswoic
.A potem juz nie poszło o jedzenie samo w sobie,tylko obie byłyśccie złe na siebie i dlatego nie udało ci sie jej nakarmić.Ja nieraz mam podobne jazdy z Amelką,jak jej daję coś nowego,nowy owoc do kaszki.Tez nieraz na początku jest bunt,zaciskanie buzi,prężenie i odwracanie sie w foteliku.Ale w takich sytuacjach zawsze próbuję ją rozśmieszyc,zabawic- spiewam jej piosenkę o witaminkach,o beksie
- i ona sie rozluźnia,zaczyna sie cieszyc i juz na spokojnie otwiera buziola i normalnie je.Zreszta,korzystam tu z Twojej rady- to Ty pisałaś,że gadasz do Leane,zabawiasz itp.,żeby pięknie zjadła.Ech,sama wiesz,nie chciałaś tego,to tylko Twój "dołek" tak sie ujawnił.Cóż Ci mogę powiedziec- walcz z własną psychiką tak,jak chcesz walczyc z kilogramami.Skoro jesteś w stanie poddać się tak drakońskiej diecie,to i "psychę" przy okazji "na dietę".A mam na myśli zwyczajne,celowe,świadome "odpuszczenie sobie".Świetnie cię rozumiem,jakie to może byc frustrujące,to,że siedzisz w domu z dzieckiem,robisz dla niej i męża wszystko,a efektów nie widac- bo co z tego,że codziennie pyszny obiadek,mieszkanko wysprzątane itp.,skoro to jest taka "syzyfowa ",niezauważalna praca.Robimy ją codziennie ,do znudzenia i...ech,sama wiesz,wiele by pisac...Naucz sie nieraz machnąć na coś ręką,olać coś,czy to będzie prasowanie,czy grymasy Leane.Grymasi przy jedzeniu?- trudno,widocznie akurat dzis sobie pogrymasi,świat sie nie zawali ani dziecko nie umrze z głodu,jak zje obiadek pół godziny później albo zje go tylko połowę.A co do wyjść...tez uważam,że to ci sie należy...pewnie,że ,tak ,jak piszesz,samo wyjście bez celu to nic nie daje,bo tylko wtedy myślisz ,co z Leane,choc wiesz,że jest pod dobrą opieką.Wyjście musi byc dla ciebie absorbujące,takie,w które "wpadniesz" cała ,że nie będzie czasu,żeby myślec o Leane.A nawet jeśli myślisz- to co z tego?A dzwoń do domu nawet co 5 minut,żeby sie dowiedziec,co sie dzieje,to nic nie szkodzi
)).
Mam nadzieję,że sie nie gniewasz,że tak wprost wszystko napisałam,ale u mnie to odruch- jak widzę,że komuś źle,to zaraz chcę pomóc...Może nieraz nie umiem i wcale sie bym nie zdziwiła,jakbys mi napisała "beti,te swoje dobre rady to sobie ...."
,hihi.A tak swoją droga,to mam nadzieję,że po wczorajszym "wylaniu żalów" juz dzis ci lepiej
.
Sugar,no,oby to filtry były w autku.A ci znajomi - porażka!!!!Aaa,nie napisałaś ,jakie w końcu to autko?
Aaa,tak mnie pochłonęło pisanie do Dziulki,że całkiem zapomniałam o sobie
)).otóż melduję,że spałymy do 7.15,tzn. ja,bo Amelce wetknęłam smoczka i śpi dalej.W nocy obudziła sie tylko raz,troszkę pocycała i dalej spała,aż do rana.JJUUUUUUPIIIII!!!!Może naprawdę się "naprawiła"?
))
Natolinko,dopisałas to i ja muszę
))).Super,że gdzies wychodzisz
)).Jaka wyrodna matka?!!!Nasze dzieci potrzebują mamus szczęśliwych i zrelaksowanych,a nie "przykutych " do nich "męczennic"
.robisz to dla dobra dziecka
!
Dziulka,buziole i gratki dla Leane
A teraz do Ciebie,laska
Mam nadzieję,że sie nie gniewasz,że tak wprost wszystko napisałam,ale u mnie to odruch- jak widzę,że komuś źle,to zaraz chcę pomóc...Może nieraz nie umiem i wcale sie bym nie zdziwiła,jakbys mi napisała "beti,te swoje dobre rady to sobie ...."
Sugar,no,oby to filtry były w autku.A ci znajomi - porażka!!!!Aaa,nie napisałaś ,jakie w końcu to autko?
Aaa,tak mnie pochłonęło pisanie do Dziulki,że całkiem zapomniałam o sobie
Natolinko,dopisałas to i ja muszę
Ostatnia edycja: