Hej laseczki!
Mialam dzis dłuuuugi pracowity dzień i przyjemny wieczór, mąż zabrał mnie na pyszne lody do włoskiej knajpy, długi spacer... a potem posiedzielismy na ławce przy plaży (co prawda bez widoku na morze bo juz ciemno ale tez romantycznie)
Dzis postanowiłam obgadac z ginem na następnej wizycie w czwartek koniecznosc cc, szczerze nie jestem przekonana, ja czuję się swietnie, mały dokazuje jak zawsze.. w sumie mamy jeszcze czas... nie wiem czy akurat cc w piątek jest konieczne, niby mało wód, ale nie powiedzial ze za malo, cos mruczal o pepowinie, ale maly nie jest nia owinięty tylko mu wisi przy buzce.... dlatego wolalabym jednak dac sobie i okruszkowi szansę na naturalny poród, a jesli w trakcie cos będzie nie tak to wtedy owszem mozemy isc pod noz.
lekarz wspomnial, ze w innym przypadku kazalby nosic do konca, ale w naszym, ze tak długo się staralismy i przeszlismy smierc chłopaków nie chce ryzykować... muszę dokładnie go wypytac o jakim ryzyku mowimy i spokojnie podjąć decyzję
zastanawiam się czy nie isc po poradę do innego lekarza..
ja wiem ze cc wszystkim ułatwia zycie, wszystkie egipcjanki teraz robią cc na żądanie.. ze niby wolą uniknąć bólu, a po cc to niby co? bol jak po kazdej operacji...
i lekarzom łatwiej... pol godziny i po sprawie, zadnemu nie chce się 5 dni męczyc z kobietą i jej rozwarciem... ja jednak wolę naturę, cc jest dla mnie ostatecznoscią gdyby bylo dla nas jakies zagrozenie, w przeciwnym wypadku nie widzę sensu umawiac się na cc... i niby czemu w ten piątek??? rownie dobrze moge czekac do poniedzialku
termin między 16 a 21.11 czyli czas mamy
nie wiem, moze powinnam slepo zaufac lekarzowi, tylko nie chcę robić czegos wbrew swojemu przeczuciu
juz pewnie wszystkie spicie.
kolorowych snów!
do jutra!