carla ja tez mialam bardzo podobnie z mala, bo choc termin mialam na 4 marca to do szpitala po wielkich staraniac trafilam dopiero 9, musialam odczekac swoje i 11 o 9 rano podali mi okscytocyne....nie zadzialala do 15 ja lerzalam spalam i sie wkurzalam a oni sie smieli ze to pierwszy przypadek gdzie rodzaca spi. Rozwarcie mialam wlasnie na 4 cm i stop.....w koncu polozna na prozbe moja i meza przebila wody plodowe (za nic w swiecie powiedzialam ze nie wroce na patologie) i sie zaczelo, byla 16. Mialam skuecze co chwila az poprosilam znieczulenie. Bole odeszly ale i akcja poroddowa stanela w miejscu. Wtedy polozna powiedziala ze jesli chce urodzic do 21 a nie czekac i stekac do rana musze rodzic bez znieczulenia. Spojrzalam na zegarek 17,30 wiec mowie ok jak do 21 to dam rade. Mala wyskoczyla o 20:30 a polozna mowila ze sie wyrobilysmy

ponoc z okscytocyna to tak jest ze porod jest o wiele bardziej bolesny i dlugi, chociaz moj z perspektywy czasu dlugi nie byl bo tak naprawde od 16 do 21 razem z zszywaniem, ale bolalo jak cholera.....ale tragedii nie ma skoro zdecydowalam sie to przezyc jeszcze raz. Kiedy polozyli mi corke na brzuchu i powiedzieli ze jest zdrowiutka zapomnialam o calym bolu....a widok meza przecinajacego pepowine i stojacego dumny jak paw ze dal rade .....bezcenne