W wieczorny wieczór wita się z wami ani@k bridzit spinning show!!!!


Ale jestem z siebie dumna!!!
Pierwszy sądny dzień mam za sobą.. znaczy pierwszy spinning

ale po kolei..
Muszę złąpać oddech.. bo się namachałam dzisiaj, co niemiara
Czy oprócz
Kok.o i
Zuzki była któraś z was na spinningu??
Wogóle
Kok.o wielki szacun w Twoim kierunku i ukłon mój prawie do ziemi posyłam!!!!!!
Zaczęło się od tego ze wyjechać z karaibów graniczyło z cudem.. spinning miałam na 17.30 - zatem zależało mi aby być w domku wcześniej, i co?? oczywiście korki jak na zakopiańce, po drodze musiałam jeszcze wskoczyć do lidla, wziąć z domu torbę i ruszyc do klubu. I co? los mi spłatał figla (a moze ryba którą wcześniej zjadłam i popiłam wodą) bo musiałam swoje odsiedzieć.. w wc..

do klubu musiałam biec więc po drodze moje nogi robiły się jak z waty i odmawiały posłuszeństwa.. mało moich balerinków nie pogubiłam (niczym kopciuszek).. ale gotowa byłam nawet na boso dobiec.. dobiegłam 2 minuty po czasie = plan zajęcia w szatni miejsca legł w gruzach - tak jak Kok.o mówiła - dostałam numerek i tyle.. za instrukcją Kok.o przebrałam się wziełam ręcznik (mały ale nie całkiem taki mały) wodę (2x0.5l) i weszłam na salę ćwiczeń. To gdzie jest szatnia i sala ćwiczeń dowiedziałam się od pani w recepcji, która niezmienni jest tam chyba 24h/dobę
I się zaczęło..
Ufff..
Wśród dyszących pań zaczęłam szukać instruktorki.. nagle, jedna z pań zaczęła do mnie machać łapkami i mówi że się posunie i mogę rowerek postawić obok niej.. to się posunęła, ja za rowerek a on ani drgnie.. hmm pomyśłam i się powtórnie za niego wzięłam.. zaczęłam szukać stopki (takiej jak w motorze) aby go "zwolnić" i aby pojechał.. bo kółeczka widziałam.. ale on - ani drgnął..

pomyśłałam - wyjdę.. ale doszła do mnie instruktorka wizęła ten rowerek (nie widziałam w jaki sposób) i postawiła mi w wolnym miejscu.. a że muzyka tak mocno tam dudniła - wcale nie słyszałam co do mnie mówiła.. dobrze ze na "ju tubie" sobie filmiki podejrzałam..

hehe..yhhmy..
Nastawiła mi siodełko - te dla "początkujących";-) wsadziłam buty (z nogami) w dziwne paski i się zaczęło.. na początku - mega odjazd!!!! Byłam na prowadzeniu!!! Fascynacja.. ale trwała krótko.. rece mokre.. czuje ze jest mi gorąco.. ale jadę.. nie daję rady

JA nie daję rady??? Znowu daję rade.. pacze w lustro - widać było wszystkie zawodniczki.. cieniasy - trzeba stać i jechać one siedzą.. nagle!!!! instruktorka mówi aby podkręcić.. hmm. podkręciłam i... usiadłam.. powoluktu zaczęłam jechać.. myślę sobie wezmę je na zakręcie!!! ale.. zosatałam na szarym końcu
Instruktorka nie była taka i co jakiś czas paczała czy ze mną wszystko ok. No pewnie ze ok.
Aha..
Kok.o powiedziała ze po spinningu "buraczana czerwień" zniknie.. boszszsz.. dobrze ze mnie nie widziałyście.. takiego buraka to ja od lat na twarzy nie miałam..

burak zniknął.. ale po jakichś 2 godzinach
Jedno trzeba przyznać - samopoczucie MEGA odjechane!!!! Zapisałam się na wtorek

tylko że ja jeszcze nie czuję jutrzejszego dnia

bo czy ja jutro będę mogła chodzić????