reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie „Butelkowe S.O.S. - chwila, która uratowała nasz dzień” i opowiedz, jak butelka pomogła Ci w rodzicielskim kryzysie! 💖 Napisz koniecznie Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców. Ekspres i sterylizator z osuszaczem od marki Baby Brezza

reklama

🌬️💫💙W listopadzie chłodem wieje, lecz w nas na dwie kreski nadzieja szaleje!💙💫🌬️

reklama
Ja na szybko sprawdziłam tylko w internecie ze moze chodzic o niedobory elektrolitów itp. Jak to sie objawia?
u mnie drętwieniem. Te ataki co miałam to takie drętwienie karku, szyji, mrowienie w uszach, uderzenie gorąca, a jeden atak miałam taki mocny że wylądowałam na sorze. To zaczęło się od odrętwienia mrowienia szyji, skończyło na tym że się telepałam jakby z nim na dobre pół godziny. W przychodzi i sorze mówili że to tak paniki. Owszem to się łączy. Ataki paniki mogą przyczyniać się do tężyczki a tężyczka wywołać atak paniki i koło zamknięte.
Dzisiaj na badaniu, jak Pani doktor kazała przez 3 minuty się hiperwentylowac, zdrętwiałam cała. Zesztywnialo mi całe ciało od szyji, twarzy, piersi po brzuch i nogi. Trzęsłam się jak galaretka tak jakbym miała dreszcze. A to były emocje.
 
Masz rację. Jak starałam się o pierwszą ciążę skończyło się wszystko. Znajomi. Rodzica. Było życie od lekarza do.lekarza od wizyty do wizyty. Od badań do badań. Zazdrość, płacz z każda informacja o ciąży. Przestaliśmy chodzić (ze względu na mnie) na spotkania rodzinne z dziećmi. Wszystko ale to wszystko się posypało. W międzyczasie zmarł mój kochany tato więc starania były lekarstwem na żałobę. A każdy negatywny test był też żałobą.

Dziewczyny. Nie idźcie tą drogą. Znajdźcie sobie hobby. Zajmujcie czas. Idziecie do psychologa. Bo potem kończy się to tak jak u mnie. Ponad dwa lata walki, potem zachodzisz w ciążę i martwisz się o każdy dzień. O każde badanie krwi. I każde USg. Martwisz się czy odnosisz. Czy dobrze przebiegnie poród. U mnie obudziło to taką nerwicę lękową, że dziś odczuwam skutki. Nie miałam depresji poporodowej. Bo podeszłam zadaniowo. Karmić opiekować się usypiać tulić karmić opiekować się usypiać tulić. Siedziałam z dzieckiem na rekach i płakałam że to niemożliwe ze w końcu się udało zajść i urodzić. Że jest zdrowe. Jakim cudem. To się przecież nie miało wydarzyć. Napewno coś jest nie tak bo to niemożliwe żeby wszystko było dobrze. Potem przyszedł strach o karmienie. Potem lek o to że upadnie że zachoruje. Lek o to czy jestem dobra mama.

Ja wiem, co czujecie. Uwierzcie że wiem to doskonale. I dlatego Wam to pisze.
Bo kiedy się już uda, a uda się! żebyście miały siłę na bycie mamami. ❤️
Zapisuję sobie to 🥹 będę wracać w chwilach mocnego zwątpienia. Dziękuję, dziś właśnie takich słów potrzebowałam ❤️
 
No właśnie, dużo zależy od przyczyny niepowodzeń, dlatego skoro nie zlecają żadnych badań i nie diagnozują to jak mogą proponować inseminację? To jest dla mnie dziwne, że najpierw się proponuje rozwiązanie, a potem się szuka przyczyny, a nie na odwrót 😬
No w sumie tak,masz rację, u mnie jajowód niedrożny i to chyba jedyny powód że się nie udaje ( mam taką nadzieję) narazie nic innego nie wymyślili,ale mam nadzieję że drugi mi zacznie działać
 
reklama
@Hermeneg wszystkiego najlepszego !!! 🎉 zdrówka , spełnienia wszystkich marzeń ❤️
Masz rację. Jak starałam się o pierwszą ciążę skończyło się wszystko. Znajomi. Rodzica. Było życie od lekarza do.lekarza od wizyty do wizyty. Od badań do badań. Zazdrość, płacz z każda informacja o ciąży. Przestaliśmy chodzić (ze względu na mnie) na spotkania rodzinne z dziećmi. Wszystko ale to wszystko się posypało. W międzyczasie zmarł mój kochany tato więc starania były lekarstwem na żałobę. A każdy negatywny test był też żałobą.

Dziewczyny. Nie idźcie tą drogą. Znajdźcie sobie hobby. Zajmujcie czas. Idziecie do psychologa. Bo potem kończy się to tak jak u mnie. Ponad dwa lata walki, potem zachodzisz w ciążę i martwisz się o każdy dzień. O każde badanie krwi. I każde USg. Martwisz się czy odnosisz. Czy dobrze przebiegnie poród. U mnie obudziło to taką nerwicę lękową, że dziś odczuwam skutki. Nie miałam depresji poporodowej. Bo podeszłam zadaniowo. Karmić opiekować się usypiać tulić karmić opiekować się usypiać tulić. Siedziałam z dzieckiem na rekach i płakałam że to niemożliwe ze w końcu się udało zajść i urodzić. Że jest zdrowe. Jakim cudem. To się przecież nie miało wydarzyć. Napewno coś jest nie tak bo to niemożliwe żeby wszystko było dobrze. Potem przyszedł strach o karmienie. Potem lek o to że upadnie że zachoruje. Lek o to czy jestem dobra mama.

Ja wiem, co czujecie. Uwierzcie że wiem to doskonale. I dlatego Wam to pisze.
Bo kiedy się już uda, a uda się! żebyście miały siłę na bycie mamami. ❤️
Pięknie napisane 😍

Dziewczyny , dopiero się uczę tych „laczków” ale ewidentnie dziś co druga powinna dostać po dupie.
A tak serio - bardzo to rozumiem i przytulam każdą którą ma gorszy czas . Ja akurat jak zachodziłam w ciążę to potem coś się działo- Biochem , poronienie - czułam że coś ze mną nie tak , skoro nie mogę donosić ciąży, czułam się gorsza. Po poronieniu lekarze mówili żebym nie robiła badań genetycznych że najczęściej to wada genetyczna , a ja obwiniałam siebie - że pewnie to moja wina (wyszło że synek był chory ) . Ludzie mówili mi „ będziesz miała jeszcze 5 dzieci „ a mnie to tak bolało i irytowało, bo skąd niby ta osoba mogła to wiedzieć … ale stwierdziłam że się nie poddam , wtedy 2 kreski to nie była radość tylko strach . Jesteśmy dziewczyny silne , jest ciężko , ale póki mamy resztki sił - walczmy o te nasze wielkie małe marzenia .

Ps skąd określenie laczek ? Jestem bardzo ciekawa skąd to się wzięło 😂
 
Do góry