reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

Dziewczyny wszystkim gratuluję pozytywnych wyników i zdrowych dzieciaczków, cieszcie się resztą ciąży i szykujcie wyprawki :)

Ja też miałam krwiaka, brałam duphaston i luteinę do 16 tygodnia ciąży, ale betę miałam około 0.9 MoM z tego co pamiętam. Ale mogę być tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę.

Ja nadal w szpitalu, już prawie 2 tygodnie, wyleczyłam gronkowca, za to mam teraz bakterię e coli. Zaczyna mi już brakować miejsca na wkłucia wenflonu bo antybiotyki idą dożylnie. Wody nadal wyciekają, ale na każdym badaniu usg poziom się utrzymuje ten sam, jest niewysoki ale nie spada.

Tydzień temu z soboty na niedzielę już myślałam, że moja Mała nie wytrzyma, bo zaczęłam krwawić i miałam dziwne, regularne skurcze co 3-4 minuty. Nie były bolesne ale macica się mocno napinała. Udało się opanować sytuację, ale teraz jeszcze bardziej się boję co z nami będzie...

Hej,
Bardzo się cieszę, że sytuacja jest stabilna, dobrze że Ci te antybiotyki dozylnie podają, ja normalnie brałam tabletki i zaczęły się problemy z jelitami antybiotyki plus zero ruchu, miałam cały czas bóle brzucha i wzdęcia w dodatku przez to wszystko nabawilam się też anemii.

Odnośnie tych wód to co mówią lekarze o tym uzupełnieniu? moze warto spróbować. Sprawdzają ci crp co jakiś czas? Ja miałam robione co kilka dni a potem musiałam robić raz w tygodniu.
Musicie jakoś to wytrzymac wiem co czujesz bo byłam w podobnej sytuacji, nic nie jest w stanie tego opisać. Jeśli jesteś wierząca to polecam nowenne do dzieciatka Jezus koletanskiego (znajdziesz w internecie) mi modlitwa bardzo pomogła to wszystko jakoś przetrwać.
Jeśli mogę Ci jakoś pomóc albo coś dla Ciebie zrobić to pisz śmiało. Pozdrawiam i trzymam za Was żeby wszystko było dobrze.
 
reklama
Hej,
Bardzo się cieszę, że sytuacja jest stabilna, dobrze że Ci te antybiotyki dozylnie podają, ja normalnie brałam tabletki i zaczęły się problemy z jelitami antybiotyki plus zero ruchu, miałam cały czas bóle brzucha i wzdęcia w dodatku przez to wszystko nabawilam się też anemii.

Odnośnie tych wód to co mówią lekarze o tym uzupełnieniu? moze warto spróbować. Sprawdzają ci crp co jakiś czas? Ja miałam robione co kilka dni a potem musiałam robić raz w tygodniu.
Musicie jakoś to wytrzymac wiem co czujesz bo byłam w podobnej sytuacji, nic nie jest w stanie tego opisać. Jeśli jesteś wierząca to polecam nowenne do dzieciatka Jezus koletanskiego (znajdziesz w internecie) mi modlitwa bardzo pomogła to wszystko jakoś przetrwać.
Jeśli mogę Ci jakoś pomóc albo coś dla Ciebie zrobić to pisz śmiało. Pozdrawiam i trzymam za Was żeby wszystko było dobrze.

Robią mi morfologię, crp i pct co kilka dni - ujemne wyniki, morfologia w porządku. Więc chociaż tyle.

Ja jestem jak najbardziej za uzupełnieniem wód i mówię o tym cały czas lekarzom, ale nikt oprócz mojej ginekolog nie podejmuje tematu (zresztą tutaj w Rzeszowie żaden szpital tego zabiegu nie wykonuje), ale teraz przy bakterii marne szanse na zrobienie zabiegu - najpierw muszę wyleczyć bakterię, a potem ewentualnie zabieg. Jeszcze kilka dni muszę tu zostać, będzie kolejny wymaz i wtedy jeśli moja ginekolog mnie nigdzie nie skieruje na amnioinfuzję to sama prywatnie pojadę albo do Krakowa albo do Łodzi - tylko nie wiem jak się można dostać do prof. Szaflika w Łodzi. Ale będę szukać i może w końcu znajdę kontakt i się uda.

Teraz w październiku odmawiam różaniec, ale sprawdzę też tą nowennę, mam tutaj tyle czasu, że mogę cały dzień się modlić :)

Dziękuję za dobre słowo, mam nadzieję, że uda nam się to przetrwać, tym bardziej że to już w poniedziałek 22 tydzień skończony, z każdym dniem coraz większa nadzieja na szczęśliwe, choć na pewno przedwczesne rozwiązanie.

Pozdrawiam i będę od czasu do czasu dawać znać :*
 
W życiu tyle stresu co w ciąży nie przeżyłam. U mnie kariotyp ok, ale na usg lekarz nie mógł znaleźć nerek. W końcu znalazł ledwie prawą i kazał przyjść we wtorek, żeby jeszcze raz sprawdzić. Masakra jakaś, jak nie krwawienia, to zly wynik pappa, amniopumkcja a teraz brak jednej nerki. Ciąża zleci a ja nawet nie znajde dnia, żeby się z niej cieszyć.
 
W życiu tyle stresu co w ciąży nie przeżyłam. U mnie kariotyp ok, ale na usg lekarz nie mógł znaleźć nerek. W końcu znalazł ledwie prawą i kazał przyjść we wtorek, żeby jeszcze raz sprawdzić. Masakra jakaś, jak nie krwawienia, to zly wynik pappa, amniopumkcja a teraz brak jednej nerki. Ciąża zleci a ja nawet nie znajde dnia, żeby się z niej cieszyć.

Sendione doskonale Cię rozumiem, ja od 5 tygodnia ciąży (czyli już 17 tygodni) cały czas się stresuję i nawet boję się cieszyć i boję się mieć większą nadzieję, że nasza historia skończy się mimo wszystko szczęśliwie... Chciałabym, żeby tak było ale nie wiem jak się stanie...

Trzymam kciuki, żeby u Ciebie było wszystko dobrze, żeby lekarz we wtorek zobaczył obydwie nerki na usg u Twojego dziecka :*
 
Obiecałam, że dam znać więc piszę - niestety dla Nas nie ma happy endu. Wczoraj około 20 urodziłam Zosię, martwą od najprawdopodobniej killku dni... W czwartek rano na usg jeszcze sobie świetnie radziła, w niedzielę już się dowiedziałam, że serce nie bije...

Trzymajcie się wszystkie i nie poddawajcie się bez walki, pewnie nie zawsze się udaje ale wiem, że zrobiliśmy z mężem wszystko, żeby Ją ratować.

Pozdrawiam :*
 
Tak bardzo mi przykro :((
Obiecałam, że dam znać więc piszę - niestety dla Nas nie ma happy endu. Wczoraj około 20 urodziłam Zosię, martwą od najprawdopodobniej killku dni... W czwartek rano na usg jeszcze sobie świetnie radziła, w niedzielę już się dowiedziałam, że serce nie bije...

Trzymajcie się wszystkie i nie poddawajcie się bez walki, pewnie nie zawsze się udaje ale wiem, że zrobiliśmy z mężem wszystko, żeby Ją ratować.

Pozdrawiam :*
 
Nie wiem co napisać ... kochana jestem z Tobą i modlę się. Bardzo mi przykro. Ściskam mocno :*

Obiecałam, że dam znać więc piszę - niestety dla Nas nie ma happy endu. Wczoraj około 20 urodziłam Zosię, martwą od najprawdopodobniej killku dni... W czwartek rano na usg jeszcze sobie świetnie radziła, w niedzielę już się dowiedziałam, że serce nie bije...

Trzymajcie się wszystkie i nie poddawajcie się bez walki, pewnie nie zawsze się udaje ale wiem, że zrobiliśmy z mężem wszystko, żeby Ją ratować.

Pozdrawiam :*
 
Obiecałam, że dam znać więc piszę - niestety dla Nas nie ma happy endu. Wczoraj około 20 urodziłam Zosię, martwą od najprawdopodobniej killku dni... W czwartek rano na usg jeszcze sobie świetnie radziła, w niedzielę już się dowiedziałam, że serce nie bije...

Trzymajcie się wszystkie i nie poddawajcie się bez walki, pewnie nie zawsze się udaje ale wiem, że zrobiliśmy z mężem wszystko, żeby Ją ratować.

Pozdrawiam :*



Nie wiem co napisać, tak bardzo wierzyłam w to, że Wam się uda...
 
reklama
Dziękuję Dziewczyny! Ja może dzisiaj wyjdę ze szpitala, na szczęście po porodzie czuję się dobrze fizycznie, więc nie muszą mnie tu trzymać, chociaż jeszcze jakaś bakteria chyba wyszła na wymazie, więc dostanę pewnie antybiotyk w tabletkach i już chciałabym być w domu.

Chcemy szybko załatwić dokumenty do macierzyńskiego, pogrzebu itd, w domu mamy remont więc będziemy mieli się czym zająć ale mam wrażenie, że psychicznie dopiero teraz zaczyna do mnie docierać co się stało.

Dzięki za wsparcie i powodzenia Wam życzę, zdrowych dzieciaczków i szybkich porodów bez komplikacji :*
 
Do góry