reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bałagan u dzieci.

klio_

Fanka BB :)
Dołączył(a)
10 Wrzesień 2007
Postów
171
Miasto
Zabrze
Jak radzicie sobie z bałaganiarstwem dzieci? Synek (6 lat) wyciaga wszystkie zabawki na raz, po chwili w jego pokoju nie da się nawet przejść. Ja już nie mam siły go upominać. Przecież to chore żeby bez przerwy kazać dziecku sprzątać. Zostawić mu ten bajzel do wieczora i niech sprząta raz porządnie przed spaniem? Tylko, że mąż dostaje białej gorączki jak widzi ten bałagan a teściowa, która zajmuje sie moja małą córcią jak tylko to widzi to od razu sprząta i nie da się jej wytłumaczyć, że to Radek ma sprzątać. Tłumaczenie mu, że ma chować jedna zabawkę jak wyciąga drugą to jak grochem o ściane. Nie jest tak, że Radek czeka na babcie ze sprzątaniem bo non stop z tym walcze ale on już taki jest roztrzepany.:-(
 
reklama
Heh, skąd ja to znam.... Tylko że u mnie nikt nie sprząta za sześciolatkiem moim, niestety sam musi. Nie ma on lekko ze mną....

Wieczorem zbiera wszystko. Oczywiście właściwie wrzuca tylko na półki jedno na drugie, a ja raz w tygodniu to układam, bo takie mam zboczenie chyba :szok:

A jak jest u Ciebie np. z odnoszeniem talerza po posiłku? Albo ścieleniem łożka? Albo z wrzucaniem ubrań do kosza na pranie?
 
Na pewno nic nie robi na zasadzie przyzwyczajenia. Jak go poprosze, żeby zaniósł wieczorem brudne skarpetki do prania albo odniósł talerz do kuchni to zrobi to bez problemu. Jednak trzeba nim kierować. Mam wrażenie, że jak był młodszy miał więcej nawyków teraz chyba mu sie do wszystkiego spieszy bo jak mu wydam dwa polecenia to na pewno o jednym od razu zapomni. Łóżko ja ściele ale to dlatego, że ciężko sie pościel wyciąga i chowa z szafki. Najbardziej się buntuje przy sprzątaniu, zawsze wtedy narzeka, że jest zmęczony :-D. Największym jednak problemem jest teraz jego sikanie. Zrobił się "mało dokładny". Prawie codziennie muszę myć podłogę koło muszli. Tak mu się spieszy, że nie uważa. Na razie tłumaczenie mu o brzydkich zapachach i zarazkach nie wiele daje. Jest bardzo niecierpliwy niestety.
 
Oj dziewczyny witam w klubie:wściekła/y:u mnie to samo jest i ze sprzataniem i siusianiem i odnoszeniem po sobie talerza:tak:juz tez nie wiem jakich argumentow mam uzywac zeby to dotarlo do Niego,ze trzeba po sobie sprzatac,on o tym nigdy nie pamieta:no:ale o slodzycze zeby poprosic to i owszem:-D:-D
 
Hej dziewczyny...Ja nie mam tak duzych dzieci ale pamietam sposoby moich rodzicow z dziecinstwa... Tez czesto mielismy balagan z moim bratem w pokoju i tysiace razy mama powtarzala zeby posprzatac a my wlasnie hop sip byle jak byle bylo,upchane itd... To sie tata moj raz wkurzyl,wszystko wywalil na srodek pokoju(nawet to co bylo ladnie poukladane ;-)) ze albo zrobimy porzadek jak trzeba albo wszystko pojdzie do pieca... Wylismy oboje (ja mialam wlasnie ok.6 lat moj brat jakies 4) ale sprzatalismy... Raz jak mielismy posprzatac )i tata tez grozil ze spali nam zabawki jak nie nauczymy sie porzadku) oczywiscie poszismy na dwor sie bawic a porzadki to ostatnie co nam sie chcialo...Wracamy z podworka a w pokoju tylko jeden samochodzik i jedna lalka...:szok: My w ciezkim szoku.no jak to ,gdzie nasze zabawki,placz zaraz :-D a tata ,mowilem,ostrzegalem,nie macie inynch obowiazkow jak tylko ukladanie swoich zabawek wiec teraz zabawek nie ma.... Spakowal je do worka i wyniosl na strych...a my bylismy przekonani ze je am spalil,albo wydal...Odbyla sie po tygodniu rozmowa ze jesli obiecamy ze bedziemy sprzatac po sobie to dostaniemy je spowrotem...obiecalismy i slowa dotrzymaly obie strony... No i zanim wszystko wywalalaismy na srodek dwa razy przemyslelismy czy napewno wszystko na raz nam potrzebne...

Moja Noemi ma 2 lata i 4 miesiace i od najmlodszych lat ucze ja porzadku,,,czesto sie buntuje gdy ma cos pozbierac,ale nie odpuszczam... Oczywiscie nie kaze jej sprzatac wszystkiego ale gdy np.wysypie caly kosz zabawek to chociazby tylko 4 klocki sprzatela to juz jest cos...No i ucze ja ze jesli konczy sie bawic jedna rzecza to trzeba najpierw ja schowac a wtedy moze wyciagnac nastepna ...no i czesto konczy sie to sukcesem...npbawila sie ciastolina wiec usi najpierw pochowac do pudelek a wtedy moze zabrac sie za puzzle...:-)

Znam przypadek gdzie chlopak ma lat 9 a dziewczynka 6...To co widze w ich pokojach to poprostu katastrofa...Ciuchy w skrzynkach z zabawkami,rzeczy gdzie sie rozbiora tam leza,wyczyszczenie taolety po sobie to juz wogole kosmos,umycie rak po skorzystaniu z niej to tez rzecz nienormalna!!! Ale tu wlasnie wina rodzicow bo oni tego dzieci nie ucza....uwazam ze kazde dziecko powiinna miec jakies minimalne obowiazki...
 
No to ja też taka wyrodna matka jestem że żądam sprzątania po sobie. Moja starsza ma 6,5 roku. Nie wyobrażam sobie że miałaby po zabawie nie pozbierać zabawek. Nie mówię że chętnie i szybko, ale robi co musi. To samo z zanoszeniem po sobie talerza czy powieszenia ubrań lub wrzucenia do brudów. Czasem ją z łóżka wyciągam i każę odnieść czy wrzucić do prania. Gdyby nie to to ja bym chodziła po całym mieszkaniu i zbierała po Niej. Moja młodsza córcia ma 1 rok i 4 miesiące i też już wie, że wieczorem albo przed wyjściem na spacer trzeba posprzątać (częściej nie ma co, bo i tak zaraz wszystko wywali). Na razie siadam z Nią na dywanie i sprzątamy razem - ona mi donosi zabawki do schowania, ale raz już się zdarzyło że na hasło "spacer" sama wszystko pięknie pozbierała.
 
Zauważyłam, że dzieci potrzebują mojego wsparcia w czasie sprzątania. Samo hasło " zróbcie porządek" nie działa, bo jeśli jest duży bałagan, po prostu nie wiedzą od czego zacząć. Dlatego pomagam mówiąc: klocki do zielonego pudła, samochody do czerwonego pudła itd... Ułatwiam im życie i sobie również, bo zabawki są posegregowane. Widzę też pierwsze efekty- sami zaczynają sprzątać i układać:-)
Oczywiście za każdym razem chwalę i dopinguję do działania. Jeśli zaczyna się afera, mówię, że jeśli zabawek jest zbyt wiele, możemy część schować;-) Oczywiście są dąsy i kwiki, ale rzeczy trafiają do pudełek i szuflad:-) No i najważniejsze- sama siebie pilnuję, a jestem (niestety) bałaganiarą, żeby dzieci widziały, że dbanie o porządek dotyczy całej rodziny:tak:
 
Radek też szybciej bierze sie za sprzątanie jak ja z nim zaczynam. Potem już sam sprzata ale najgorzej to się zabrać. Zresztą my też tak mamy, najgorzej się za cos zabrać potem już samo idzie. Mały też miał na początku problemy bo nie wiedział co ma robić więc mu mówiłam, że ma brać to co ma najbliżej, po jednej rzeczy i odkładać ją na swoje miejsce, najpierw podłoga potem tapczan, stolik, szafki. Chodziło mi o to żeby nie próbował ogarnąć całego bałaganu na raz bo to zniechęci, tylko małymi kroczkami. Teraz wystarcz, że mu powiem posprzataj. (tak z 10 razy w ciągu godziny) w końcu posprząta, już nie pyta co ma sprzątać i jak. Największy teraz problem jest z tym, że zamiast sprzątać zaczyna nagle sie bawić jakąś zabawką albo zwyczajnie zapomina, że ma sprzątać i zajmuje się czymś innym stąd te ciągłe 'Posprzątałeś!?' i on już wie co ma robić.
 
reklama
Na pewno nic nie robi na zasadzie przyzwyczajenia. Jak go poprosze, żeby zaniósł wieczorem brudne skarpetki do prania albo odniósł talerz do kuchni to zrobi to bez problemu. Jednak trzeba nim kierować. Mam wrażenie, że jak był młodszy miał więcej nawyków teraz chyba mu sie do wszystkiego spieszy bo jak mu wydam dwa polecenia to na pewno o jednym od razu zapomni. Łóżko ja ściele ale to dlatego, że ciężko sie pościel wyciąga i chowa z szafki. Najbardziej się buntuje przy sprzątaniu, zawsze wtedy narzeka, że jest zmęczony :-D. Największym jednak problemem jest teraz jego sikanie. Zrobił się "mało dokładny". Prawie codziennie muszę myć podłogę koło muszli. Tak mu się spieszy, że nie uważa. Na razie tłumaczenie mu o brzydkich zapachach i zarazkach nie wiele daje. Jest bardzo niecierpliwy niestety.

Nosz typowy facet, oni mają taką psychikę, trzeba wydawać po jednym poleceniu albo spisać wszystkie na kartce bo zapomną :-D:-D:-D

Radek też szybciej bierze sie za sprzątanie jak ja z nim zaczynam. Potem już sam sprzata ale najgorzej to się zabrać. Zresztą my też tak mamy, najgorzej się za cos zabrać potem już samo idzie. Mały też miał na początku problemy bo nie wiedział co ma robić więc mu mówiłam, że ma brać to co ma najbliżej, po jednej rzeczy i odkładać ją na swoje miejsce, najpierw podłoga potem tapczan, stolik, szafki. Chodziło mi o to żeby nie próbował ogarnąć całego bałaganu na raz bo to zniechęci, tylko małymi kroczkami. Teraz wystarcz, że mu powiem posprzataj. (tak z 10 razy w ciągu godziny) w końcu posprząta, już nie pyta co ma sprzątać i jak. Największy teraz problem jest z tym, że zamiast sprzątać zaczyna nagle sie bawić jakąś zabawką albo zwyczajnie zapomina, że ma sprzątać i zajmuje się czymś innym stąd te ciągłe 'Posprzątałeś!?' i on już wie co ma robić.

Jak tak czytam o Twoim synku to jakbym o swoim czytała. Też muszę się dopytywać co chwilę z drugiego pokoju: posprzątałeś? ubrałeś się? przeczytałeś czytankę? Bo wokoło tyyyle zabawek i ciekawszych zajęć, które odrywają go od obowiązków hahah.
 
Do góry