Ale wiecie co, z tym mówieniem konkretnie gdzie co ma się znaleść to jest dobry pomysł, przynajmniej u mnie funkcjonuje;-) Wchodzę do pokoju i oznajmiam: robot na półkę, ubrania do szafki, skarpetki do prania, talerz do kuchni, papierek do śmieci. Mój mąż sie śmieje, że takie komendy wydaję jak w wojsku:-) Ale na niego to też dobry sposób. Jak raz mu powiedziałam: zrób porządek na stole, to co ujrzałam po powrocie? Wszystko zmiecione ze stolu przeniesione na półkę
A jak mu powiem na zasadzie komendy to wszystko sie znajduje na swoim miejscu. Jakaś hetera jestem Po prostu oznajmiam co gdzie i wychodzę, a potem wracam na inspekcję
straszna jestem dla nich...
A jak mu powiem na zasadzie komendy to wszystko sie znajduje na swoim miejscu. Jakaś hetera jestem Po prostu oznajmiam co gdzie i wychodzę, a potem wracam na inspekcję
straszna jestem dla nich...
to przez cały dzień nie będę miała czasu na powiedzenie czegoś innego. Owszem czasem mu tłuczecze co i dlaczego, czasem poproszę ale najczęściej są to krótkie polecenia.
w konću zostaje po tygodniu, jeden pluszowy mis, jak odłoży go zgodnie z umową na półkę, to powoli wracają jej zabawki do pokoju i juz wie, że jak nie posprzata to nie bedzie miala czym sie bawić.
