troszkę mnie zaskoczył ten artykuł, szkoda, ze jak zwykle ludzie dowiaduja sie po fakcie.
my mieliśmy taki zamiar ale...nic z tego nie wyszło.
trzeba odpowiednio wczesniej sie tym zainteresować, bo to jakieś spotkania wchodza w grę, potem trzeba wysłac dokumenty do banku itd, itd, a my obudzilismy sie z przysłowiowa reka w nocniku mimo, ze ja wczesniej sie interesowałam.
generalnie jesli do banku tzw wspólnego to bezpłatnie, jesli dla siebie tzn. dziecka to przetrzymywanie miało kosztować 1000zł rocznie, a za pobranie też paręset zł. kogo na to stać.
u nas jest mała swiadomośc pod tym wzgledem, jak i pod wieloma innymi zresztą/transplantacja, banki szpiku/, niewiele osób się decyduje, większosć tych, którzy mieli przypadki chorób w rodzinie.
a jeśli ma to komus pomóc to jestem za.