reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

bezmózgowie

MARTYCHA czytając Twoją historię wróciły wspomnienia te najgorsze dla mnie
w lutym 2009 zobaczylismy dwie kreski była rodość ale i lęk ogromny bo mamy 9 letnią córcie z przepukliną oponowo-rdzeniową jednnak gin zapewniał że ta wada nie powtarza się
niestety w kwietniu w 11 tc usłyszałam że serduszko mojego maleństwa przestalo bić
zabieg potem badania i kolejna próba
w październiku 2009 znów ujrzeliśmy 2 kreski i znowu radość przeplatała się z lękiem ale wierzylismy ze bedzie dobrze powiedzieliśmy córci od razu że będzie miała rodzenstwo
na usg w 12 tc okazało się ze synek ma wadę ukladu moczowego ale można ja operować jeszcze w trakcie życia plodowego musiałam zrobic amniopunkcję- zrobiłam wynik- kariotyp prawidlowy męski
już szykowalismy się powoli do operacji gdy nagle okazalo sie ze wada sie cofa maly sika i operacja nie potrzebna
mimo to co tydzien mialam usg
raz bylo gorzej raz lepiej gdy okazalo się że glowka za bardzo urosła i ma dziwny kształt zaczeto podejrzewac jakąs wadę wrodzoną ale to był już 25tc i lekarze rozkladali ręce a na nasze pytania co dalej slyszelismy' kariotyp prawidlowy musi pani urodzić"
urodziłam w 29tc Karol miał 41cm i wazyl 1800 żył tylko 10 godzin
nikogo nie interesowalo co ja czuje że psychicznie jestem wrakiem
nikt nie ma prawa cie osądzać
ja mialam do wyboru urodzic i patrzec jak dziecko cierpi podlaczone do aparatury bo tak wygladałoby jego życie czy urodzić i pozwolić mu odejść
pozwoliłam mu odejsc
kochana zadna matka nie pozwoliłaby aby jej dziecko cierpiało
ci ktorzy myslą inaczej myla się
"nie jesteś mordercą a najcudowniejszą matką, zadna z tych decyzji nie jest dobra ale ty wybrałaś mniej złą" takie słowa uslyszałam od ordynatora gdy podpisywałam dokumenty i tego się trzymam
ściskam cie serdecznie wiem jak ci cięzko jeśli będziesz potrzebowała pomocy wsparcia pisz na priv pisz na forum
tu nikt nie powie że źle zrobiłaś
 
reklama
kasiu nawet nie wiesz jak jestem wdzięczna za te słowa. ty też wiele wycierpiałaś, a mimo to dajesz otuchę innym. bardzo cieszę się, że tu trafiłam bo nikt nie zrozumie matki po stracie dziecka jak inna matka. będę sie modlić o wszystkie aniołki, nasze i innych. dzięki za to, że nie jestem sama.
 
Myślę, że podjęłaś słuszną decyzję. Skąd ten wniosek? Bo poznałam kogoś, kto był w podobnej sytuacji. Leżąc na patologi ciąży poznałam kobietę, która właśnie miała mieć cc. Zdorwe dziecko, jej drugie. Ale mogło być trzecie. Nie pamiętam, czy to był podobny "brak" jak w Twoim przypadku, jednak miała do wyboru zabieg lub urodzenie dziecka w zasadzie martwego. Nie zgodziła się na zabieg i czekała. Opowiadała, że to była najgorsza decyzja w jej życiu i do tego dokonała złego wyboru. Dziecko w jej brzuchu sprawiało wrażenie zdrowego, radosnego bobasa, które aż pcha się na ten świat. Rodziła w normalnych bólach, jednak na oddziale septycznym, bez męża, tylko ona, lekarz i pielęgniarka. I to, co zapamiętała z tego wszystkiego, to okropny smród. Okazało się bowiem, że jej dziudziuś podczas porodu nie żył już od kilku dni. Jak to możliwe, nie mam pojęcia. Ale widać było w jej oczach, że uraz pozostał. Mówiła, że po czymś takim nie chciała więcej dzieci, ale "wpadła" z mężem i cóż... Urodzić musiała.
Dlatego wydaje mi się, że lepiej, aby to się tak odbyło. Maluszek nie miał szansy, aby żyć, a ty musisz żyć dalej, chociaż bez niego. Dlatego musisz sobie to ułatwić tak bardzo, jak to tylko możliwe. Tego typu wady zdarzają się rzadko, miałaś po prostu pecha. Ale uwierz w to, że następnym razem ten pech cię nie dosięgnie. Zobczysz dwie kreseczki, potem bijące serduszko na USG, pierwsze ruchy, a potem wyskoczy do Ciebie malutki, zdrowy człowieczek.
A ci, którzy uważają, że to było morderstwo, niech zamkną usta w sprawach, o których nie mają pojęcia. Żeby się o tym w ten sposób wypowiadać, trzeba to przeżyć, coś wiedzieć na ten temat. Zrobiłaś to, co dla was obojga było najlepsze.
Trzymaj się cieplutko i daj znać, kiedy znowu zobaczysz dwie kreseczki :biggrin2:
 
Martycha1 podjęłaś słuszną decyzję, choć bardzo bolesną. Ja też musiałam ją podjąć... mojemu maluszkowi nie biło serduszko.. nie miałam żadnych bóli, nie krwawiłam. Wszytsko wyszło poprostu na kontrolnym usg. W szpitalu powiedzieli, że nic zrobić nie mogą a ja muszę podjąć decyzję.. I podjęłam... Mam nadzieje,że wszystko Ci się ułoży...
 
Bardzo wam wszystkim współczuje, ja też przeżyłam stratę maluszka, choć nie wiadomo było dlaczego. Uważam Martycha, że podjęłaś dobrą decyzję. Ból jest wielki wiem. Oceniają tylko głupcy, bo ty odpowiadasz za swoje decyzje. Bardzo gorąco Was wszystkich ściskam.
 
Chcę, żebyś wiedziała, że w tej chwili modli się za Ciebie wiele ludzi, których mocno obszedł Twój los. O siłę dla Ciebie, pocieszenie i zrozumienie. Będzie Ci ciężko, pewnie teraz też jest. Wiedz jednak, że są ludzie, pewnie zupełnie Ci obcy, którzy przejmują się tym, co napisałaś.
Podjętej decyzji już teraz nie zmienisz. Ja to napiszę, decyzja była zła. Domyślam się też, opierając się na doświadczeniach francuskich, że w Irlandii podejście lekarzy jest równie jednoznacznie nastawione na aborcję w przypadku każdej wady u dziecka i nie ułatwia wyboru.
Długo zastanawiałam się, co napisać i czy w ogóle coś pisać, ale wierzę, że prawda jest zawsze lepsza od taniego pocieszania.
I to nie jest prawda, że trzeba być w identycznej sytuacji, żeby cokolwiek powiedzieć. Prawda nie jest zależna od czyjegoś doświadczenia, jest jedna i niezmienna.

Wiem, że posypią się zaraz na mnie gromy za ciemnogród, nie martwi mnie to za bardzo. Życzę Ci zrozumienia. I przebaczenia, bo jest możliwe. Nie jestem ani psychologiem, ani księdzem, ale gdybyś chciała napisać - zapraszam.
 
A zblazowaną dewotką?

Jesteś ago bb2 najgorszym typem człowieka jaki może istnieć.

Brzydzę się tobą.

Niestety jako facet nie mogę się rozpisywać na twój temat
bo dostał bym bana.
Jakiekolwiek cenzuralne słowa nie są w stanie opisać tego co myślę o ludziach twojego pokroju,
a innych na forum używać nie wolno.
 
A zblazowaną dewotką?

Jesteś ago bb2 najgorszym typem człowieka jaki może istnieć.

Brzydzę się tobą.

Niestety jako facet nie mogę się rozpisywać na twój temat
bo dostał bym bana.
Jakiekolwiek cenzuralne słowa nie są w stanie opisać tego co myślę o ludziach twojego pokroju,
a innych na forum używać nie wolno.

nie będę Ci odpowiadać. Jeśli Ci to pomoże, spodziewałam się.
 
Racja! Nie odpowiadaj!

Ciekawy tylko jestem czy gdyby osobom twojego pokroju
przytrafiło się coś takiego to też byś była taka słodko pierdząca.

edit:

Ty jehowa jesteś?
Krwi pewnie też dziecku byś nie dała przetoczyć?
A ze strażnicą latasz po domach?
 
Ostatnia edycja:
reklama
Racja! Nie odpowiadaj!

Ciekawy tylko jestem czy gdyby osobom twojego pokroju
przytrafiło się coś takiego to też byś była taka słodko pierdząca.

starałam się jak mogłam pisać ze współczuciem, szkoda że wg Ciebie wyszło słodkopierdząco. I mam wrażenie, że nie chodzi tu o napieprzankę, a o konkretnego człowieka w konkretnej sytuacji, który prosi o pomoc. Jeśli więc chcesz kontynuować rozmowę na argumentach, zapraszam na priva, wytłumaczę dlaczego myślę co myślę i podam Ci fakty. Oszczędźmy Marcie dodatkowego zamieszania.

Jestem katoliczką.
 
Ostatnia edycja:
Do góry