reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

bezmózgowie

Martycha-brak mi słów....to wielka tragedia dla ciebie i najbliższych, Twoja decyzja choć najtrudniejsza w życiu uważam ze była słuszna....nie potrafie wyobraźic sobie co czujesz Ty i mamy innych aniołków...bardzo Ci współczuje i życze duzo szczęscia....Tulam mocno a dla Twojego aniołka zapalam światełko
[*]...
 
reklama
Martycha współczuję strasznie i wierzę,że światełko jeszcze zaświeci dla Was.
Zapraszam do planujących,oczekujących mam z Irlandii na tym forum :
https://www.babyboom.pl/forum/mamy-z-irlandii-f142/mamy-z-irlandii-1455/#post5712365

aga-bb2 no właśnie Irlandia nie jest aż tak nastawiona na aborcję.Musi byc naprawdę . konkretny powód by to zrobic "Abortion in Ireland is illegal unless the pregnancy is in threat of endangering the life of the woman (as differential to her health) through continuance of the pregnancy"
 
Ostatnia edycja:
Martycha1 bardzo bardzo współczuję i doskonale wiem co czujesz..naprawdę. Moje Serduszko miało dokładnie tę samą wadę wrodzoną...anencefalię...zadnego ratunku, zadnej nadziei.Do tego wszystkiego niewykształconą lewą rączkę i brak prawej oraz brak obu nerek. Moje Słonko odeszło 11.06.2010...w 15 tygodniu ciąży za sprawą poronienia indukowanego, czyli takiego na które sama z męzem musiałam się zgodzić. Usłyszałam od lekarzy dokładnie to samo co Ty..że nie ma żadnych szans, że maluszek umrze tuż po urodzeniu. Decyzja o zakończeniu mojej ciąży była najkoszmarniejszym wydarzeniem w życiu. To piekło, którego nikomu nie życzę. Zrobiliśmy jeszcze amniopunkcję, któa wykazała podwyższony poziom acetyloholinesterazy, któa odpowiedzialna jest za prawidłowe funkcjonowanie ośrodkowego układu nerwowego...ja miałąm za dużo tego enzymu i być może przyczynił się do tego co się stało. Badania wykazała, ży był to..jak określili lekarze "przypadek", że takie rzeczy zdarzają się najczęściej, że nie był to problem z genami. Przebadaliśmy się mężem pod względem problemów genetycznych i wogóle...wszystkie wyniki świetne, książkowe. I co z tego? nic nie cofnie życia Mojemu Aniołkowi. Amniopunkcja wykazała, że byłą to dziewczynka..Moje Najkochańsze Serduszko. Bardzo współczuję i bardzo rozumiem. Ja już nie płaczę...już chyba nie mam łez. Wiem tylko jedno, że to okrutnie niesprawiedliwe, że zdrowe dziewczyny, które chcą mieć dzieci, które tych dzieci szalenie wyczekują..spotyka taki okrutny los. Dziś tłumaczę to sobie ( oczym pisałam już na innych forach) ze chyba po rostu Mój Maluszek był taki wspaniały, że Pan Bóg chciał go mieć u siebie i że patrzy dzis na swoją mamę z nieba...życzę Tobie i innym Aniołkowym Mamom dużo, dużo sił i wytrwałości...bo przecież po deszczu musi wyjść Słonko prawda? Zapalam Światełko (*)(*) dla Wszystkich Naszych Kochanych Aniołków.
 
Martycha1 i jeszcze jedna sprawa: widzę, że post wywołam bardzo mieszane odczucia. Myślę, że Twoja jak i moja decyzja to było najlepsze co można było zrobić. Ja wiem, że nie przeżyłabym, gdybym donosiła ciążę, gdybym zobaczyła maleństwo, jego buźkę...i potem musiała je pochować..to chyba pochowałabym się razem z Moim Aniołkiem..wiem, że nie przeżyła bym tego wszystkiego i tak naprawdę uważam, ze decyzja o poronieniu byłą najlepszym wyjsciem w tej okrutnej sytuacji. I zgadzam się z Tobą Martycha1...nie wyobrażam sobie skazywać Moje Dzieciątko na powolną śmierć i żyć przez te 9 miesięcy ze świadomością, że maluszek, tam w brzuszku powoli umiera.
 
bardzo dziękuję Ci maqnio, że podzieliłaś się ze mną swoją historią. aż trudno uwierzyć, że spotkała nas taka sama tragedia prawie w tym samym czasie. czytając to wszystko widziałam siebie. masz identyczne odczucia jak ja. bardzo Ci współczuję i sercem jestem z Tobą. masz rację pisząc, że to co nas spotkało było straszne, ale jeszcze będziemy szczęśliwe. i nie mówię tylko o Tobie i o mnie, ale o wszystkich dziewczynach, które straciły swoje malutkie serduszka. głęboko w to wierzę. myślę o Was cały czas i jestem bardzo wdzięczna, że odnalazłam to forum bo Wasze wypowiedzi, Wasze wsparcie pomagają mi stawać się silniejszą i patrzeć w przyszłość pozytywnie.
chciałam też dodać, że mam najwspanialszego męża na świecie. bez niego już by mnie chyba nie było... wczoraj zrobił mi niespodziankę. wykupił nam wakacje!!! tydzień pod Wenecją!!! i to już za 1,5 miesiąca!!! mam nadzieję, że po wtorkowej wizycie u lekarza wszystko będzie ok i doktor powie że wkrótce możemy się starać o następne dzieciątko. oby nasze wczasy były początkiem czegoś wspaniałego, obyśmy wrócili naładowani pozytywną energią i radośnie pracowali nad powiększeniem się naszej rodzinki...
 
witam
zapalam światełka dla waszych aniołków (*)(*)(*)(*)(*)(*), tutaj nie bylo zlych decyzji wg mnie, kazda decyzja jaka by nie byla podjęta jest najtrudniejsza jaka musiałyscie podjąć, ja moge tylko was zaprosic na wątek główny ciaża po poronieniu w dziale poronienia, nie będziecie tam same bo są tam aniołkowe mamy które też przeżyły śmierć swoich dzieci i razem podtrzymują się na duchu, wspierają się rozmawiają a później chwalą dwiema kreseczkami, pięknymi zdjęciami z usg, dzielą się strachem o malucha a potem obwieszczaja narodziny zdrowej kruszynki...poczytajcie troche i jak zechcecie to sie odezwijcie (nikt tam was nie będzie osądzał itd. bedzie tylko wspierał); jest taka lista-lista naszych skarbów która pokazuje że warto walczyć i wierzyć że każda z nas zostanie jeszcze mamą, nikt nam nie obiecuje że będzie łatwo ale nie należy się przez to poddawać. Polecam wam książki Aniołkowe mamy, oraz W otchłani śmierci, znajdziecie je na allegro może to coś dla was i dla waszych bliskich żeby zrozumieli co w tej chwili przezywacie i będziecie już do końca życia przeżywać.
 
Martycha1 ja tez się ciesze, że trafiłam na to formu. Kiedyś myślałam, że jestem jedna na tysiąc z takimi problemami, dziś wiem, że takich jak ja są tysiące. I nieco lepiej mi ze świadomością, że można wspólnie przeżywać swoje dramaty i że mozna odnaleźć tu dziewczyny takie jak Ty i ja..i że nikt bardziej nie zrozumie cierpienia niż inna Aniołkowa Mama. I masz rację wsparcie najblizszych w tych trudnych chwilach jest niezastąpione, dodaje siły i wzmaga chęć do życia dalej. Mysle, ze pomysł wakacji to bardzo dobry pomysł i przyznam, że chyba mi podsunęłaś dobra myśl, na wykorzystanie zimnych, jesiennych dni :) - dziękuję.

Ja byłam juz na kontroli u gina. Powiedział, że wszystko dobrze się goi, tylko musi to potrwać i ze za 3 miesiące możemy mysleć o dzieciątku. Jestem mega pozytywnie nastawiona i nie przyjmuje innej mysli - po prostu musi byc dobrze i szczerze wierzę, że będzie i ze na jesień będzie w moim brzuszku maleńka fasolka. Zyczę udanych wakacji oraz tego, że po powrocie do domku, będziesz już nosiła pod serduszkiem małego człowieczka. Sciskam i mocno tule.
Światełko dla Wszystkich Aniołków (*)(*)(*)




 
Pati.b bardzo dziekuję za ciepłe słowa..one naprawdę pomagają. z chęcią sięgnę po polecane ksiązki, być może faktycznie znajde w nich chwile ukojenia. Zapalm Światełko (*) dla Twoich Aniołków i gratuluję maluszka w brzuszku. Niech zdrowo rosnie i bezpiecznie przyjdzie na świat.Pozdrawiam ciepło.


 
jeszcze jedno dziewczyny, na tym glownym watku jest klika dziewczyn ktore po zabiegu łyżeczkowania nawet nie doczekały pierwszej @ a teraz sa mamusiami a jedna znich jeszcze w dwupaku bo to 23 albo 24tydzien wiec jeszcze troszeczke i tez bedzie miec skarba przy sobie, zerknijcie sobie na tą liste i same policzcie ile takich mam jest ;-) i tak jak mówisz maqnio grunt to pozytywne nastawienie, ciagłe myslenie że będzie zle ze sytuacja znowu sie powtorzy tylko pogarsza wszystko bo nasze myslenie ma duzy wplyw na nastepne ciaze wiec trzeba mocno wierzyc w to ze sie uda wczasie kolejnej ciazy wierzyc wmalensto-bo to my jako ich matki powinnyśmy w nie wierzyc i nie dopuszczac do siebie zlych mysli, cieszyc sie kazda chwila spedzona z malenstwem :-) bez wzgledu na to ile tych chwil będzie nam dane.
 
reklama
Do góry