reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

bezmózgowie

reklama
Mamcia10 dziękuję i mocno wierze, że niedługo w brzuszku zagości upragniony maluszek. Gratuluje Maluszka i życzę aby szybciutko i bezpiecznie przyszedł na świat.
 
mój mąż zauważył zmiany w moim zachowaniu. zaczęłam się nawet do niego uśmiechać :) powiedziałam mu o forum, o Waszym wsparciu, kilka wypowiedzi mu nawet przeczytałam. jest bardzo szczęśliwy, że ktoś wywołał uśmiech na moich ustach. powiedział, że nareszcie powraca do niego jego żona. dzięki Dziewczyny!!! pomagacie leczyć moje rany
:***
 
Bardzo dobrze ze czujesz sie lapiej i ze maz cie wspiera bo to jest bardzo wazne :), ja tez mialam ogromne wsparcie od partnera, nikogo wtedy tak bardzo nie potrzebowalam jak wlasnie jego...Pozdrawiam :)
 
martycha1, maqnio i inne Aniołkowe mamusie.
Witam na forum. Uważam że wiele już zostało powiedziane, napisane. Każdy z Nas ma swoje zdanie. Ale niech nikt nie ocenia nikogo dopóki, dopóty nie był choć w podobnej sytuacji.
Jestem na tym forum już stosunkowo długo. "widziałam" wiele nieszczęścia i łez, dramatów rodziców którzy tracili swoje maleństwa. W różnych przedziałach życia płodowego. Zawsze ból jest ogromny i poczucie straty. Żałoba w sercu już na zawsze pozostanie w Nas.. Aniołkowych mamusiach. Żałobę trzeba przeżyć. Mieć na nią czas.. ale i po niej właśnie trzeba stanąć na nogi.. podnieść się, przede wszystkim dla siebie.. dla męża.. dla Aniołka/ków które są w Niebie.
Ból niestety na zawsze pozostanie w Naszych sercach. Nigdy nie przeminie! Ale z czasem My Aniołkowe mamusie nauczymy się z Nim żyć.. i będzie nam wtedy "lżej"... ale na zawsze już poznać nas będzie.. poznać po oczach w których gościć będzie smutek i żal.
Jak napisała bliska mi Kasia (Kaska0201) znam JEJ historię od początku do końca.. nie podjeliście dobrej czy złej decyzji.. podjeliście "mniej złą" Bo żadna z tych decyzji nie była łatwa. A już napewno patrzenie na śmierć własnego dziecka??? Najgorszemu wrogowi się tego nie życzy. I jak napiasała tutaj jedna z forumowiczek, opisała historię dziewczyny która urodziła dziecko z wadą i jaką traumę przeżyła... nikomu się nie życzy takich przeżyć. A już na pewno nie ocenia.
Od oceniania jest KTOŚ kto jest WYŻSZY i to On będzie oceniał nasze postępki. Wszystkie.

Widzę że Patrycja zaprosiła Was już na wątek ciąża po poronieniu. Warto tam zajrzeć. Tam forum żyje co dzień. Niestety z dnia na dzień przybywają nowe Aniołkowe mamusie ale również "uciekają" na inny wątek np "wieści od ciężarówek" by móc cieszyć się z okresu oczekiwania na swój mały cud.

Wierzę że każda z Nas doczeka się swojego maleńkiego małego cudu. Tylko "niestety" jednym z Nas udaje się to troszkę wcześniej.. a inne z nas muszą troszkę więcej poczekać. Ale jedno jest pewne.. każda Aniołkowa mama.. odkąd jestem na forum wcześniej czy później doczekuje się swojego maleńkiego szczęścia. Czego i Wam i sobie życzę.
 
Martycha przeczytałam twoją historie która bardzo mnie poruszyła.Bardzo,ale to bardzo Ci współczuję.Nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu- podejrzewam,że to samo co ty.Wiem co znaczy śmierć dziecka zarówno narodzonego jak i nienarodzonego.Moje pierwsze dziecko przyszło na świat zdrowe, o czasie bez najmniejszych problemów.Zmarło praktycznie bez przyczyny w wieku 6 tyg. tzw.śmiercą łóżeczkową Długo nie mogłam dojść do siebie.Gdzie nie spojrzałam tam wszędzie widziałam Kacperka.Kolejną ciąże straciłam w 8 tyg. kolejny cios,ból,który nie pozwalał mi normalnie żyć.Mimo tego,że miałam 2 zdrowych dzieci robiłam sobie wyrzuty,że to na pewno moja wina.5lat temu przyszła na świat moja najmłodsza córeczka - kolejny cios w 18 tyg. ciąży trafiam do szpitala- rozwarcie na 5 cm,uwypuklony pęcherz płodowy- wszyscy czekają na poronienie.Jednak zdarzył się cud-Jula urodziła się w 25 tyg. ciąży.Ważyła zaledwie 750g.I tu cios dziecko 3 razy nam umiera- lekarze karzą się z nią żegnać,nie dają szans na przeżycie.Pamiętam ich rokowania co do niej,jej maleńkie bezbronne ciałko w inkubatorku oraz swoją bezsilność i to,że nie mogę jej pomóc, a nawet dotknąć.Mój dotyk groził jej infekcją,bólem .Nigdy tego nie zapomnę.Nachodziły mnie chwile zwątpienia.Szczęśliwie moja córcia wyszła ze swojego stanu bez szwanku.
Dlatego Cię rozumiem i wiem jak jest ciężko patrzeć na swoje dziecko,któremu nie możemy pomóc mimo,że bardzo tego pragniemy .Czasami odważyć się na krok,który może ulżyć dziecku w cierpieniach.Wiem jaką trudną decyzj ę podjęłaś i wiem,że wartościowa z Ciebie kobieta.
 
Racja! Nie odpowiadaj!

Ciekawy tylko jestem czy gdyby osobom twojego pokroju
przytrafiło się coś takiego to też byś była taka słodko pierdząca.

edit:

Ty jehowa jesteś?
Krwi pewnie też dziecku byś nie dała przetoczyć?
A ze strażnicą latasz po domach?

wiesz co ja akurat jestem jehowa jak wiekszosc katolikow nas nazywa Nasza wiare nalezy najpierw poznac a pozniej wytykac ! byc swiadkiem Jehowy to cos zlego ? dowiedz sie jaka wiara najbardziej potepia aborcje etc a pozniej komentuj swoje glupoty ...



Marta widac jest duzo ludzii ktorzy Cie wspieraja :) Ciesze sie z calego serca ze poczelas sie usmiechac :) Pozdrow meza I usmiechaj sie kochana coraz czesciej ! :) pozdrawiam cieplutko :)
 
Martycha1 uważam,że podjęłaś najbardziej słuszną decyzję jaka była możliwa...zaoszczędziłaś większych cierpień zarówno sobie jak i dziecku...wiem co czuła moja przyjaciółka,któa z winy szpitala straciła dziecko w 9 miesiącu ciąży i musiała je urodzić,wiedząc,że jest martwe...dlatego musisz się trzymać kochana,bo jeszcze wszystko się ułoży,fakt jest taki,że przez bardzo długi czas będziesz cierpiała z tego powodu,ale ilekroć będzie Ci źle pamiętaj,że Twój Aniołeczek jest teraz Twoim Aniołem Stróżem i nie pozwoli wyrządzić Ci krzywdy... Trzymajcie się mamusie kochane,jeszcze wszystko się ułoży
[*]
 
reklama
Witaj Marta
Przeczytałam Twoją historię i dzięki Tobie jeszcze bardziej zrozumiałam to,co się dzieje w sercach pacjentek,które spotykam-choć jest to wielka rzadkość,bo ta wada zdarza się nie często.Jestem lekarzem,moje pacjentki podejmowały różne decyzje,ale ja osobiście nigdy nie byłam przy zakończeniu wczesnym ciąży-sztucznym-nazwę to tak,żeby nikogo nie ranić,po prostu przyjęłam zasadę,ze nigdy nie asystuję przy takich zabiegach.Jednocześnie bardzo szanuję Twoją decyzję,jak i inne kobiety,które taką decyzję podjęły i nie oceniam,tak,jak napisała sludziutka_e -bo jest Ktoś Wyższy od oceniania i dodam,że o wiele doskonalszy w swojej miłości do nas i w zrozumieniu naszych decyzji,On najlepeij wie co czułaś i dlaczego zrobiłaś tak ,a nie inaczej.
Bywam natomiast przy narodzinach dzieci z anencefalią-jest to równie dramatyczne przeżycie dla matki ,dla ojca dzieciątka,ponieważ dziecko w casie ciaży dziecko rozwija się normalnie w łoni matki, po porodzie jednak wskutek braku części mòzgowia , organizm dziecka nie podejmuje życiowych funkcji. Jako pierwszy zawodzi system oddechowy. Większość dzieci umiera już w czasie porodu, a te ktòre go przeżywają żyją najdłużej 1 dzień-dla przybliżenia dodam,że dziecko nie posiada części głòwnej czaszki i części mòzgu, podstawowa część mòzgowa jest jednak wykształtowana. Ponadto głòwka dziecka przestaje rosnąć na poziomie brwi dziecka. W większości przypadkòw czaszka pozostaje otwarta a wielkość otworu jest bardzo zròżnicowana. Pozostałe części ciała są rozwinięte normalnie. Jeśli matka decyduje się na donoszenie ciąży,to jest to bardzo trudna decyzja,ponieważ z góry wiadomo,że dzeciątko i tak skazane jest na śmierć,jest to bardzo smutne i trudne i nie każda kobieta jest w stanie podjąc tak ogromny ciężar psychiczny,z którym musi żyć jeszcze kilka tygodni-czas wtedy biegnie bardzo wolno i jest trudno,dlatego Cię rozumiem Matrusiu,ale powiem Ci,że niektórzy rodzice decydują się na donoszenie ciąży do możliwego najbliższego terminu,w którym już można wywołać naturalny poród po to,by móc potem poźegnać się z maleństwem,pochować je,świadowmie przeżyć rozstanie,kżde dziecko jest warte, aby je z miłościa na tym świecie przywitać i pożegnać.Świadome pożegnanie z dzieckiem jest możliwe także przy koniecznym wcześniej zaplanowanym, kierowanym usunieciu ciaży ,nie wiem jak to odbyło się uWas,ale możliwe jest domaganie się w szpitalu swoich praw,by można było pochować płód-to bardziej pomaga przeżyć rozstanie z dzieckiem i pogodzenie się z jego odejściem.Czy Wy mieliście szansę na pochowanie Waszego dziecka?Jeśli nie to przykre,ale nie staraj się o tym zapomnieć,wręcz przeciwnie pamiętaj o swoim dzieciątku,bo ono było i ja osobiście wierzę,ze jest tam u P.Boga aniołkiem ,wytłumacz sobie ,że po prostu pozwoliłaś mu szybciej tam pójść.
Trzymaj się dzielnie,mam nadzieję,że zabieg wykonał dobry fachowiec,uważając bardzo by jak najmniej uszkodzić macicę,bo przecież planujecie mieć jeszcze dzieci.Na początku wykonaj konieczne badania ,by wyeliminować jakiekolwiek wady,gdyż anencefalia powstaje między 3-4 tygodniem ciaży wskutek niedorozwoju centralnego systemu nerwowego. Jest on spowodowany czynnikami zewnętrznymi,ale też może być spowodowana wpływami genetycznymi.
Pozdrawiam
Koniecznie napisz ,jak po wizycie u lek
 
Do góry