reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża z perspektywy łóżka :)

Oby bo już się tego krasnoludka doczekać nie mogę :-p
A dziewczynki powiedzcie mi kiedy jest taki bezpieczny termin kiedy dziecko może już przyjść na świat zdrowe?
 
reklama
Ja mam cel skończenie 37tc bo wtedy ciąża jest donoszona :tak:
Lekarze twierdza, że przełom 34/35 jest juz bezpieczny. Jak bylam w szpitalu to dziewczyna urodzila coreczke w 31tc z wagą 1500g i juz sobie dobrze radzila :tak:
 
Ja na razie mam cel 34 tydzień, później 37 tydzień :-)
Chyba mi się zaczynają jakieś gorsze dni, to leżenie już mnie tak dobija a tyle jeszcze przede mną :-(

Wiem, że muszę być silna dla synka ale leżenie w samotności jest okropne :-(
 
Tynusia doskonale Cie rozumiem. W mojej ostatniej ciąży leżałam najpierw tydzień w szpitalu (drugi tydzień czerwca), a potem do końca lipca w domu (taki termin dostałam od ginki, termin porodu miałam na 5-7 września). Jedyne moje ruchy były do WC i umyć się. Oczywiście jak święto celebrowałam wyjście na badanie krwi lub wizytę u ginki:-)
Przeczytałam mnóstwo książek, oglądnęłam filmy, seriale, ale pamiętam że było ciężko. W chwilach kryzysu powtarzałm sobie, że muszę dać radę i lepiej leżeć tutaj niż gdybym wcześniej urodziła, po szpitalach siedzieć w obawie o zdrowie i życia dzidziusia.
1 sierpnia byłam "jak pies spuszczony z łańcucha";-), około 20 miałam wyciągniety pessar, a nasz synek przyszedł na świat 6 września. I Wam dziewczyny życzę doczekania terminu i szczęśliwego rozwiązania.
 
Ja się nie mogę doczekać każdej wizyty u gina , bo nie dość, że wtedy wychodzę na świeże powietrze (prawie jak z więzienia :-p), to w dodatku to kolejny tydzień do odhaczenia :happy: (wizyty u lekarza mam wyznaczone w każdą środę lub wtorek)

Kiedy siedzę nadchodzi ten dzień, wiem, że mam już jakiś etap za sobą a każdy kolejny tydzień przybliża mnie do szczęśliwego rozwiązania... A to wspaniałe uczucie :happy: Jutro odwiedza mnie moja położna, więc dodatkowo będę ją mogła wypytać o mój stan i wszystkie inne nurtujące mnie rzeczy :happy:

Szkoda tylko, że nie będę mogła uczęszczać do szkoły rodzenia, ale może i bez tego uda mi się przeżyć poród i opiekę nad synkiem jak się już urodzi ;-)
 
ginekolodzy zakladaja minimum 34 tc, po 30 tc neonatolodzy wiedza co robic, przed 30 dzialaja intuicyjnie
kazdy tydzien sie liczy, nie ma sie co poddawac i trzeba walczyc dla maluszka, czas zleci, fakt trzeba cierpliwosci
u nas rozwiazalismy tak, ze maz przed praca robi mi sniadanie, a dodatkowo szykuje przekaski na ozniej, jogurt, owoce, biszkopty, herbae zawsze mozna zrobic w termosie, ogrniczamy wstawanie do wizyt w wc i kapieli
 
Jest ciezko z tym lezeniem.. po 6 tygodniach mam dosyc tv, ksiazek itd bo ilez mozna :tak: nie raz poplacze sobie z bezsilnosci.. i tak jak piszecie, wyjscie do lekarza to szał! Ale robimy to dla dzieci :tak: nie ma innego wyjscia i wiem, że potem bedziemy miec to wynagrodzone :-) a kazdy dzien, tydzien jest na wage zlota.

U mnie pozostało 19 dni do donoszonej dzieci i jak dotrwam to bede płakac ze szczęścia, że dałam rade! ;-)
 
Ale za to jaka będzie wspaniała nagroda za to leżenie i płacz z bezsilności :-)
To nic w porównaniu ze zdrowiem własnego dziecka, trzeba się jakoś przemęczyć ;-) Zresztą u mnie to tylko 2 czy 3 miesiące i wszystko wróci do normy, będziemy funkcjonować jak zwykle (oprócz wstawania w nocy itd. :-p)
Zresztą lepiej leżeć w domu, żeby donosić ciążę i po porodzie mieć maluszka w domu niż później spędzić Bóg wie ile miesięcy w szpitalu drżąc o życie i zdrowie dziecka ;-)

Damy radę!!!
 
dokładnie, dla maluska wszystko
i ja nie raz ryczalam w poduszke, ale to raczej ze strachu, nachodzi mnie czasem i nie umie go opanowac, nawet teraz czasem sie zbiera
wizyty u gina moglabym miec 2 razy w tygodniu, aby sie uspokoic
ja mialam etap czytania, ogladania tv itp. ale tak naprawde czas pochlania interneti dzieki niemu tak sie nie dluzy, jakos szybciej leci
 
reklama
Mnie się dziewczynki nie udało uniknąć szpitala:zawstydzona/y:
Szyjka się dalej rozwiera, prawdopodobnie będę mieć założony szew :-( Boję się bardzo, bo nie chcę żeby to zaszkodziło mojemu synkowi... Podobno istnieje ryzyko przebicia pęcherza płodowego...
Miała może któraś z Was taki szew zakładany?
 
Do góry