Znalazłam chwilę, aby się pochwalić, że Nasz Franuś urodził się 22.10, ważył 2910 i mierzył 52 cm, 10 pkt;-)
Trochę się wszystko zaczęło komplikować pod koniec ciąży, bo synek nie rósł od jakiegoś 35 tyg, czyli miał hipotrofię.
Nie wiadomo czemu, być może przyczyna jest nieznana. Mogę mieć tendencję do rodzenia takich mniejszych dzieci.
Poród miałam wywoływany w 39 tyg, miałam w szpitalu założony cewnik Foleya, ale on nic nie dał, sam pękł po 30 minutach.
Na drugi dzień miałam indukcję porodu od ok godz 14 byłam na oxytocynie, KTG pokazywało mocne skurcze, ale ja nic nie czułam ich siły i myślałam, że poród będzie lajtowy;-)Ok. 18 odeszły mi wody, rozwarcie miałam na 5-6 palców, i błagałam o znieczulenie, bo ból był niesamowity, zważywszy też na to, że skurcze były już co 1,5 minuty, minutę i z każdym skurczem nasilały się. Niedługo potem okazało się, że na skurczach małemu spada tętno i mój lekarz prowadzący zadecydował o cięciu. Tak więc o godz 20.55 Franuś był na świecie;-)Owinięty pępowiną był, stąd spadało tętno.
Ponadto okazało się, że wytworzyłam w ciąży przeciwko czerwonym krwinkom dziecka przeciwciała z układu Kidd, niezwykle rzadko tak się zdarza, aby kobieta z RH + wytowrzyła przeciwciała, a jednak. Wyszło to dopiero dzień przed porodem, bo badali mi krew. Lekarz w czasie ciąży nie zlecał mi tego badania. Muszę zrobić za 3 m-ce przeciwciała miano, a mąż fenotyp w Centrum Krwiodawstwa. Bogu dzięki, że Franio jest z Nami.
Przez ten konflikt serologiczny miał mocniejszą żółtaczkę, byliśmy w szpitalu 6 dni. Teraz jest zdrowiutki. Przebadany na wszystkie sposoby.
Ponadto jest bardzo urodziwym chłopcem;-)Karmię i piersią i mm, bo mam mało pokarmu. Nie mam z tego tytułu żadnej depresji.
Moje życie się zmieniło;-)Synek często nie śpi, bo mam wrażenie, że potrzebuje bliskości Naszej, bo jak odkładamy go do łóżeczka, mimo że najedzony i przebrany, to płacze. I właśnie teraz zaczął. Więc kończę. Tyle u mnie;-)