reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciężarówki z nerwicą

A Ty masz jakies swoje pieniadze ? Jestes na macierzynskim czy jak ?
Kurcze, no właśnie Twoja sytuacja jest faktycznie ciężka, bo ja nie wiem jak Twój partner po takich wyznaniach o braku miłości wyobraża sobie Wasze dalsze wspólne funkcjonowanie pod jednym dachem? Chce się rozstać czy jak? Masz jakieś swoje środki do życia? Na małego to musiałby płacić alimenty gdybys się wyprowadziła...a skąd jesteś? Czy tam gdzie mieszkasz dużo kosztuje wynajęcie chociażby kawalerki dla Waszej dwójki?
 
reklama
Poczytaj o Rocd, bo brzmisz jakbyś je miała...
Czytałam ale nie widzę u siebie natrectw, wiem natomiast ze jestem w tej chwili źle do niego nastawiona. I mimo, że mówię mu o tym że w moim poczuciu jestem na niego zła za całokształt jaki miał miejsce w ostatnich miesiącach i w momencie kiedy próbuję oczyścić atmosferę to on znów jak dziecko się obraża. I nie odzywa cały dzień w do mnie słowem. To nie są awantury. Po prostu zaczynam coś mówić on ma odmienne zdanie więc się obraża. Robi mi na złość wtedy a przynajmniej tak myśli że robi i np nieje tego co przygotuję tylko idzie do mamusi. Nie może że mną posiedzieć na ogródku bo to zamulanie ale jak będziemy siedzieć w domu to będzie ok bo to inne zamulanie. Oczekuję że będę się dostosowywać. Nie pomogą mi nie licząc np wyprowadzenia psów na spacer. Nie pracuje obecnie ale ma próblem z po sprzątaniem po śniadaniu które on jadł. Brak komunikacji pomiędzy nami takiej normalnej. Mam wrażenie jakbyśmy nie mieli o czym rozmawiać więc milczymy. Z nikim z rodziny i znajomych tak nie mam. Teraz to może zaczynam się zastanawiać czy to ma sens? Liczę jeszcze ze jak wróci do pracy to relacje się polepsza. Jednak z każdej kolejnej takiej sytuacji że on się obraża o pierdoly bo np zaczęłam się śmiać 3 tyg temu z tego że jego komentarze na fb wyglądają czasem jakby był dzieckiem fb. I on nagle po 3 tygodniach wczoraj mi wypomina że tak powiedziałam i obraził się bo powiedziałam że mam prawo tak sądzić przecież i mu o tym powiedzieć.
Później pojechaliśmy na działkę w planie było że na ok 2h przynajmniej okazało się się trzeba przyciąć trawę i żywopłot bo nagły atak wiosny (działka z domem domem do remontu kupiłam zanim byliśmy ze sobą i powoli remontuje go żeby się nie zadłużyc nigdzie. Nigdy nie ukrywalam że będę chciała tam kiedyś mieszkać! ) i zeszło dłużej. Bo sam on nic nie pomaga bo to zamulanie oczywiscie ale leżenie w domu i tv to jest ok. W trakcie robił się grill więc mówię zjedz i się zbieramy. To on nie będzie jesc bo nie. Chociaż 30 minut płakał że głodny już jest. Więc on jest myśli że to taka kara dla mnie będzie jak on nie zje. Wymyślił więc sobie ze nagle po 2 tygodniach przerwy będzie se spał u mnie chociaż nie rozmawialiśmy o tym wcześniej że nagle mu się zachciało. Ale tak jak mówię cały dzień powiedział dwa zdania do mnie i to tylko dlatego że musiał mi odp.
Zadal mi pytanie czy ma u mnie spać, bo więc ja na to że cały dzień się nie odzywa to mi obojętne czy zostanie czy nie bo jak będziemy milczeć to i tak jakbym sama była. To bez słowa wyszedł i się nie odzywa znów. Obiecałam mu tylko że go nie będę zabierać go już na te działkę skoro to dla niego taki ból. Sam nie ma innego planu na życie. A teraz mu wszystko przeszkadza, że mam dwa psy które są ważne i muszę wrócić do domu by wyjść np z nimi na dwór. Ze nie chce się non stop wyreczac koleżanka czy bratem w opiece nad nimi.

Nie wiem w sumie co dalej, wiem że czuję blokadę w sobie od pewnego czasu i to jego zachowanie jest ta blokada. Może to to o czym mowisz pierwszy raz się z tym spotykam. Sama nie wiem w sumie.
Naprawdę chcę oczyścić atmosferę i pogadać ale on nie potrafii zamknąc pewnych spraw a naprawdę czasem wydaje mi się że to takie głupoty. Ze za często patrzy on na innych. Np że jego koledzy mogą wypić i jeszcze iść z partnerka na miasto cos zjeść a ja proszę odkąd jestem w ciąży by nie pił bo zapach alkoholu powoduje wymioty u mnie. A on ze jedno piwo i kilka kieliszków wódki to nie picie :/

Może mam fobie że wszytko mi przeszkadza ale nie ma rzeczy która by zrobił tak jak jak bym chciała.
 
Czytałam ale nie widzę u siebie natrectw, wiem natomiast ze jestem w tej chwili źle do niego nastawiona. I mimo, że mówię mu o tym że w moim poczuciu jestem na niego zła za całokształt jaki miał miejsce w ostatnich miesiącach i w momencie kiedy próbuję oczyścić atmosferę to on znów jak dziecko się obraża. I nie odzywa cały dzień w do mnie słowem. To nie są awantury. Po prostu zaczynam coś mówić on ma odmienne zdanie więc się obraża. Robi mi na złość wtedy a przynajmniej tak myśli że robi i np nieje tego co przygotuję tylko idzie do mamusi. Nie może że mną posiedzieć na ogródku bo to zamulanie ale jak będziemy siedzieć w domu to będzie ok bo to inne zamulanie. Oczekuję że będę się dostosowywać. Nie pomogą mi nie licząc np wyprowadzenia psów na spacer. Nie pracuje obecnie ale ma próblem z po sprzątaniem po śniadaniu które on jadł. Brak komunikacji pomiędzy nami takiej normalnej. Mam wrażenie jakbyśmy nie mieli o czym rozmawiać więc milczymy. Z nikim z rodziny i znajomych tak nie mam. Teraz to może zaczynam się zastanawiać czy to ma sens? Liczę jeszcze ze jak wróci do pracy to relacje się polepsza. Jednak z każdej kolejnej takiej sytuacji że on się obraża o pierdoly bo np zaczęłam się śmiać 3 tyg temu z tego że jego komentarze na fb wyglądają czasem jakby był dzieckiem fb. I on nagle po 3 tygodniach wczoraj mi wypomina że tak powiedziałam i obraził się bo powiedziałam że mam prawo tak sądzić przecież i mu o tym powiedzieć.
Później pojechaliśmy na działkę w planie było że na ok 2h przynajmniej okazało się się trzeba przyciąć trawę i żywopłot bo nagły atak wiosny (działka z domem domem do remontu kupiłam zanim byliśmy ze sobą i powoli remontuje go żeby się nie zadłużyc nigdzie. Nigdy nie ukrywalam że będę chciała tam kiedyś mieszkać! ) i zeszło dłużej. Bo sam on nic nie pomaga bo to zamulanie oczywiscie ale leżenie w domu i tv to jest ok. W trakcie robił się grill więc mówię zjedz i się zbieramy. To on nie będzie jesc bo nie. Chociaż 30 minut płakał że głodny już jest. Więc on jest myśli że to taka kara dla mnie będzie jak on nie zje. Wymyślił więc sobie ze nagle po 2 tygodniach przerwy będzie se spał u mnie chociaż nie rozmawialiśmy o tym wcześniej że nagle mu się zachciało. Ale tak jak mówię cały dzień powiedział dwa zdania do mnie i to tylko dlatego że musiał mi odp.
Zadal mi pytanie czy ma u mnie spać, bo więc ja na to że cały dzień się nie odzywa to mi obojętne czy zostanie czy nie bo jak będziemy milczeć to i tak jakbym sama była. To bez słowa wyszedł i się nie odzywa znów. Obiecałam mu tylko że go nie będę zabierać go już na te działkę skoro to dla niego taki ból. Sam nie ma innego planu na życie. A teraz mu wszystko przeszkadza, że mam dwa psy które są ważne i muszę wrócić do domu by wyjść np z nimi na dwór. Ze nie chce się non stop wyreczac koleżanka czy bratem w opiece nad nimi.

Nie wiem w sumie co dalej, wiem że czuję blokadę w sobie od pewnego czasu i to jego zachowanie jest ta blokada. Może to to o czym mowisz pierwszy raz się z tym spotykam. Sama nie wiem w sumie.
Naprawdę chcę oczyścić atmosferę i pogadać ale on nie potrafii zamknąc pewnych spraw a naprawdę czasem wydaje mi się że to takie głupoty. Ze za często patrzy on na innych. Np że jego koledzy mogą wypić i jeszcze iść z partnerka na miasto cos zjeść a ja proszę odkąd jestem w ciąży by nie pił bo zapach alkoholu powoduje wymioty u mnie. A on ze jedno piwo i kilka kieliszków wódki to nie picie :/

Może mam fobie że wszytko mi przeszkadza ale nie ma rzeczy która by zrobił tak jak jak bym chciała.
Ja widzę póki co wiele do zmiany w nim i jego zachowaniu.
 
Dziewczyny, tak czytam o Waszych problemach i naprawdę aż przykro.
U mnie masakra oswiadczyl ponownie ze nie kocha mnie. Ze chodzil do lozka z potrzeby i udawal ze jest lepiej... Dziewczyny znow zycie mnie kopie, nie wiem czym zasluzylam sobie i maly na takie zycie. Boli mnie wszystko a sily juz nie mam do placzu... Rycze dniami i nocami
Do tego znalazlam sms do jego bylej... Myslalam ze mu cos zrobie... To jak mnie krzywdzi nie ma ludzkiego pojecia...:((
Kochanie,trzymaj się i nie pozwól aby to Cię załamało. Dziecko potrafi być ogromną pociechą i źródłem niewyczerpanej siły. Wiem, co mówię. Też mi było nieraz ciężko, ale przytulałam swoje dziecko i czułam że dam radę. Spróbuj poszukać jakiegoś rozwiązania. Masz jakieś pieniądze?Zapytaj w Gminie bądź Urzędzie Miasta (nie wiem skąd jesteś) o mieszkanie. U nas były takie lokale z gminy dla rodzin czy matek z dziećmi. Trzeba opisać swoją sytuację, może należy ci się zasiłek, 500+, kosiniakowe jeśli nie pracowałaś. Udaj się po pomoc aby móc powoli stawać na własne nogi. A on... no cóż. Ja wiem tylko jedno; widziałam zbyt wiele upadków ludzi, którzy odwrócili się od swojej rodziny; zostawili swoje dzieci; próbowali zdeptać, zniszczyć swoją rodzinę. Żadna z tych osób się nie podniosła. Kaźda skończyła marnie. To kwestia vzasu. Można wierzyć w Boźą sprawiedliwość, los czy przypadek- człowiek który świadomie zadaje cierpienie swojej rodzinie nie ucieknie przed karą.Ty kochaj dziecko za was dwoje i powoli szukaj rozwiązania problemu. On niech robi co chce; jeszcze przyjdzie czas kiedy sobie uświadomisz, że wyświadczył Ci przysługę znikając z Twojego życia. Ja jestem osobą wierzącą, mnie bardzo pomaga wiara i cierpliwość. Wierz mi, że Bóg potrafi w jednej minucie odmienić całe źycie. Ściskam mocno i pisz jesli to przynosi Ci ulgę.
 
Mam jeszcze pytanie- czy Wy wszystkie mamy tutaj jesteście po cc? Ostatnio jak byłam u psychiatry, dostałam zaswiadczenie do cc, ale się waham. Wiem, że jeszcze jest czas, ale ta myśl cały czas zaprząta mi głowę.
 
Mam jeszcze pytanie- czy Wy wszystkie mamy tutaj jesteście po cc? Ostatnio jak byłam u psychiatry, dostałam zaswiadczenie do cc, ale się waham. Wiem, że jeszcze jest czas, ale ta myśl cały czas zaprząta mi głowę.
Mysle, ze jak sie akcja sama rozkreci to lepiej sprobowac naturalnie.
Ale na wywowalenie bym sie drugi raz nie zgodzila.
Cesarka nie jest taka zla, ale nie oszukujemy sie, boli dluzej
 
Mysle, ze jak sie akcja sama rozkreci to lepiej sprobowac naturalnie.
Ale na wywowalenie bym sie drugi raz nie zgodzila.
Cesarka nie jest taka zla, ale nie oszukujemy sie, boli dluzej

boli to fakt ale też się zapomina :) Przynajmniej ja już zapomniałam, jedyny ślad to blizna
 
Ja porod zniosłam tragicznie. Jakby nie maz to po tej cesarce nie dalabym rady zajac się dzieckiem przez 2 tygodnie.
Ja jutro zaczynam 18 tydzień i jeśli chodzi o poród to strasznie jestem nastawiona na cesarkę. To będzie mój pierwszy porod. U mnie to chyba wynika z faktu ze ja mam jakieś lęki, ze w czasie tego SN mi się jakos to dziecko zaklinuje albo poddusi pępowina i cos mu się stanie. Od zawsze takie wizje miałam. Pewnie tez dużo zalezy jaki się ma ten próg bólu i jak duże jest dziecko. Ja akurat wcześniakiem była wiec ważyłam 1800 gram i moja mama bardzo przyjemnie wspomina poród, natomiast z moja siostra 3,8 kg już nie było tak kolorowo. Zawsze po cc facet może dostać te 2 tyg opieki nad kobieta wiec chyba w tym czasie da radę dojść do siebie. Niby kobiety mówią ze po SN kilka godzin i się normalnie chodzi ale to chyba tez nie jest reguła: przecież sporo jest nacinanych co tez trwa zanim się ta rana zagoi.
 
reklama
Ja jutro zaczynam 18 tydzień i jeśli chodzi o poród to strasznie jestem nastawiona na cesarkę. To będzie mój pierwszy porod. U mnie to chyba wynika z faktu ze ja mam jakieś lęki, ze w czasie tego SN mi się jakos to dziecko zaklinuje albo poddusi pępowina i cos mu się stanie. Od zawsze takie wizje miałam. Pewnie tez dużo zalezy jaki się ma ten próg bólu i jak duże jest dziecko. Ja akurat wcześniakiem była wiec ważyłam 1800 gram i moja mama bardzo przyjemnie wspomina poród, natomiast z moja siostra 3,8 kg już nie było tak kolorowo. Zawsze po cc facet może dostać te 2 tyg opieki nad kobieta wiec chyba w tym czasie da radę dojść do siebie. Niby kobiety mówią ze po SN kilka godzin i się normalnie chodzi ale to chyba tez nie jest reguła: przecież sporo jest nacinanych co tez trwa zanim się ta rana zagoi.
Cesarka to powazna operacja. Ja jestem 7 tyg po i dalej czasem coś poczuje, czucia nie mam w niektórych miejscach nisko na brzuchu.
Przezylam 18h skurczy porodowych. Zaluje, ze to sie skonczylo cc. No, ale dziecko nie chciało sie tak urodzic. Mialam wywolywany. Mysle, ze jakby sie zaczal normalnie wszystko idzie sprawniej.

2 tygodnie facet bedzie w domu, jasne ale jak Ci sie trafi dziecko placzek i wisielec na cycu to po operacji jest masakra.

Jesli chcesz miec cc i masz na to skierowanie od lekarza to znajdz taki szpital, zeby to wzieli pod uwage. Albo takiego lekarza. Teraz wszedzie sa nastawieni na naturalne porody i przeciagaja ile sie da, to akurat jest chore
 
Do góry