reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciężarówki z nerwicą

reklama
Witajcie :) Bardzo mnie cieszy, że znalazłam taki temat na tym forum. Pozwolę sobie dołączyć do znerwicowanych :) To może coś o mnie...
Na nerwicę lękową cierpię od dziecka. Pierwsze ataki wiązały się z tym, że nie mogłam przełykać śliny... Myślałam, że umieram i nie mogę złapać oddechu. Dramatycznie łapałam się za szyję, gdy brakowało tchu. I od tamtej pory miałam takie epizody często, dołączyła również hipochondria. Gdy dorosłam zaburzenie nadal ze mną było, ale już nauczyłam się z nim żyć - raz lepiej,raz gorzej. Były leki, terapie. Od kilku lat muszę przyznać udało mi się niemal o nerwicy zapomnieć, a to dlatego, że... zaczęła pojawiać się tylko w nocy przed snem i nie zawsze. Tutaj na ratunek doraźnie przychodziła melatonina, leki nasenne czy najczęściej wino lub piwo na sen.
I było dobrze (w mojej skali) do czasu, aż nie pojawił się lęk, gdy przyszły początki "pandemii strachu". Znowu układ oddechowy dał o sobie znać. Uczucie jakby głaz leżał na klacie, problemy z wzięciem pełnego oddechu, nerwowe ziewanie.
W kwietniu zaszłam w ciąże, teraz jestem w 15tc. Po długich staraniach straciłam wiarę, że kiedykolwiek będę matką, oswoiłam się z tą myślą i było mi nawet dobrze. Więc radość była nie do opisania, kiedy się dowiedziałam, że jednak jest to możliwe. Czułam się świetnie, euforia przysłoniła wszystkie dolegliwości. No ale do czasu... tydzień temu ujawniły się u mnie problemy z niskim TSH po syntetycznym hormonie (przy dobrych wynikach hormonów tarczycy), b. wysoki puls przy lekkich czynnościach, co wiąże się z zadyszką, blok odnogi serca (o tym niestety wiem od zeszłego roku i olałam sprawę). I szlag wszystko trafił. Zaczęłam się potwornie bać, że umrę, że coś się stanie dziecku... I stan ten raczej mojej pikawie w ogóle nie pomoże. Już teraz myślami jestem przy porodzie, a że zawału dostanę jak nikt nie odkryje co jest nie tak z moim sercem... tragedia. I głaz na klatę wrócił. Najgorsze są znowu wieczory. Siadam i próbuję głęboko oddychać - nie mogę. Znowu ziewam jak szalona, to już jak tik nerwowy. Nie wiem jak wytrzymam w ciąży, nie mam pojęcia. Ledwo połowa, a ja już teraz mam oddechowe wygibasy aż mnie podbrzusze ciągnie...
Przepraszam, trochę się rozpisałam, ale musiałam 😂
 
Witajcie :) Bardzo mnie cieszy, że znalazłam taki temat na tym forum. Pozwolę sobie dołączyć do znerwicowanych :) To może coś o mnie...
Na nerwicę lękową cierpię od dziecka. Pierwsze ataki wiązały się z tym, że nie mogłam przełykać śliny... Myślałam, że umieram i nie mogę złapać oddechu. Dramatycznie łapałam się za szyję, gdy brakowało tchu. I od tamtej pory miałam takie epizody często, dołączyła również hipochondria. Gdy dorosłam zaburzenie nadal ze mną było, ale już nauczyłam się z nim żyć - raz lepiej,raz gorzej. Były leki, terapie. Od kilku lat muszę przyznać udało mi się niemal o nerwicy zapomnieć, a to dlatego, że... zaczęła pojawiać się tylko w nocy przed snem i nie zawsze. Tutaj na ratunek doraźnie przychodziła melatonina, leki nasenne czy najczęściej wino lub piwo na sen.
I było dobrze (w mojej skali) do czasu, aż nie pojawił się lęk, gdy przyszły początki "pandemii strachu". Znowu układ oddechowy dał o sobie znać. Uczucie jakby głaz leżał na klacie, problemy z wzięciem pełnego oddechu, nerwowe ziewanie.
W kwietniu zaszłam w ciąże, teraz jestem w 15tc. Po długich staraniach straciłam wiarę, że kiedykolwiek będę matką, oswoiłam się z tą myślą i było mi nawet dobrze. Więc radość była nie do opisania, kiedy się dowiedziałam, że jednak jest to możliwe. Czułam się świetnie, euforia przysłoniła wszystkie dolegliwości. No ale do czasu... tydzień temu ujawniły się u mnie problemy z niskim TSH po syntetycznym hormonie (przy dobrych wynikach hormonów tarczycy), b. wysoki puls przy lekkich czynnościach, co wiąże się z zadyszką, blok odnogi serca (o tym niestety wiem od zeszłego roku i olałam sprawę). I szlag wszystko trafił. Zaczęłam się potwornie bać, że umrę, że coś się stanie dziecku... I stan ten raczej mojej pikawie w ogóle nie pomoże. Już teraz myślami jestem przy porodzie, a że zawału dostanę jak nikt nie odkryje co jest nie tak z moim sercem... tragedia. I głaz na klatę wrócił. Najgorsze są znowu wieczory. Siadam i próbuję głęboko oddychać - nie mogę. Znowu ziewam jak szalona, to już jak tik nerwowy. Nie wiem jak wytrzymam w ciąży, nie mam pojęcia. Ledwo połowa, a ja już teraz mam oddechowe wygibasy aż mnie podbrzusze ciągnie...
Przepraszam, trochę się rozpisałam, ale musiałam 😂
Wysoki puls to znaczy ?;)
 
Witajcie :) przypadkowo trafiłam na to forum i bardzo cieszę się, że nie tylko ja zmagam się z takimi dziwnymi objawami. Jestem po 2 poronieniach, których nie przepracowałam i chyba po tym wszystkim zaczęła się nerwica. Dodatkowo od listopada zmagam się z pokrzywką alergiczną mimo że alergii nie mam ( testy ujemne) i możliwe, że to też jest objaw nerwicy. Lekarze straszyli mnie, że z takimi odczynami mogę się udusić i kazali mieć drastyczną dietę. Chciałam się właśnie starać o dzidzie ale na czytałam się o komplikacjach przy porodzie (zatory) i dostałam ataku nerwicy w nocy - puls 130. Powiem Wam, że mam od kilku dni taka blokadę i boję się okropnie że akurat u mnie wystąpią takie powikłania. Te lęki nie dają człowiekowi normalnie żyć :( Chyba czeka mnie wizyta u psychiatry bo to nie jest normalne.
 
Witajcie :) przypadkowo trafiłam na to forum i bardzo cieszę się, że nie tylko ja zmagam się z takimi dziwnymi objawami. Jestem po 2 poronieniach, których nie przepracowałam i chyba po tym wszystkim zaczęła się nerwica. Dodatkowo od listopada zmagam się z pokrzywką alergiczną mimo że alergii nie mam ( testy ujemne) i możliwe, że to też jest objaw nerwicy. Lekarze straszyli mnie, że z takimi odczynami mogę się udusić i kazali mieć drastyczną dietę. Chciałam się właśnie starać o dzidzie ale na czytałam się o komplikacjach przy porodzie (zatory) i dostałam ataku nerwicy w nocy - puls 130. Powiem Wam, że mam od kilku dni taka blokadę i boję się okropnie że akurat u mnie wystąpią takie powikłania. Te lęki nie dają człowiekowi normalnie żyć :( Chyba czeka mnie wizyta u psychiatry bo to nie jest normalne.
Polecam psychoterapeute ja na prawdę widzę różnice. Szczególnie że masz co przepracować. Polecam najpierw poukladanie sobie wszystkiego na spokojnie :)
 
Witajcie :) Bardzo mnie cieszy, że znalazłam taki temat na tym forum. Pozwolę sobie dołączyć do znerwicowanych :) To może coś o mnie...
Na nerwicę lękową cierpię od dziecka. Pierwsze ataki wiązały się z tym, że nie mogłam przełykać śliny... Myślałam, że umieram i nie mogę złapać oddechu. Dramatycznie łapałam się za szyję, gdy brakowało tchu. I od tamtej pory miałam takie epizody często, dołączyła również hipochondria. Gdy dorosłam zaburzenie nadal ze mną było, ale już nauczyłam się z nim żyć - raz lepiej,raz gorzej. Były leki, terapie. Od kilku lat muszę przyznać udało mi się niemal o nerwicy zapomnieć, a to dlatego, że... zaczęła pojawiać się tylko w nocy przed snem i nie zawsze. Tutaj na ratunek doraźnie przychodziła melatonina, leki nasenne czy najczęściej wino lub piwo na sen.
I było dobrze (w mojej skali) do czasu, aż nie pojawił się lęk, gdy przyszły początki "pandemii strachu". Znowu układ oddechowy dał o sobie znać. Uczucie jakby głaz leżał na klacie, problemy z wzięciem pełnego oddechu, nerwowe ziewanie.
W kwietniu zaszłam w ciąże, teraz jestem w 15tc. Po długich staraniach straciłam wiarę, że kiedykolwiek będę matką, oswoiłam się z tą myślą i było mi nawet dobrze. Więc radość była nie do opisania, kiedy się dowiedziałam, że jednak jest to możliwe. Czułam się świetnie, euforia przysłoniła wszystkie dolegliwości. No ale do czasu... tydzień temu ujawniły się u mnie problemy z niskim TSH po syntetycznym hormonie (przy dobrych wynikach hormonów tarczycy), b. wysoki puls przy lekkich czynnościach, co wiąże się z zadyszką, blok odnogi serca (o tym niestety wiem od zeszłego roku i olałam sprawę). I szlag wszystko trafił. Zaczęłam się potwornie bać, że umrę, że coś się stanie dziecku... I stan ten raczej mojej pikawie w ogóle nie pomoże. Już teraz myślami jestem przy porodzie, a że zawału dostanę jak nikt nie odkryje co jest nie tak z moim sercem... tragedia. I głaz na klatę wrócił. Najgorsze są znowu wieczory. Siadam i próbuję głęboko oddychać - nie mogę. Znowu ziewam jak szalona, to już jak tik nerwowy. Nie wiem jak wytrzymam w ciąży, nie mam pojęcia. Ledwo połowa, a ja już teraz mam oddechowe wygibasy aż mnie podbrzusze ciągnie...
Przepraszam, trochę się rozpisałam, ale musiałam 😂
@Manvi no to witaj i tutaj styczniówko, myślałam, ze tylko ja tu jestem
 
reklama
@Manvi no to witaj i tutaj styczniówko, myślałam, ze tylko ja tu jestem
O no proszę :) też tak myślałam, przeczytałam kilka starych i nowych postów i stwierdziłam, że chyba będę osamotniona. Nie zauważyłam, że też tutaj jesteś, muszę bardziej się przyłożyć, żeby znaleźć Twoje wpisy 😄 jak sobie radzisz?
 
Do góry