Kochaniutkie!
Jestem właśnie po wiekopomnym wydarzeniu. Dziś o 17 starły się ze sobą dwa światy- moi Rodziciele i Teściowie in spe.

I okazuje się, że jak się dorośli ludzie spotkają, to i pogadają sobie, i pożartują nawet jak maja trochę różne poczucie humoru, i nie muszą się obrażać ani znielubić na pierwszym spotkaniu. M jeszcze nie może w to uwierzyć. Chyba oczekiwał, że zaczna ziewać po 10 minutach, a oni spędzili ze sobą 5 godzin i nawet tego nie zauważyli. Może nie będą przyjaciółmi od serca, ale mam wrażenie, że całkiem im się gadka kleiła.:-) Dumna jestem z całej czwórki szalenie!;-) Wkurzali mnie tylko, bo każdy ma swój plan NASZEGO ślubu, ale podziękowałąm im za sugestie, dodając , że nieomieszkamy ich poinformować jak ustalimy datę.
Co do wkurzania, miałam wczoraj straszny kłopot. Może ja jestem nadwrażliwa ostatnio, może histerycznie reaguję, ale... jeszcze teraz mam przyspieszony oddech jak o tym pisze... kurczę, przepraszam Was dziewczyny, ale muszę się wygadać. Mam koleżankę (do wczoraj nawet przyjaciółkę), laska ma 30 lat, po 8 letnim związku zostawił ją chłopak, od pół roku nie może się otrząsnąć, walczy o niego. Zawsze miała swoje zdanie, wyrażałą je głośno i bez pardonu. Od kiedy jej powiedziałam, że jestem w ciąży zauważyłam, że jej czarnowidztwo i dołujący charakter stały się dla mnie nie do zniesienia. Opowiada mi tylko o chorobach, nieszczęściach, jeśli komuś się coś udało, to i tak ma układy, albo chociaż jest głupi i niezdolny. Dotychczas to znosiłąm, bo miałyśmy inne tematy, ale teraz mnie to rozwala. Do sedna. Wczoraj rozmowa (jak ciągle u mnie zeszłą na dzieci), a ona wypala, że jak ktoś się decyduje na dzieci (zaczęło się od "większej ilości", a w końcu okazało się, że to samo dotyczy choćby jednego)- rujnuje swoje życie zawodowe, właściwie musi się wyrzec wszystkiego, a cokolwiek uda mu się zarobić- pochłonie dziecko. Przepraszam Was jeszcze raz, że wszystko to piszę, ale powiedzcie mi, czy spotkałyście się z taką głupotą będąc w ciąży? Wiem, że ona jest sfrustrowana i zwyczajnie zazdrości, ale ku... jak można opowiadać takie rzeczy?! Zabolało mnie to szczególnie, bo widziałam ją dotąd jako osobę mi bliską, a nie starającą się (może nieświadomie, ale skutecznie) mnie zranić. Pewnie się zanadto przejęłam, ale wiecie jako to teraz jest... No, a teraz nie może zrozumieć, że nie chcę z nią gadać- przecież mówiła tylko to, co myśli.