reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;D - Wątek Główny

reklama
Esia zastanów się może jeszcze nad ta opcja (Solec, p. Bogusia+ ZOO = krótki i miły poród);-)
Po pierwsze - gratuluję Ciociowania!!! :-) Rozumiem, że szwagier się spisał i nie musiałaś go zastępować ;-)
A po drugie - Kochana, jakbym miała GWARANCJĘ (najlepiej na piśmie, a właściwym sformułowaniem i zabezpieczeniem umowy już by się Małż zajął ;-)), że tak to będzie wyglądało, zastanowiłabym się nad zastanawianiem się nad tą opcją. A bez tego, to sama rozumiesz :-p;-)
Z komputerem to :szok: A mówią, że maszyny duszy nie mają :-D Cieszę się, że już działa - i oby nigdy więcej takich humorów :-D
Zdjęcia wywołały mentalny ślinotok...
agik no i znowu mam ślinotok - tym razem fizjologiczny... Mi naprawdę niewiele potrzeba ;-)
A to co piszesz o jedzeniu i spaniu Wojtka to rzeczywiście wygląda na zbytnie objadanie się przed snem... U nas kolacja (kaszka mleczna lub ryżowa na mm) zawsze jest ok. 20 - nawet jeśli potem Piotruś gada do 22, to już nic jeść nie dostaje. Choć najczęściej usypia dość szybko.
Dzagud rzeczywiście, najważniejsze że się nie pogorszyło :tak: To teraz życzę szybkiej poprawy :tak:
elmaluszku co za spotkanie z dziećmi miała Amelka? Brzmi fajnie :-)
anielap to chyba taki etap z tym "yyy" :sorry2: Synek sąsiadki właśnie weń wkroczył i ona jest bliska obłędu - a tu nie da się nic zrobić, trzeba przeczekać :sorry2:
Poród w 15min? :szok: O cholera, dobrze że w ogóle do szpitala dojechali :szok:
siwucha dzięki za rady - a czym byłaś znieczulana do cc? Bo w moim ew. szpitalu to znieczulenie dolędźwiowe i wtedy zalecenie leżenia plackiem jest na ok. 12h i podobno tego pilnują - ale oczywiście jeszcze porządnie się o to dopytam i będę na to bardzo uważała :tak: Położenie pośladkowe i przodowanie łożyska już są u nas przeszłością - wskazania mam od okulisty.
No i pamiętam, że Twój poród był istnym koszmarem... Strasznie Ci współczuję tego, co wtedy przeszłaś...

Coś mi się Mała dziś rozpycha :dry: I jeszcze dochodzą skurcze przepowiadające - czuję się, jak z reklamy Toblerone, tylko mam czekoladkę nie w policzku ;-) :-D
 
Hejo wieczorowo

Dziewczyny wiecie co dzisiaj calkiem przez przypadek wlazlam na inne forum.I przeczytalam tam ciekawy post na temat zus.
Otoz okazalo sie ze zus od kilku lat zle naliczal zasilek chorobowy i macierzynski.I podobno w czerwcu tego roku weszla jakas ustawa o weryfikacki tych zasilkow.Mozna sie starac o ponowne naliczenie czy jakos tak(chodzi o odzyskanie kasy)I podobno mozna skladac podania o 3 lata wstecz.Mnie to akurat nie dotyczy i nie wiem na ile to prawda ale jakby ktoras byla zainteresowana to moge Wam wkleic informacje na ten temat.
 
No ja też po cc, i ze mną leżała dziewczyna co właśnie miała takie bóle głowy. Strasznie cierpiała, normalnie płakała a mój M podawał jej dziecko bo nie mogła wstać żeby je nakarmić czy przewinąć.
Ale dziwne bo ja jakoś w miarę ruchliwa byłam po znieczuleniu, tzn. jakoś nie stosowałam się do tego leżenia plackiem, i nic mi nie było :dry:
Za to cewnik, który zakładają wspominam jako koszmar!!!!!!! Ból przy samym zakładaniu to jeszcze jak cię mogę (chociaż ja już miałam przygotowanie do cc przy normalnych skurczach- ból nie do zniesienia!!), ale potem jak już go wyjęli myślałam, że umrę albo pęknie mi pęcherz albo sama nie wiem co:-:)szok: Mąż jak przychodził to z całej siły kazałam mu naciskać palcami gdzieś w okolicach krocza, to chwilowo przynosiło ulgę.
Do tego najprawdopodobniej gdzieś musiał mnie uciskać na nerw szew wewnętrzny. Bo takiego szczypania i bólu to też jeszcze nie miałam. I najgorsze, że nikt mi nie mógł pomóc, bo na zewnątrz wszystko się ładnie goiło, i nie było żadnego stanu zapalnego czy gorączki. Więc tylko wyłam i wyłam z tego bólu :-:)-:)-(
Wybacz mi Esiu, bo na pewno nie nastroi Cię to pozytywnie do cc, ale chiałaś opinii, a niestety moja jest taka straszna. Okropnie to wszystko wspominam. Bardzo mnie wszystko bolało.
Później już w domu było ok. Rana się ładnie goiła, tez miałam plaster, a potem starałam się to miejsce omijac podczas prysznica i stopniowo to tez moczyłam i myłam. Generalnie już w domu wszystko szło w jak najlepszym kierunku, ale szpital i poród to masakra:szok:
 
Esia-a bylysmy u znajomej(ma 2dziewczynki)jadna 4 latka a druga 6 i jeszcze byla jedna dziewczynka jakiejs jej kolezanki.Roznica wieku spora ale powiem Ci ze dziewczyny byly zgrane i slicznie sie bawily z Amelką.A Amelka byla przeszczesliwa.Pobiegala,poskakala na trampolinie i co chwila krzyczala z radosci.Spotkanie nic nadzwyczajnego a moje dzieciatko pokazalo jak mocno jest szczesliwe.Az mi sie serduszko radowalo.
 
elmaluszku dobrze że napisałaś, bo ja już liznęłam temat, tylko nie pomyślałam, żeby dziewczynom napisać :zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y: Wybaczcie ciężarówce :zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y:
Latem wszedł w życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie naliczania podstawy do zasiłków chorobowych (tak samo nalicza się też podstawę do macierzyńskiego). W skrócie - TK orzekł, że pomijanie w tej podstawie niestałych składników wynagrodzenia, których wysokość jest zmieniana podczas pobytu na L4, a od których potrąca jest składka zus, jest niezgodne z Konstytucją (różne premie itp.). A że takie świadczenia przedawniają się po 3 latach, tyle właśnie wstecz ma zwrócić zus (lub pracodawca - zależnie od długości zwolnienia/świadczenia). Oczywiście, nic z automatu :dry: Trzeba wystąpić z odpowiednim pismem do pracodawcy i zus, załączyć odpowiednie wyliczenia i... czekać na łaskawe rozpatrzenie. Nie wiem czy ktokolwiek już coś wywalczył - ja zabiorę się za to jakoś po nowym roku, więc nie zagłębiałam się zbytnio.
agik dziękuję :tak: Nie chodzi mi o "cukrzenie" i pisanie, że "będzie tak sobie, ale jak zobaczysz dziecko to..." tylko o prawdę ;-) Twoja relacja utwierdza mnie w zamiarze wykupienia indywidualnej opieki pielęgniarskiej na czas pobytu w szpitalu...
elmaluszku takie dziewczynki to chyba właśnie uwielbiają zabawę z maluchami - "matkowanie" im się włącza, poza tym, roczniak to dla nich duża, ruchoma lalka :-D
Ok, idę spać... Małż już na mnie warczy i ma rację... ;-)
 
Esia wiesz co, to chyba nawet nie chodzi o to, żeby była Ci potrzebna indywidualna opieka.
No chyba że po, przy pomocy przy Niuni, bo Małż Twój to pewnie z Piotrusiem będzie siedział.
Ja miałam tzw. znajomości, gdyż obecny burmistrz z którym pracuje mój M, był kiedyś dyrektorem szpitala, więc jak się u mnie zaczęło a mój M był akurat na naradzie z burmistrzem, to tylko szef jeden telefon wykonał i musze się przyznać, że wszyscy koło mnie latali:zawstydzona/y:
No, ale co z tego jak bólu mi nikt nie odebrał. Co swoje musiałam przejść i tylko myślę, że ta cesarka to była tak szybko zorganizowana (po ok. 8:szok: godzinach czekania na rozwarcie i nie musiałam np. zdychać 20 godzin w bólach.
A jak już dostałam znieczulenie.....Boże mój tak musi być w niebie :-):tak:
 
Agik co do tych nakętek, to na blogu tego chłopca jest adres do wysyłki (jak coś to mogę poszukać i tu wkleić). co do wieczornych posiłków. nie wiem czy miało to jakiś związek, ale takie mialam podejrzenia, że jak wpakowałam w Miśka kaszkę albo mleko z kleikiem przed samym spaniem to po godzinie były krzyki, nocki zarwane. teraz dostaje jakąś lekką kolację ok 18-18:30 (i to też nie zawsze, zależy jaki i o której był podwieczorek), a przed samym spaniem wypija butlę mleka bez żadnych dodatków - śpi do rana:tak: jak się budzi w nocy, to wiem, że po prostu coś jest nie tak
Esiu, a jak sprawdzić, czy wyliczali prawidłowo? bo ja miałam wrażenie, że na macierzyńskim jakoś mało dostawałam (na L4 chyba mi więcej wychodziło)Anielap z tym yyyyyyy, to chyba musimy to przetrwać
Dzagud nie ma sprawy;-) cieszę się, że się podobała:tak:
 
Witam sie weekendowo!
Buziole dle Wszystkich:*
My nadal w Polsce wiec czasu jak na lekarstwo.Jest super...rodzinnie i w ogole :) ale zaganiana jestem ale to dobrze,przynajmniej sie nie nudze!

Esiu kochana , kazdy czlowiek jest inny,ma inny prog odczowania bolu...w ogole nie ma o czym gadac.Z rezszta jak ma byc operacja to bedzie,nic tego nie zmieni,nawet swiadomosc ze bedzie bolalo czy tez nie... ale wiem tez ze dobrze wysluchac innych opinii,kobiet ktore juz maja TO za soba,jednak nie bierz niczego sobie do serca,bo jak juz pisalm kazdy jest inny.Im lepiej i pozytywniej bedziesz nastawiona tym szybciej,mimo bolu,dojdziesz do siebie.Cc to operacja i na pewno bedziesz odczowala dyskomfort ale w porownaniu z innymi ludzkimi cierpieniami to pikus.Patrzmy zawsze na jasne strony sytuacji :)
Ja po cesarce bylam w szpitalu jeszcze tylko jedna noc,wypisalam sie na zadanie,bol...jak pooperacyjny,wazne zeby nie lezec plackiem tylko rozchodzic szybciutko,co by sie zrosty nie porobily.Im wczesniej wstaniesz tym lepiej sie bedziesz czula!Ja pracowalam dlugo na ginekologi i pacjentki pionizowalam jak tylko wszystkie plyny z kropluwek zeszly.Jeszcze wymiotowaly po narkozie ale dreptaly.Cewnik w jednej rece,miseczka w drugiej :pNajpierw psioczyly na mnie a potem dziekowaly i kwiaty nosily :)))
Oczywiscie po znieczuleniu zewnatrzoponowym 12h a podpajeczynowkowym(wklucie jedna opodne glebiej)24h plackiem bo moze dopasc ten ZESPOL o ktorym pisala Siwucha ale to nie jest regola.Ja po 4 godzinach po operacji wyciagnelam sobie cewnik:p i sponizowalam sie.Bolalo mocno tylko pzrez chwile,takie ciagniecie w dol,potem juz tylko lepiej.
Rane pooperacyjna myje sie mydlem i woda.Ciezary niet,oszczednie w pierwszych dniach ale najlepsza rehabilitacja jest chodzenie,angazuje wszystkie miesnie,poprawia wydolnosc oddechowa i wszystko bedzie sie super goilo.Wszystko oszczednie,nie szalej kobito,dyskoteki daruj sobie przez pierwsze tygodnie :)Ja opatrunek(plaster)mialm jeden dzien,przed wyjsciem do domku sciagneli ale w polsce chyba dluzej bedziesz go miala.Zalezy jakie szwy zaloza....Do torby szpitalnej chyba nie musisz brac nic nadzzwyczajnego w zwiazku z cc,nie przypominam sobie...Caluski,mam nadzieje ze choc troszke moj poscik ukoi rozszalala wyobraznie :DDD

Buziakuje nasze ciezarowki,tesknie za Wami wszystkimi. Odezwe sie juz z Anglii!
 
reklama
Dziewczęta po cc - mam prośbę. Czy możecie polecić coś do składu torby do szpitala, co jest specyficzne właśnie dla przebytej cc (nie dla mnie - na razie torbę kompletuje moja przyjaciółka - ale mi też Wasza wiedza się przyda :-)). Ewentualnie jakieś rady na po szpitalu - czym pielęgnować ranę, na co uważać itp. No wszystko, co możecie :-) Będę bardzo wdzięczna :-)

Esiu ja miałam cc - nieplanowaną, więc w torbie miałam standard rodzącej.
Nie wiem jak po pn, ale po cc bardzo przydały mi się majtki Hartmanna.
Na ranie miałam tak jak Siwucha plaster - zdjęła mi go położna już w domu.
Po kilku dniach wyjęto mi szwy, smarowałam ranę Cepanem i Contratubexem i jest git (tzn. jest gładka, nie mam bliznowca).
Po cc dla mnie najtrudniejsze było wstanie z łóżka (rana wtedy tak boli, że aż pali"), ale im wcześniej stanie się na nogi tym szybciej się ten ból "rozchodzi".
Zuzię wyjęli ze mnie o 2.30 w nocy a o 7 rano byłam już na własnych nogach pod prysznicem (podtrzymywana przez M i zgięta w pół, ale marzyłam o kąpieli).
Co do podnoszenia głowy - to się zapomniałam i podniosłam ją od razu, żeby zobaczyć Zuzię i bólu nie było.
W planach porodowych miałam poród naturalny ze znieczuleniem zewnątrzoponowym - więc do cc tylko mi "dołożyli" znieczulenia w cewnik (tzn. w rurkę którą miałam umieszczoną między kręgami kręgosłupa).
Samo wbijanie igły między kręgi - zero bólu - naprawdę, ja wyobrażałam to sobie jako koszmar - ale pani anestezjolog z którą miałam 2 spotkania jeszcze będąc w ciązy (sprawdzała mi badania krwi pod kątem zzo) objaśniła jak i czym robi się znieczulenie, odpowiedziała na masę moich (też głupich) pytań i było rzeczywiście tak jak mówiła - nic nie bolało.
Jednoczasowo anestezjolog robiła mi wkłucie w kręgosłup (na siedząco), a pielęgniarka wbijała mi wenflon w rękę (M miał wtedy mega przerażoną minę ;-)).
Cewnik do pęcherza wkładali mi jak juz byłam znieczulona więc nic nie czułam
Więc ogólnie po cc najgorszy jest ból rany po wstaniu z łóżka (pomijam ból podczas porodu - nawet w znieczuleniu zo czuć skurcze, szczególnie przed kolejną dawką środka).
 
Ostatnia edycja:
Do góry