Izka, no zapomniałam

... Współczuję Alusi i Tobie, bo na pewno to przeżywasz. :-(Może to tylko taki przełom przy zmianie ludzi i otoczenia i niedługo się przyzwyczai??? Trzymam kciuki żeby tak było, bo obydwie się wykończycie.:-(
A jeśli chodzi o pracę to nie pomogę, bo ja zmieniałam tylko raz i szybko dostałam.
Toska, no na razie się nie sprawdziły przeczucia, ale też nie jest tak różowo. Szef na jajeczku walnął "mowę do narodu" z której jasno wynikało że jest źle i jeśli się nie poprawi sprzedaż to wszyscy wylądujemy na zielonej trawce, bo właściciele firmę zlikwidują - tym bardziej że źle jest nie tylko u nas ale w całej grupie. No nic, wypada mieć nadzieję że coś się ruszy...
Dorotko, ja też trzymam kciuki, będzie dobrze, zobaczysz.
Fantazja, widzę że pozazdrościłaś...

Super że będziecie mieć takiego maluszka - bliźniaka mojej Weroniki zresztą

, bo nasza kotka to miała być niby dwumiesięczna, a na moje oko miała przynajmniej ze 4 miesiące.

Ale łobuz z niej straszny jest, mimo że pieszczoch.

Ja to myślę że ona by się świetnie nadawała gdzieś na wieś, gdzie można łowić myszy, bo sprytna jest jak diabli - ostatnio muchę upolowała w mieszkaniu. Tomek mi mówił że mało szału nie dostała i zachowywała się jak typowy myśliwy.
