reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

no co jest? łącza pozamarzały? :-D

dziękujemy za wszystkie życzenia noworoczne i ochoczo odpozdrawiamy.
:-)

hmmm... zastanawiam się, czy to kwestia mojej meteropatii (olać minus 16, wysokie ciśnienie rulez!) czy raczej taki wisielczy humor skazańca, który niewiele ma już do stracenia... bo powodów do dobrego humoru raczej zbyt wielu nie mam: od wczoraj znowu siedzimy z olką w domu, co oznacza, że po całym grudniu rekonwalescencji wystarczył jeden (!) dzień w przedszkolu, by moje dziecko ponownie wylądowało na chorobowym. na razie stwierdzono wirusówkę i oby tak pozostało i nic się nie dowikłało. w przeciwnym razie nawet wysokie ciśnienie i słońce rozświetlające pokój nie uchronią mnie przed atakiem złego humoru, a wtedy - strzeżcie się, zanudzę was swoimi narzekaniami na nasze fatalne statystyki przedszkolne.

mondzi, no właśnie. jako specjalistka od narzekania zapewniam cię, że czcionka wpasowała się idealnie. tak fajnie "zmiękcza" niezbyt optymistyczne wynurzenia, że zastanawiam się, czy nie zaadoptować jej na użytek swoich własnych. ale na wszelki wypadek pytam, bo to twój copyright. ;-)
 
reklama
mad- współczuję i zdrówka życzę. Humor Twój doskonale rozumiem, u nas dzień przed sylwestrem Em zaczęła bardzo nieładnie kaszleć (efekt szaleństw saneczkowych, przypuszczam), byłam pewna, że bez antyboli się nie obejdzie, dostała 8 (!) syropków i o dziwo jakoś się wygrzebała z choróbska. Za to ja nie mogę wyjść z choroby już od ponad tygodnia. Siedzę w domu i świruję :wściekła/y:Psycha już mi siada, to se wstąpiłam na forum ponarzekać :-p
Jucia - kopę lat :) co u Was?

Pozdrawiam i Wszystkiego Dobrego w Nowym Roczku życzę, niech się spełniają nasze plany i marzenia i niech nas chociaż parę miłych niespodzianek spotka :tak:
 
Mad, ano jak Ci tylko ta czcionka cokolwiek ulży, to bierz. Statystykę macie marną rzeczywiście. Na pocieszenie (marne, bo marne, ale zawsze...) napiszę, że Tymi też ciągle chory. Moje trzymanie go w domu, coby wydobrzał na święta, dało właściwie tyle, że wigilię i pierwszy dzień świąt było bezkatarowo :wściekła/y: W końcu podałam mu po raz pierwszy sinupred i przeszło, chyba, pewnie po to, by znów wrócić i od nowa dobić. Zażyczyłam sobie w związku z powyższym skierowanie do laryngologa (ta będzie zmuszona dać na wymaz z nosa) i do alergologa. Miałam nadzieję, że pani doktor powie, że Tymi nie miał szans zarazić się moim gronkowcem, a jednak miał. Oby to nie było to.

Mamomisi, zdrowia i optymizmu... W końcu minie. Ja od roku jestem na ciągłym Wicku i uważam to za istny cud natury. Ja mnie tylko katar brać próbuje, to się smarnę, czasem jeszcze owinę i jest ok. Hm, no a że smaruję się prawie codziennie, bo wciąż czuję, że katar próbuje się uwolnić, to już pikuś. Ech...

Jucia, pokaż no Julasa.

Se jeszcze na Julę ponarzekam, a co... W nocy dziś jazdeczkę zrobiła taką, że chyba z dwie godziny spania mi się urwały. Wszystko byłoby ok, gdybym wiedziała, o co biega. Wykluczyłam brzuch... W poniedziałek była szczepiona, ale żeby po szczepieniu wrzaski urządzać, to chyba nie... Pediatra coś o zębach dolnych wspominała, więc w końcu daliśmy paracetamol i gdyby nie to, że za wcześnie wyłączyłam suszarkę (błogosławiony wynalazek), to pewnie awantura trwała by krócej. W efekcie nerwy złapałam straszne, podejrzewając córkę o nocne fanaberie, położyłam ją na brzuchu, co spowodowało jeszcze większy krzyk. No i w końcu dostała cyca i w ten sposób wygrała. Ech... Plus jest taki, że mimo Julkowej suchej skóry, czasem zsypanej, nie mam rezygnować z nabiału :-) No i waży dobrze.
Dzisiaj oczywiście jazdy ciąg dalszy. Strach się bać, jaka będzie noc.
 
mondzi, trzymam kciuki za tymka, ale muszę cię ostrzec, że z wydębieniem skierowania na wymaz może być ciężko. olce nasza laryngolog kilkakrotnie już tego odmówiła, mimo że leczymy się w prywatnej przychodni i kwestia ciułania jakiś usilnych oszczędności kosztem pacjenta nie mogła raczej wchodzić w grę. kiedy i mnie - mimo ciągnącego się u mnie miesiącami kataru - odmówiła ("nie ma takiej potrzeby" powiedziała), nie wytrzymałam i bardziej z przekory niż wiary, że to uzasadnione wyciągnęłam stosowny kwitek od bardziej spolegliwej internistki.
co się okazało? według antybiogramu bakteria, którą posiadałam powinna dać się wyleczyć dosłownie każdym pierwszym lepszym antybiotykiem ściągniętym z aptecznej półki. tymczasem w chwili pobierania wymazu byłam wlaśnie po dwóch antybiotykoterapiach i czułam się wciąż (od tygodni) fatalnie. potwierdziło się więc to, o czym słyszałam już wcześniej, że te wymazy nie dają zwykle miarodajnej odpowiedzi, jak (i czym) leczyć.
nie chcę nikogo odwodzić od prób poszukiwania rozwiązań (sama jestem juz lekko zdesperowana w obliczu kolejnego dnia wysokiej gorączki u olki i zbliżającej się wizji kolejnego antybiotyku). opisuję tę historię jako pewną ciekawostkę i być może (?) przyczynek do dziwnej niechęci lekarzy do kierowania na wymazy.

jeszcze pytanko: wiem, że to jeden z najczęściej maglowanych tematów, ale: ile dni trwa u waszych dzieci wirusowa infekcja zazwyczaj? chodzi mi przede wszystkim o wysoką gorączkę.
 
mad - jejciu współczuję bardzo i Tobie i Oli. Nie wiem czy pomogę, bo Emilka w swoim życiu gorączkę miała raz - 3 dni i po tych trzech dniach okazało się, że to typowa trzydniówka;-), dwa razy miała gorączkę przy zapaleniu oskrzeli - i wtedy były antybiotyki po których temp. od razu spadała, no i teraz miała trochę gorączki. I to wszystkie przypadki, które pamiętam. Z tego co się orientuję, to gorączka przy wirusach chyba nie dłużej niż 3 dni występuje. Powodzenia w walce z choróbskami!
Mondzi - dzięki za rady katarowe. No właśnie, może to moja wina, ja na katar nic nie biorę oprócz domowych środków, jakoś tak mi utkwiło, że katar nieleczony trwa tydzień, leczony 7 dni..;-)a tu okazuje się, że jednak można dziada zwalczyć szybciej. No i też powodzenia w walce z zarazkami życzę.
 
coś tu pustkami świeci...
Mag, Lila, a moze Agast sie odezwie, Easy no dalej do kalwiatur!!!!

U nas sporo się działo... niania od nas odchodzi bo będzie babcią. Miała byc do końca marca ale kończy juz na koniec stycznia. Cholera mamy kandydatkę na jej miejsca ale...... nie pasuje mi ona jakoś. tak skupiona tylko na sobie, gada bez przerwy i co jej slina na język przyniesie. Obsmarowała przy nas swoją synową, opowiedziała o swoim zyciu prywatnym i podała stawkę 10 zł. teraz płacimy 7,5 zł. Ale nie mamy nikogo innego a czasu jest mało. dziećmi jakoś się niby zainteresowała ale tak chyba na pokaz. No nie wiem coś mi w niej nie pasuje - jest podobna do naszej pierwszej niani i z zachowania i nawet z wyglądu-a nasza pierwsza niania dzialała mi na nerwy okropnie. Ech szkoda gadać.


Poniewaz w pracy mamy smetna atmosferte i spory spadek obrotów spada mi tez wynagrodzenie. Mam tego serdecznie dość i zastanawiam się nad zmianą pray

ale nie tylko prace chce zmienić. Myslily także o przeprowadzce bo nasze miszkanie jest już za małe a ceny poznańskich nieruchomości ( mimo obiżek) przyprawiają o zawrót głowy. tak więc rozważamy powrót w rodzinne strony - czyli zmiana pracy byłaby konieczna. haha a tyle co odmalowalismy mieszkanie :) Nie wiem czy coś z tych naszych planów wyśle ale tym razem chyba juz czas na zmiany a nie \tylko ich planowanie.

Zdrowotnie raczej poprawnie. Wojtek lekko posmarkuje do dzisiaj a oboje z Julka mają wysypki.

Mad - gorączka przy wirusówkach to ( z mojego doświadczenia) 3 dni a potem osłabienie. jakoś nie macie szczęscia do przedszkola. Kurna żeby jeden dzień tak Olkę załatwił. Sorki, ze tak pytam, bo pewnie juz o tym pisałas, ale co dajesz Oli na wzmocnienie odporności??? Wirusy niestety sa mrozoodporne... ale chwytaja się osłabionych organizów więc Olka była dla nich łatwym łupem po tych ostatnich chorobach. U nas w przedszkolu dzieci jest 10 -12 w grupie reszta na chorobowym albo nartach(?). obstawiam raczej to pierwsze.Ale mnie trafia jak widze kaszlące i smarkające dzieciaki - bo one na pewno zarażają. Nie mówie tu o małym katarku ale o regularnych zielonych smarkach:angry: No nic zdrowia zyczę :tak:
 
witajcie w Nowym Roku :-)

Mad - oj współczuję kolejnej choroby :-(. Mam nadzieję, że dzisiaj jest już lepiej

Rita - co do opiekunki skoro nie jesteś z niej teraz w pełni zadowolona to potem też nie będziesz :tak:. Wiem co piszę, bo sama mam podobnie. Nasza opiekunka niby jest ok, super bawi się z chłopcami i bardzo ich rozwinęła intelektualnie ale coś mi w niej nie pasuje :baffled:. I tak naprawdę nie wiem co :dry:, czasami wydaje mi się mniej gramotna, muszę jej po kilka razy powtarzać. Ale nigdy nikogo nie obgadywała. Skoro mówiła tak o swojej synowej to zapewnie i o Was będzie :-(.
No i mam do niej 100% zaufanie, nigdy nas nie zawiodła, nidgy się nie spóźniła (zawsze jest przed czasem) i codziennie zdaje mi szczegółową relację co robili. W tej kwestii jej wierzę, bo Maciejka też mi wszystko opowiada ;-)
Masz jeszcze sporo czasu na znalezienie innej pani :tak:. Rozwieś ogłoszenia na osedlu, daj ogłoszenie w prasie i zobaczysz może ktoś fajny, godny zaufania się znajdzie. Trzymam kciuki!

Mondzi - miałam napisać jak się miewa "szalony kucharz" to piszę :zawstydzona/y:. Maciuś bawi się nim, ale rzadko. Woli gry planszowe :-) (na topie jest grzybobranie i autobusy).
Kucharz wg mnie jest przereklamowany :baffled:. Ale nie jest jeszcze taki zły, bo porównując z "brykającym tygryskiem" to jest super:tak:. Tygryskiem Maciuś w ogóle się nie bawi :dry:
 
rita, właśnie o tobie myślałam, bo pamiętam, że masz rozpoznany temat inhalatorów, a chciałam podpytać o rekomendacje co do tego sprzętu. właśnie jesteśmy na etapie leczenia wziewnym specyfikiem pod nazwą ventolin, dzięki któremu wygrzebujemy się z powodzeniem z okropnego kaszlu.
mimo że olka gorączkowała sobie konkretnie (39,5) przez ponad 4 doby, uniknęłyśmy antybiotyku dosłownie rzutem na taśmę, bo na kilka godzin przed wyznaczonym deadlinem gorączka ustąpiła. tak więc teraz mamy na tapecie (pierwszy w życiu) lek wziewny, który całkiem ładnie pozwala sobie aplikować przy pomocy zwykłego podajnika dołączonego do areozolu. ale i tak chodzi mi po głowie zakup inhalatora elektrycznego (ultradźwiękowego?) bo ta forma podania środków wziewnych jest podobno lepsza...

tak więc, jeśli pozwolisz, kilka pytań o te inhalacje :sorry2:

  • rozumiem, że wszelkie leki wziewne podaje się przez taki inhalator w formie roztworu, który paruje przez maskę. czy tak?

  • jak długo trwa zwykle jeden taki zabieg inhalacji? bo jeśli kilka czy kilkanaście minut, to czarno widzę mojego nerwusa w takiej akcji, już chyba lepiej zadziała mimo wszystko zwykły areozol, którym psika się i po sprawie...

  • no i na co zwrócić uwagę przy wyborze takiego inhalatora z prawdziwego zdarzenia, pliiiiss?
acha, odporność. nasza laryngolog leczyła olkę groprinosinem, ale bez specjalnych spektakularnych efektów. pediatra natomiast twierdzi, że podawanie dzieciom jakichkolwiek preparatów stymulujących odporność nie ma sensu, bo nie ma badań potwierdzających skuteczność takiegiej terapii - w przypadku dzieci...
 
Ostatnia edycja:
Witajcie!
Wróciłam :tak::-) i już osobiście chciałabym serdecznie Wam podziękować za te wszystkie gratulacje, miłe słowa i życzenia, którymi nas w ostatnim czasie szczodrze obdarowywałyście.
W nagrodę kilka fot:
Przedstawiam Wam moją drugą córkę - Lilianę Martę
img0002sc0.jpg

Zdziwienie po kąpieli - to już??
pict3825copyyr3.jpg

My ta oba :)
pict3868cy5.jpg

Wizyta[cja] Trzech Kotów u żłóbka
3kotywx7.jpg

do usłyszenia jak już posną te borsuki ;-)
 
reklama
Do góry