A ja wlasnie wracam od lekarza. Bylismy na szczepieniu, kurcze moje zdanie o tutejszej sluzbie zdrowia jest coraz gorsze. Na pierwszej wizycie czekalismy ponad godzine bo lekarka nie doleciala ze Stanow (to bylo po tym ataku terrorystycznym w Londynie) i zebrala pacjentow z dwoch dni na dzien pozniej, my bylismy ostatni. Czekalismy. Podczas wizyty pani doktor byla albo na srodkach nasennych albo na narkotykach a pewnie na obu, bo zupelnie nie kojarzyla. Na moje pytanie o to czy taka poranna chrypka to nie katarek odpowiedziala ze nie, ze to przez ten sezon grzewczy, bo zima sie zbliza i jest sucho w mieszkaniach. Dodam ze z wizyta balismy na poczatku sierpnia wiec do zimy i do sezonu grzewczego jeszcze bardzo daleko.
Druga wizyta i szczepienie byly lepsze, o dziwo inna pani doktor (?) - nikt nas nie poinformowal. Nie czekalismy i nawet wizyta trwala jakies dobre 20 minut. Zapomnieli tylko zaszczepic nam dziecko na pneumokokke. Nic to. Rozbierac juz nie chcialam.
Dzis kolejna porazka, przesuwalismy te wizyte chyba ze trzy razy zeby trafic do tej lekarki ktora nie byla nacpana i jakas taka mila. No i udalo sie. Czekalismy w poczekalni poltorej godziny bo byly 3 ostre przypadki (no, OK, zdarza sie). Mam nadzieje ze mala nie zlapie zadych wirusow od tego czekania. Wizyta odbyla sie w piec minut. Pani doktor zasczepila, pielegniarka zwazyla i zmierzyla. Pani doktor zapytala czy wszystko OK, ja z kartka pytan do pani doktor, ona te pytania raczej zbyla (dotyczyly glownie karmienia - co, jak itd) mowiac ze wszystko trzeba wyprobowac. Pneumokkoki zapomnieli znowu, musielismy wolac raz jeszcze.
Nie sprawdzaja ani ciemiaczka ani odruchow tylko waza, mierza i posluchaja serduszka no i zaszczepia. Chyba zatrudnie mame do badan (pisalam chyba ze jest pediatra i neurologiem dzieciecym). Problem w tym ze ona wedlug mnie ma hopla w druga strone, dawalaby leki na wszystko i caly szas badala mi dziecko i pewnie niepokoila...
Ech kurcze...