hej dziewczyny
fiuture- ja też miałam cc i powiem Ci że jakbym drugi raz miała rodzić to też chciałabym cc. Ja zaczynałam rodzić sn, tzn. byłam pod terminie i poród mi wywoływali. Nie było za ciekawie i jeszcze z podejciem naszych gorzowskich lekarzy......... różnie to bywa. Powiem tyle, że jakby na dyżurze nie było mojego lekarza prowadzącego to pewnie mały urodził by sie niedotleniony, bo lekarz który "niby" był przy porodzie nie kwapił się do cc, choć młody od godziny miał tetno 90, a ja momentami odlatywałam. Dobrze że był przy mnie m i poszedł po mojego gina, a ten natychmiast podją decyzje o cc. Wtedy to już mega szybko się potoczyło, bo 15 min później byłam już na sali operacyjnej. Miałam znieczulenie zewnątrzoponowe, dziecko pokazali mi od zaru. Nie czułam w trakcie nic, poza szarpaniem. Potem na sali pooperacyjnej dostałąm środki przeciwbólowe i nie mogłam wstawać przez 12h, nic pić, ani jeść. Dziecko mi przynieśli jakieś 45min po porodzie, oczywiście ja wtedy nie mogłam go trzymać tylko m. Doszłam do siebie dość szybko, na początku trochę boli i ciągnie rana, ale jak dużo się rusza, to da się ten ból rozchodzić.
U nas dziś wielki dzień, młody poszedł pierwszy dzień do średniaków w żłobku, trochę się posmucił, nawet rozpłakał, ale ponoć potem było już lepiej. Tylko jak przyszłam po niego to siedział sam, smutny. Tak mi się go żal zrobiło, bo najmłodszy teraz jest, wszystkie dzieci już dobrze mówią, są dużo większe od niego. Nie wiem jak sobie ten mój synek poradzi.