HEJDZIEWCZYNY.
U nas nie za wesoło... od 3 dni walczymy z tak potwornymi kolkami że takiego płaczu i krzyku to chyba żadna z was jeszce nie słyszała...:-( Zaczyna sie ok 19 a kończy koło/po północy gdy malutka pada juz z braku sił...:-( Nosimy ja na zmiane z mamą bo nam krzyże pękają a daria płacze, krzyczy i zanosi sie az nie padnie ze zmęczenia...
Pozatym mamy skierowanie do okulisty (ropiejace i łazawiące oczko) do Neurologa (sprawdzic niepokój i czemu mała jest taka nadpobudliwa i zobaczyć czy niema tego cholernego napięcia mięśniowego..) i na USG brzuszka (popatrzeć na wnętrzności czy wszystko aby napewno tam jest ok)
Mam szczęście bo trafiłam na przekochaną pediatre bo nie zlewa mnie taksatmi typu "kolki i gazy to normala rzecz, trzeba przeczekać" tylko wysyła mnie gdzie sie tylko da żeby dojśc przyczyny i pomóc malutkiej w cierpieniu...
Oprócz tego dalej walczymy z katarkiem, a od ciągłego krzyku mała ma całe gardełko przekrwione.
A teraz najgorsze... Lekarka u Darii wybadała początki przepukliny...:-

-

-( To od wysiłku spowodowanego przeraźliwym krzykiem z bólu... no i koło sie zamyka bo żeby sie nie zrobiła przepuklina to mała nie może dalej sie drzec, a my nie możemy zrobić nic żeby temu zapobiec...:-( Zaklejamy pępek lepcem, może choć troszke to coś pomoże...
to tyle ze smucenia.
Z weselszychrzeczy to Daria wygląda jak mały Łysolek, bo jej powypadały, tzn wytarły sie włoski na głowie...

ale tylko na górze, bo boki i tył ma normalne, także wygląda przekomicznie, bo ma łysą glace na środku
I wogóle to sorki że znów tylko o sobie ale jakos tak mam straszną zwałe i neiwiem co pisac, a pozatym mam strasznie mało czasu ostatnio na bb bo ciągle mała mnie pochłania...
Miłego weekendu dla was i waszych maluszków