witam, jestem, wrocilam, zyje :-)
poczytalam Was troche i tak jak myslalam, nikt nie tesknil


, tylko Asia o mnie wspomniala, poprawcie sie babole ;-)

.
po krotce cos skrobne bo musze sie rozpakowywac i pranie robic, a nie cierpie tego

wyjazd ogolnie udany, tylko pogoda nie dopisala, w piatek i sobote padalo, nie caly dzien ale padalo, i do tego dosc chlodno bylo.
Pospacerowalismy, poogladalismy widoczki, nie bylam w zakopanem 5 lat wiec ajnie bylo sobie pojechac. Kiedys jezdzilismy co roku, lazilismy po szczytach, i cale dnie na szlakach spedzalismy, teraz ogladalismy z dolu.
Droga w tamta strone spoko, wyjechalismy przed 1 w nocy i przez 7 zajechalismy. Kuba wiekszosc przespal i bylo ok. Z powreotem masakra




. Plakal, marudzil, nie chcial siedziec, praktycznie polowe poza otelikiem jechal, wiem ze nie powinnamgo wyjmowac ale tak plakal ze az mial odruch wymiotny wiec nie mialam wyjscia.
Pewnie dodatkowo bylo to spowodowane tym ze w niedziele wstal z temperatura, w sobote juz mial kaszel. W drodze tez dostal lekkiej goraczki, jak sie splakal to byl caly mokry, ale dojechalismy.
Po drodze zaliczylismy 3h spacer po krakowie, do domu dotarlismy ok 21:30.
Nad morze napewno wyjedziamy ok 3 i spowrotem tez tak samo bo w dzien jechac to zabojstwo

Kuba jak wszedl do domu to szok, mowie Wam. Mimo ze zmeczony bo w drodze spa, tylko ok 1,5h a wstal w niedzile o 7 to tak jak stal, w czapce butach, bluzie ze sokiem polecial do zabawek i jezdzil najpierw taczka po salonie, potem jezdzikiem, zobaczyl swojego ludzika z narzedziami (duzy plastikowy ludzik w srodku ma narzedzia) to podlecial, wysypal na podloge i zaczal zbierac jak to zwykle robi. Normlnie tak sie stesknil za zabawkami ze szok.
i tyle bo musze walizke wywalic poki kuba spi.
nikomu nie odpisze bo czytalam wczoraj wieczorem i juz nie pamietam co i jak.
tylko slowko do Viki i czarownic ze zlotu.
Viki kurde ale dalas do myslenia, co sie stalo, i jak ogolnie wrazenia.
A i zazdroszcze czaronicom;-);-);-) spotkanka, ajnie, tez bym chciala byc wtedy na tej plazy, szkoda ze mam tak daleko nad morze.
pewnie dopiro wieczorem sie odezwe, bo jestem w domu dzis i jutro, mamam moja jest chora (goraczka, gadrlo, kaszel, katar), na 13 poszla do lekarz. Wiec ja mam jutro przymusowy urlop, R w srode a w czwartek nie wiem co bedzie jak mojej mamie nie przjdzie


.
Wogole to jakies chorbska panuja, moja siostea na turnusie rehabilitacyjnym do soboty jescze a w w srode przed weekendem jej najmlodzy syn wyladowal w szpitalu z obustronym zapaleniem pluc, w poniedzialem byli z nim u lekarza to niby stwierdzil inekcje, a w srode juz w szpitalu. Ona tam z dwoma starszymi pojechala i cala w stresie bo sie martwila co u malego.
Normalnie jakis pech z tymi chorobami, wszyscy po kolei.
Kuba tez pokasluje, zobacze jeszcze dzis, jak do jutra nie przejdzie to do lekarza pojde.
dobra lece bo mialam slowka napisac a cale wypracowanie mi wyszlo.
milego dnia, paaaaaaa.