Ewitka
Majowo-lutowa mama
Potwierdzam, że położna podczas porodu jest ważniejsza od lekarza. Ja bez opłat miałam położną na wyłączność, ale nie dziwota, byłam na porodówce po 4 w nocy w dodatku w niedzielę, więc było cichutko (zanim ja sie nie pojawiłam
), a ta koło 5 zadzwoniła po lekarza, który sobie w najlepsze spał i przyszedł odebrać poród. Lekarz zawsze przychodzi na ostatnią fazę, chyba, że poród jest z komplikacjami.
Jesli chodzi o dylemat czy płacić za położną czy nie, to wszystko zalezy od szpitala i panujących tam zwyczajów. Podejrzewam, że na takiej Żelaznej, jak ktoś nie opłaci sobie połoznej, będzie traktowany jako ten gorszy, choć może się mylę (oby). W zwykłych szpitalach, gdzie opłacanie położnych jest okazjonalne, połozna i tak będzie się zajmować tobą przy porodzie, jeśli jest w porządku. No i wg mnie lepiej się rodzi w małych szpitalach, u mnie większość położnych było super życzliwych i pomocnych, i atmosfera panowała tam taka kameralna. Jedna salka porodów rodzinnych płatna symboliczne 200zł, druga ogólna. Ja akurat za nic kompletnie nie płaciłam. Mąż był ze mną na salce porodów ogólnych, bo nie zdążyłam przejść do tej rodzinnej, dla mnie to było wtedy bez różnicy, a w kieszeni zostało na wyprawkę :-)
Nie płaciłam również za opiekę po porodzie, ale praktycznie za każdym razem jak potrzebowałam pomoc, otrzymywałam ją.
No i na pewno płacenie położnej w łapę jest zazwyczaj głupim pomysłem, chyba, że jest się z nią umówionym, ze w kazdej chwili jest w stanie przyjechać do szpitala albo zostać dłużej jak się zacznie. Moja siostra tak zapłaciła polożnej (własciwie to mama zrobiła), a ta i tak po skończeniu dyżuru się najnormalniej zmyła i ja olała.

Jesli chodzi o dylemat czy płacić za położną czy nie, to wszystko zalezy od szpitala i panujących tam zwyczajów. Podejrzewam, że na takiej Żelaznej, jak ktoś nie opłaci sobie połoznej, będzie traktowany jako ten gorszy, choć może się mylę (oby). W zwykłych szpitalach, gdzie opłacanie położnych jest okazjonalne, połozna i tak będzie się zajmować tobą przy porodzie, jeśli jest w porządku. No i wg mnie lepiej się rodzi w małych szpitalach, u mnie większość położnych było super życzliwych i pomocnych, i atmosfera panowała tam taka kameralna. Jedna salka porodów rodzinnych płatna symboliczne 200zł, druga ogólna. Ja akurat za nic kompletnie nie płaciłam. Mąż był ze mną na salce porodów ogólnych, bo nie zdążyłam przejść do tej rodzinnej, dla mnie to było wtedy bez różnicy, a w kieszeni zostało na wyprawkę :-)
Nie płaciłam również za opiekę po porodzie, ale praktycznie za każdym razem jak potrzebowałam pomoc, otrzymywałam ją.
No i na pewno płacenie położnej w łapę jest zazwyczaj głupim pomysłem, chyba, że jest się z nią umówionym, ze w kazdej chwili jest w stanie przyjechać do szpitala albo zostać dłużej jak się zacznie. Moja siostra tak zapłaciła polożnej (własciwie to mama zrobiła), a ta i tak po skończeniu dyżuru się najnormalniej zmyła i ja olała.