reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie „Butelkowe S.O.S. - chwila, która uratowała nasz dzień” i opowiedz, jak butelka pomogła Ci w rodzicielskim kryzysie! 💖 Napisz koniecznie Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców. Ekspres i sterylizator z osuszaczem od marki Baby Brezza

reklama

Intymne rozmowy listopadówek.

Andrzelika ja też wstawałam po 12 godz. Najlepsze jest to, że jak wstałam to było mi słabo i tak mnie bolało, że nie wiedziałam co mam zrobić czy chodzić czy usiąść czy skakać dosłownie myślałam, że zgłupieje i bolały mnie wtedy nawet włosy na głowie. Pielęgniarka zostawiła mnie wtedy na pół godzi:szok::szok::szok:samą w sali jak wstałam i nawet do mnie nie zajrzała, ja płakałam z bólu, baby jak chodziły do łazienki to ciągle się patrzyły do mojej sali co mnie całkiem dobijało. Andrzelika, a położyli CI synka na piersi? Bo mi nie... Mimo, że normalnie kładą nie wiem czemu ja swojej małej nie dostałam na piersi;( ZObaczyłam ją dopiero ok 20 mimo, że urodziłam o 16:35
 
reklama
My sie zareczyliśmy po 5 latach bycia razem, a po kolejnych 2 był ślub. Najpierw chciałam studia skończyc i zdobyć doswiadczenie w zawodzie. Dziecko zaplanowaliśmy po 1,5 roku od ślubu i udało sie za pierwszym razem.
Zawsze chcieliśmy mieć wdójkę, a nawet może kiedyś trzecie. No ale po fatalnej ciaży, ciężkim porodzie i trudnych początkach z dzieckiem oboje nie chcemy juz więcej dzieci! Nadal nie chcę nawet myśleć o kolejnej ciąży i porodzie. Nie wiem, może kiedyś mi sie odmieni, ale na pewno nie szybko. Zresztą ze wzgledu na ciężka ciążę to nawet sobie nie moge wyobrazic kolejnej przy małym dziecki. A bliźniaków to sobie zupełnie nie wyobrazam:szok:
 
niunia-mój mąż poszedł po maluszka i mi położył na piersi i ssał, ale to trwało 5 min, bo przyszła baba i go zabrała, a tak zawsze mąż chodził po małego, bo nie przynosili wcale dopiero 3 dnia przywozili nam do sali na karmienie, pamiętam jaka jazda była wstać jakie gimnastyki odprawiałam żeby jakoś usiąść, czy iść do wc a stękałam jak stara baba po prysznicem myjąc się lub w wc, a te po SN szmigały jak nie wiem i patrzyły też na mnie jak na kaleke. Później jak małego przynosili i karmiłam nabrałam siły zawsze tylko jak go widziałam zabierali to już zdychałam z bólu jak on był przy mnie to ból był niczym, a też później zaczełam chodzić do niego kawałek na końcu korytarza jak był pod tlenem i na lampach, bo tęskniłam ... było mi przykro inne dziecmi z mamami na sali rano i w nocy spały, a mój tylko do karmienia przywożony i zabierany strasznie się czułam już nie mogłam się doczekać, aż będziemy w domku.

A jeśli chodzi o ból pierwszy przy wstaniu to też prawie zemdlałam, a stękałam i aż łzy mi pociekły, pod prysznicem też ledwo stałam.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Andrzelika ja znowu miałam małą ze sobą już następnego dnia czyli jak urodziłam w piątek to w sobotę mała już była ze mną, a ja źle się czułam w nocy w sobotę i chciałam żeby wzięli ode mnie małą bo słabo mi się robiło to dopiero jakaś położna jak zauważyła, że mi słabo to poprosiła te babki żeby wzięły mi na noc maleństwo.

Nie zapomnę tego jak miałam te tzw smutne dni, gdzie płakałam bez powodu i akurat był obchód i zastępczyni ordynatora darła się na mnie, że płaczę. Przecież mogłam mieć tą depresję poporodową, zamiast coś z tym zrobić to się jeszcze darły na mnie pomyślałam sobie no kur*** co za babsko!

Pamiętam też, że jak jeszcze laktacja u mnie się nie rozkręciła i ja nie mogłam przystawić maleństwa do piersi bo ona nie umiała to poszłam poprosiłam położne o mleko dla małej i aż mnie ściskało jak mówiłam do nich, że moja niunia jest głodna i starałam się wstrzymać od płaczu, a jak wróciłam do sali to usiadłam jak dziecko na łóżku i zaczęłam płakać bo czułam się jak zła matka bo nie umiałam nakarmić swojego dziecka. -> dobrze, że to już minęło;)))


Szczerze mówiąc będę się bała mieć drugie dziecko tzn drugiego porodu i tego pobytu w szpitalu bo jak miałabym znów to samo przechodzić to chyba wolałabym nie ale czas pokaże. Być może zmienię zdanie ale następnego maluszka planujemy dopiero za 3 lata minimum, fakt, że będzie troszkę różnica wieku ale chcę najpierw zapewnić byt mojej Wiki, a potem zapewnić dach nad główką dla kolejnego maluszka niż narobić dzieci, a później miały by cierpieć przeze mnie bo byśmy mieszkali w jednym pokoju np we 4 lub w 5? Wystarczy, że we 3 nam już ciasno, a jeszcze pudła z zabawkami nie stoją...
 
Ja dostałam Lenę od razu po przewiezieniu na salę pooperacyjną. Na noc pojechała na moją prośbę na noworodki, ale całe dnie i wszystkie kolejne noce była ze mną. Nie wyobrażam sobie inaczej.

Wstawałam po 12 godzinach. To jest standard. Im wcześniej się wstanie (oczywiście po zupełnym zejściu znieczulenia) i im więcej się chodzi tym szybciej się wraca do formy i mniejsze ryzyko powikłań.
 
Ostatnia edycja:
Ja dostalam synka od razu jak go wyciagneli ze mnie tzn troszke go obczyscili i wsadzili mi go pod koszule i tak kangurowalismy praktycznie caluska noc razem tylko od czasu do czasu polozne przychodzily pomagac mi go przystawiac do cyca i przebieraly go i z powrotem pod koszule:tak: bylam strasznie zadowolona z opieki poloznych w szpitalu,takie troskliwe kobiety :tak:
Tez wstawalam po 12h po CC Ja to az sie doczekac nie moglam zeby wstac i sie umyc,polozne mi pomagaly ale pod prysznic juz ze mna szedl moj A. i pomagal mi sie umyc a synka wtedy polozne dogladaly :tak: ciagla rana ale nie bylo tak zle,najgorzej bylo u mnie z nogami byly jak od slonia :szok: a cos przeciwbolowego to przy lekarstwach co 3x dziennie dostawalam zawsze sie mnie pytaly czy chce cos i nigdy nie odmawialy a i wrecz przeciwnie namawialy na to zeby brac :tak:
 
ja też dostałam małą od razu po porodzie SN położyli mi ją na piersi a ja płakałam ze szczęścia, to była najpiękniejsza chwila w moim dotychczasowym życiu :tak: leżała tak ze mną 40 minut, a potem ją zabrali na ważenie i mierzenie. Ja urodziłam o 22.50 i po porodzie całą noc patrzyłam na nią nie mogłam zasnąć :szok:
 
Ja Majkę dostałam zaraz jak urodziłam na brzuch, to była cudowna chwila:tak: Potem poszła z tatusiem na "oględziny", mnie naprawili i po wszystkim wywieźli na inną salę i dali Majeczkę do cycusia na 2 godziny:-D Po tym czasie zawieźli mnie na salę a ją na noworodki umyć i ubrać. Ja w tym czasie wskoczyłam pod prysznic z moim D., zjadłam zaległy wczorajszy obiad;-)(kanapki z szynką i serem) i podreptałam po Majkę i już jej nie oddałam... Też pół nocy się w nią wpatrywałam a dodam, że całą poprzednią noc rodziłam:-)
 
Mi tez dali Olusia od razu po porodzie , na piersi. Potem mial swoje 30 koszmarnych sekund kiedy przestal odychac i zrobil sie niebieski. Wzieli go , pomasowali, zaczol ponownie wrzeszczc i od razu mi oddali. I juz nie wzieli ani razu ,co bylo troszke meczace bo po pierwsze nie wiedzialam co z nim robic ,a po drugie po 17 godzinach porodu padalam na twarz. A i tak nie moglam spac i ciagle patrzylam czy oddycha. On byl tez padniety po porodzie wiec na szczescie caly czas spal. No i walczylismy co 2 godzinki z nauka cycowania. Teraz to oboje jestesmy mistrzami swiata w tym.
 
reklama
To dziewczyny nie miałyście tak źle z tym wstawaniem po 12 godzinach... tam gdzie ja miałam CC wstaje się po 6 godzinach :/ to było jedno z gorysz doświadczeń fizycznych jakie miałam... gdy zbliżała się już ta 6 godzina, przyszła pielęgniarka i powiedziała zaraz wstajemy, ja zaczęłam ją błagać, że jeszcze nie, że tak bardzo boli, i że jeszcze nie odzyskałam czucia w niektórych partiach nóg, prosiłam o dodatkową godzinę.... ona popatrzyła na mnie i powiedziała: ma pani 15 minut więcej i wyszła... po tych 15 minutach przyszła i nie było zmiłuj się... musiałam wstać... to bolało tak bardzo, ale musiałam, myślałam, że zemdleję... Poza tym, kiedy wstawałam, byłą już prawie 22:00, a w tym szpitalu nie ma opcji zabrania noworodka od matki... ja czułam się tak tragicznie, że wiedziałam, że jak już położę się na tej mojej sali to już nie wstanę, więc znowu zaczęłam błągać pielęgniarkę, żeby na tą jedną noc wzięli małą na noworodki,bo nie dam rady do niej wstać, ale nie zgodziła się. Kazałam mężowi iść i prosić kogo będzie trzeba, żeby tą jedną noc mi odpuścili, bo wiedziałam, że to skończy się tak, że obie będziemy leżeć i płakać... mężowi powiedzieli, że zrobią ten jeden jedyny raz wyjątek i zabiorą Julię, ale o 6 rano od razu mi ją przywiozą... odetchnęłam z ulgą, bo wiedziałam, że tam się w tej pierwszej nocy lepiej nią zajmą niż ja... o 6 rano Julia byłą już z powrotem, ale przyszedł też mój mąż, żeby pomóc mi wstać i zając się małą. W tym szpitalu żadna pielęgniarka nie przychodziła z pomocą, żadną pomocą... a jak dziecko w nocy płakało to potrafiły przyjść i opiurkać.... albo jak pierwszej nocy niechcący wyrwałam sobie sączek z rany, zalałam siebie i wszystko w okół krwią... zadzwoniłam po pielęgniarkę i ta oczywiście przyszła i mnie opiurkała, potem przez całe 6 dni pobytu w szpitalu spałam w tej krwi bo nie chcieli zmienić pościeli... także pobyt w szpitalu wspominam bardzo miło :)
Przepraszam, że tak na tym wątku, powinnam pewnie na wątku o porodach, ale tak jakoś przeczytałam, że o cesarkach rozmawiałyście :p
 
Do góry