Po krótce wygląda to tak: 1-wieczór-kładziesz Ewa w łóżeczku nakarmioną,napitą,wybawioną (byś nie miała wątpliwości,że czegoś konkretnego jej potrzeba) i wychodzisz z pokoju. Pewnie po chwili zacznie płakać. Stój w pobliżu, np. za drzwiami pokoju. Policz do 20 i wejdź do pokoju, postaraj sie ja uspokoić nie biorąc na ręce,jesli bedzie bardzo oponowac to na chwileczke ją podnieś by się uspokoiła. Mów,ze pora już spać ciepłym stanowczym głosem-ja powtarzałm"postaraj sie zasnąc mamusia zaraz do ciebie przyjdzie". I wychodzisz, wracasz po policzeniu do 30, znowu to samo uspakajanie poklepywanie po pleckach i wychodzisz, wracasz po policzeniu do 40 i tak za kazdym razem wiecej. Dziecko dłużej lezy spokojne bo czeka kiedy do niego przyjdziesz. Najcześciej zmęczone zasypia, sopkojnie ze swiadomościa ,że zaraz do niego zajrzysz,że kiedy zwoła jesteś w pobliżu.Jeśli będzie ci tudno wytrzymać pierwsze 10 to skróć sobie do policzenia do pięciu i stopniowo wydłużaj.To Ty musisz być stanowcza. U mnie i z pierwsza i z druga córka trwało to ok trzech wieczorów i nigdy nie musiałm liczyć dłużej niz do 60 gdzieś przy 50 wołały ostatni raz i zastpiały. Metoda sprawdzona i myślę najmniej stresująca dla dziecka i mamy. Pozdrawiam