reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak powiedziałyście partnerom o ciąży?

U nas trochę niespodziewanie to wyszło. Nie staraliśmy się jakoś konkretnie i intensywnie ;-), ale tez specjalnie nie uważaliśmy. 21 października ostatnia @, kiedy pod koniec listopada kolejny raz mi się spóźniała - a niestety miałam z tym hocki klocki po odstawieniu pigułek - zaczęłam sobie myśleć, tak niezobowiązująco, że co by to było gdyby... Ale nieeee.. ja mamą? Haha :-D. 25 listopada zrobiłam test - w wielkiej tajemnicy przed M - ale nic nie pokazał. Następny 28 listopada. I takie blaaade nie wiadomo co. Niby dwie, ale jakieś takie niepełne ;). 30 listopada nie wytrzymałam i poleciałam zrobić badanie Beta-HCG. Na wyniki czekałam w pracy co chwilę logując się do systemu ;-). Koło 16 wynik był - powyżej normy oczywiście, ale cały czas myślałam, że to niemożliwe, więc pomyślałam, że zamiast tej przerwy między cyframi miał być przecinek. I że to pewnie nie to... Odbierając papierowe wyniki 1 grudnia już wiedziałam, ale na razie tylko ja :wściekła/y:. Po pracy szybkie poszukiwanie małych bucików lub skarpeteczek. Wyszłam ze Smyka z pięknym prezentowym pakunkiem. Miałam dziki plan przekazać tą wiadomość w prezencie na Mikołaja, ale nie wytrzymałam i w sobotę 3 grudnia jak M dostojnie przeciągał się w łóżku i zaczynał otwierać oczęta kazałam mu chwilę nie patrzeć i położyłam na kołdrze przed jego twarzą skarpeteczki. Otworzył oczy i tylko się szeroko uśmiechnął i mruknął pytająco "hmmmm?" :-). Bana mu przez pół godziny nie schodził z twarzy ;-).
Ze skarpetkami nie trafiłam, bo były z różowymi serduszkami. Kilka tygodni temu okazało się, że powinny być z niebieskimi gwiazdkami :-D.
 
reklama
U mnie się okres spóźniał w grudniu na tyle,że zaczęłam sobie myśleć,że mogę być w ciąży...W weekend bratowa M zadzwoniła czy może zostawić dzieci na godzinę u nas bo potrzebują do sklepu podjechać po prezenty na święta...I poprosiłam Martę żeby mi test kupiła po drodze...Przywiozła i kazała od razu zrobić..Mąż z dziecmi siedział przed playką...Zrobiłam,wyszły 2 kreski i sie rozryczałam strasznie...Bratowa M zaraz go zawołała a M z drugiego pokoju już krzyczał:"co???ustrzeliłem"
Wyłam jeszcze tydzień,że jestem w ciąży i że nie jestem na to gotowa i nie chce wcale itd....
A potem szok przeszedł i jest oki :)
 
mala.di chwile zwątpienia nawet ze wspaniałym partnerem ma prawie każda ciężarówka:) to że się zamartwiasz to jest normalne, ale nie daj sobie wmówić ani toksycznej rodzinie ani nikomu innemu że będziesz złą matką. To jaką mamą będziesz zależy od Ciebie i od Twojego podejścia. Pewnie że czasem będzie ciężko , ale myślę że te piękne chwile wynagrodzą chwile kiedy będzie trudno, a poza tym optymiści twierdzą że 50% procent problemów rozwiązuje się sama:) Trzymam kciuki żeby Ci się wszystko poukładało jak najlepiej:)

u mnie wcale nie było tak kolorowo na początku pomimo że prawie rok staraliśmy się o dziecko, opiszę to jednak ku przestrodze innych mam. 5 dni po owulacji i kolejnej próbie miałam już sporo wcześniej ustaloną wizytę u ginekologa. Moja Pani Doktor u której się leczyłam długo prywatnie, skądinąd bardzo sympatyczna kobieta , delikatna, zawsze chętnie odpowiadała na wszystkie nawet najgłupsze moje pytania, i generalnie polecana często przez pacjentki z mojej okolicy wiedziała że intensywnie staramy się o dziecko, zlecała w związku z tym szereg badań, zresztą przed usg powiedziałam jej że jestem świeżo po próbie:) w trakcie badania usg stwierdziła że nie widzi żeby w tym miesiącu w ogóle była owulacja, czym mnie zmartwiła, ale jak już mówiłam nie nastawiałam się że akurat tym razem się uda żeby uniknąć kolejnego rozczarowania. Powiedziała że mam niewielki stan zapalny i że wskazane jest żeby zastosować miejscowe leczenie p/zapalne a na koniec cyklu 10 tabletek jeszcze 1 tabl metronidazolu. Myślę sobie "OK" i pomimo że sama też jestem lekarzem, to i moja i jej czujność zostały uśpione, obie uwierzyłyśmy że skoro owulacji nie widać to jej nie było , że skoro tyle razy się nie udawało to teraz też się nie udało... zgodnie z logiką powinnam była zaczekać te 10 dni na okres i dopiero zacząć leczenie. Ale cóż.. konczę leczenie a okresu brak... robię test i głupieję... gruba różowa krecha i ledwo widoczna druga.. lecę do męża z zapytaniem co on widzi bo ja już swoim zmysłom nie wierzę, a on na to że 2, jedna wyraźna druga mniej ale dwie. No i zamiast skakać z radości ja w stresie że maluch ledwo się pojawił a ja już go truję:( następnie wizyty wiązały się ze stresem czy aby na pewno wszystko dobrze, na szczęście termin porodu już niedługo, jak do tej pory dziecko rozwija się prawidłowo, żadnych absolutnie odchyleń od normy nie było, już jestem dużo bardziej spokojna i wyczekujemy z niecierpliwością naszego piłkarza ( kopie niesamowicie ) jestem szczęśliwa ale nikomu nie życzę tyle niepotrzebnych zmartwień na początku kiedy to powinna człowieka ogarniać dzika radość. Nie mam żalu do swojej ginekolożki, bo to taki niefajny splot okoliczności, a poza tym nie są to jakieś strasznie żle wpływające na płód leki, po prostu nie wskazane w ciąży, ale nauczka taka że badania badaniami, ale nie można pozwolić żeby badania uśpiły naszą czujność. Trzymajcie za nas kciuki :)
 
świetnym pomysłem było zostawić na widoku małą skarpetkę i napisać na kartce " gratuluje tato":) oczywiście być w drugim pomieszczeniu:)
 
u nas bylo dosc nie typowo,bo to P powiedzial mi,ze jestem w ciazy.To on pierwszy spojrzal na test i powiedzial " kochanie bedziemy mieli dziecko" :)potem mnie przytulil i ucalowal;)
 
świetny pomysł z odczytaniem testu przez męża jako pierwszego, ja bym nie wytrzymała tak nie patrzeć no chyba, że On kropił te czarodziejskie kropki :)

u mnie przy ostatniej ciąży było podobnie, tzn. mąż wyczaił pierwszy na teście, ale zupełnie przypadkowo

kiedy zrobiłam test 1 nic nie wykazało, mąż miał go spalić, ale odłożył go na piecu, po jakiś 2 tyg. go znalazł i ze zdumieniem zobaczył lekko wyostrzoną drugą kreskę, więc poleciał po test 2, który wyszedł zdecydowanie dwoma wyraźnymi kreskami

cieszyliśmy się, byliśmy przejęci, przecież to nasze 4 dziecko

teraz Zosieńka jest już z nami i wszystko się rodzinnie układa, ona daje nam spokój domowy i zacieśnia wszystkich członków naszej dużej rodziny, no i do pracy nie muszę jeszcze wracać, jest tak jak chciałam 12 lat temu, kiedy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem - być w domu i spokojnie zajmować się domem i dziećmi, wraz z mężem

wiem, że ta sielanka się kiedyś skończy, ale teraz czuję, że mam raj na ziemi:-)
 
reklama
Mój szanowny małżonek siedział sobie przed telewizorem i popalał papierosa. Ja weszłam do domu od lekarza i prosto z mostu z takim udawaną agresją do niego " NIE BĘDZIESZ PALIŁ PRZY DZIECKU" :angry: Na co mąż" Przecież Kalina jest w szkole" -" Przy Twoim drugim dziecku" nastąpiła cisza, po czym mój małżonek tak wyskoczył do góry że zwalił żyrandol :baffled: Popłakał się i zniknął, wrócił z bukietem 100 pięknych róż :)
 
Do góry