reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak powiedziałyście partnerom o ciąży?

Mała.di miałam tyle lat co Ty jak urodziłam swoje pierwsze dziecko, wpadka jak cholera ojciec dziecka nieodpowiedzialny do entej potegi, w tamtych czasach (19lat temu) panna z dzieckiem to był wstyd i hanba dla dziewczyny z dobrego domu z rodziny wojskowych itp więc natychmiast ślub i to koscielny.. po urodzeniu dziecka wszystko się rozpadło... rozwód alimenty i dla mnie swiat się zawalił.. byłam sama samiusienka, przyjaciółki kolezanki w najlepsze się bawiły a ja musiałam się uczyc pracowac i jeszcze zajmowac się dzieckiem... podniosłam się szybciej niz sobie to wyobrazałam....

nie zawracaj sobie nim głowy ale tez nie znikaj z jego zycia na zawsze.. uswiadaiaj jego i jego rodzine tez ze DZIECKO JEST I BĘDZIE ...
nie martw się, jestesmy tylko ludzmi i popełniamy błędy..jak kazdy, nieobwiniaj się co w nim widziałaś... odnotuj PORAZKE W TEJ DZIEDZINIE i żyj dalej! usmiechaj się jak najczęsciej:-)
pozdrawiam
 
reklama
Ja powiedziałam mojemu chlopakowi w wigilie , a raczej wysłam mu sms z wynikiem testu bo nie wytrzymałam do wieczora by mu powiedziec , ale wczesniej juz wiedział że mi się spóżnia ale jakos nie robilam testu no i ucieszył się no a później był sylwester o którego się pokłuciliśmy - wcześniej nie był On przykładem idealnego chłopaka ale widze jak On to przeżywa i stara sie pozytwnie to na niego wpływa ale nie zamierzamy brać ślubu może kiedyś ale napewno nie teraz ważne dla mnie że wiem że jest i bd .
mala.di ale też uważam że lepiej być samotna szczęsliwa mama niż męczyć się z kims komu tak naprawde nie zalerzy , tak jest lepiej i dla matki i dla dziecka :)
 
Dzięki Wam bardzo wszystkim, kochane jesteście:)

Ale ja to już sama nie wiem jak dam sobie rade.. od kilku lat mam depresje, i na poczatku myslalam, ze ciąża wszystko zmieni, bo przecież teraz mam dla kogo iść do pracy np, by zarobić na jakąś wyprawke dla dziecka, na swoją rodzine liczyć nie mogę, mama najchetniej wyrzucialby mnie z domu. Wszystko utrudnia jak może. Już teraz ciągle słysze, jak złą będe mamą. Wiem, że istnieja domy samotnych matek...ale co potem? Alimentow dostane zalozmy z 400zł, nawet jeśli jakimś cudem zdołam znaleźć prace i do tego opieke nad malenstwem, to ciężko bedzie za to wynająć mieszkanie i wyżyć. Wolałabym jednak mieć pewny dach nad głową i mieć pewność ze starczy nam do pierwszego na jedzenie, pieluchy...
Ciągle panikuje, najpierw że poronie...gdy to minęło, wymyśliłam coś jeszcze lepszego - moje dziecko urodzi się martwe. Do tego w bibliotece natrafilam na książke o kobiecie, której poród skończyl sie tak tragicznie...nie wiem po co, ale ją wypożyczyłam, i co sie okazało? że miała ten sam termin co ja. i taki zbieg okolicznosci juz calkiem pogłębił tą paranoje.
Dziecko będzie miało samotną matke wariatke która nie umie zmusić się do pracy. Przestaje wierzyć, że zrobiłam dobrze.
W domu ciągle napieta atosfera, często kłótnie, nawet szarpaniny...w ostatnim tygodniu miałam już nerwobóle, więc teraz na kilka dni wyniosłam się do przyjaciółki, ale to rozwiazanie na chwile, by ukoić nerwy.
 
Ostatnia edycja:
Dzięki Wam bardzo wszystkim, kochane jesteście:)

Ale ja to już sama nie wiem jak dam sobie rade.. od kilku lat mam depresje, i na poczatku myslalam, ze ciąża wszystko zmieni, bo przecież teraz mam dla kogo iść do pracy np, by zarobić na jakąś wyprawke dla dziecka, na swoją rodzine liczyć nie mogę, mama najchetniej wyrzucialby mnie z domu. Wszystko utrudnia jak może. Już teraz ciągle słysze, jak złą będe mamą. Wiem, że istnieja domy samotnych matek...ale co potem? Alimentow dostane zalozmy z 400zł, nawet jeśli jakimś cudem zdołam znaleźć prace i do tego opieke nad malenstwem, to ciężko bedzie za to wynająć mieszkanie i wyżyć. Wolałabym jednak mieć pewny dach nad głową i mieć pewność ze starczy nam do pierwszego na jedzenie, pieluchy...
Ciągle panikuje, najpierw że poronie...gdy to minęło, wymyśliłam coś jeszcze lepszego - moje dziecko urodzi się martwe. Do tego w bibliotece natrafilam na książke o kobiecie, której poród skończyl sie tak tragicznie...nie wiem po co, ale ją wypożyczyłam, i co sie okazało? że miała ten sam termin co ja. i taki zbieg okolicznosci juz calkiem pogłębił tą paranoje.
Dziecko będzie miało samotną matke wariatke która nie umie zmusić się do pracy. Przestaje wierzyć, że zrobiłam dobrze.
W domu ciągle napieta atosfera, często kłótnie, nawet szarpaniny...w ostatnim tygodniu miałam już nerwobóle, więc teraz na kilka dni wyniosłam się do przyjaciółki, ale to rozwiazanie na chwile, by ukoić nerwy.

badz dzielna, wszystko co zle mija :)
zobaczysz
 
Mała.di nie możesz negatywnie myśleć, zobaczysz że wszystko się ułoży i dzidzia będzie zdrowa a Wy sobie poradzicie. Może początek nie będzie łatwy ale kiedyś jak to maleństwo powie do Ciebie mamo, przytuli jak będzie Ci źle nie będziesz żałować żadnej decyzji. Twój były chłopak czuję, że Ci nie pomoże dobrowolnie ale siłą też nic nie zdziałasz. Pozwól mu się oswoić z tą sytuacją, spróbujcie spokojnie się spotkać za jakiś czas zwyczajnie bez obwinień pogadać, powiedz mu że chcesz od niego wsparcia tylko jako przyjaciela.Może po jakimś czasie dojrzeje, zrozumie. Nie ma co na razie szantażować go alimentami, i tak dostaniesz je po porodzie i w późniejszym czasie możecie o tym pogadać, a teraz spokojne rozmowy, wspólny spacer raz na jakiś czas, nie codziennie.
Postaraj się przeszukać ogłoszenia w gazecie w sprawie pracy, może zwróć się do opieki społecznej, popytaj znajomych może ich rodzice mają jakieś wolne miejsca pracy. Spróbuj też spokojnie porozmawiać z rodziną tak szczerze. Powiedz im o swoich lękach, o tym że kochasz to dziecko i zrobisz wszystko by było z Tobą, może jak zobaczą że działasz np. szukasz pracy też inaczej podejdą do sprawy. Rodzicom też trudno jest w takiej sytuacji bo może pragnęli dla Ciebie czegoś innego (ich zdaniem lepszego). W ostateczności pozostaje Ci dom samotnej matki z dzieckiem.Nie każdy taki dom jest taki jak sobie wyobrażamy. Moja mama pracuje w takim gdzie każda mama ma swoją małą kawalerkę, super urządzoną, i otrzymuje wsparcie finansowe, posiłki.Jest wiele rozwiązań więc nie poddawaj się, zrób to dla tego małego szkraba, który ma teraz tylko Ciebie.

Mała.di z jakiego regionu pochodzisz?
 
Mam nadzieje, że bedzie tak jak mówicie. Tatusia dziecka ciężko jest przekonywać tak na spokojnie, chadzając razem na spacerki, jak już w gre wchodzą rozmowy telefoniczne... Ja mieszkam w sochaczewie, 50km od warszawy, on z kolei 30km od stolicy, ale z innej strony w ogóle. Więc do niego mam 80km. (Gdy bylismy ze sobą, było łatwiej bo chodzilam do szkoły 20min pociagiem od niego) On nie jest w stanie dojechać, bo nie stać go na bilet o_0. Przez telefon to sama nie wiem czy ma sens, wiem ze jak ostatnio u niego bylam to mnie olewal, ledwo zdołał wysluchac co mialam mu do powiedzenia i szybko wymyslil cos ze jest umowiony z kumplem wiec ja musze juz isc. Jego rodzina nie wie jeszcze nic o mojej ciąży, głupio mi powiadamiać o tym przez telefon jego mame, a z kolei jechanie tam mnie przeraża w takie mrozy.

Karenm, mi nawet nie chodzi o warunki w domach samotnych matek... ale o to, że kiedyś trzeba będzie sie z niego wyprowadzić, i zarobić tyle by mieć i na wynajęcie mieszkania i na życie. Zawsze to łatwiej jak już ten dach nad głową się ma, dołoży się kilka stów do rachunków
 
Mi to mój mąż powiedział, że pewnie jestem w ciąży :) jakoś tak wyczuł a ja się pukałam w głowę :) poleciał do apteki po test i rzeczywiście :D
 
Ja zrobiłam test za namową koleżanki. Spóźniał mi się okres, ale u mnie to norma, bo mam policystyczne jajniki i brałam leki na wywołanie owulacji...które to wg. lekarza miały tak szybko nie zadziałać :-p
No więć zrobiłam ten test 07.12.2011 bo mi koleżanka od rana smsy wysyła czy już? i że ona czeka...no to zrobiłam i szok...
naciągnęły 2 kreski w 1 sekundę :-D
Napisałam do męża smsa, że już wiem czemu mi tak ostatnio niedobrze...
Potem gadaliśmy na gg :-DAch jakie to romantyczne :-DPoznaliśmy się też przez internet, więc wszystko w normie :-p
Jak wrócił z pracy to zrobiliśmy jeszcze jeden test, już nie z porannego moczu i też dość szybko naciągnęły 2 kreski. Byliśmy w szoku, chciało nam się śmiać, przytuliliśmy się, taki szok i radość jednocześnie :-D fajne emocje, pewnie nigdy ich nie zapomnę.
Gdyby nie koleżanka to test pewnie zrobiłabym dopiero jakby zaczęło mi brzuch wywalać...czyli teraz :-p hehe
 
reklama
A ja bylam przerazona jak zobaczylam 2 kreski na tescie i sie rozbeczalam bo nie planowalam drugiego dziecka.W kazdym razie nie teraz gdy mialam zaczac prace.No i te nieporozumienia z tesciami ,z mezem.Marzylam jedynie o tym zeby zabrac dziecko i wyjechac do pracy.A szukalam daleko,nawet na drugim koncu Polski.Cos mi odbilo na punkcie pracy i to bylo na 1 miejscu.Tz byl na dworze a ja chlipiac poszlam do niego i nie wiedzialam jak mu pokazac test bo on tez nie chcial 2 dziecka.Zapytal co sie stalo,wyciagnelam test.Powiedzial ze trudno ,jakos to bedzie.Bylam zalamana nerwy mna szarpaly i nie wiedzialam jak dam rade przetrwac ta ciaze.Teraz wszystko sie zmienilo.Nadal nie wiem jak poradze sobie z 2 malych dzieci ale zaakceptowalam ciaze,ciesze sie z ruchow dzdziusia.Z tz na razie sie dogadujemy i dotarlo do mnie ze rozlaka to nie byl by dobry pomysl.Praca na miejscu mi sie trafila i nie musze ganiac z walizkami .Na razie pracuje w domu a potem bede dojezdzac.Jakos tak sie uklada .Zupelnie inaczej niz planowalam.Ale tak teraz jest lepiej i to dzieki ciazy:-)Wiec nie ma tego zlego.Mala di nie wchodzilam wczesniej na ten watek.Wiem ze jest ci ciezko.Wszystko to co ja bym ci napisala ,napisaly dziewczyny.Od siebie moge dodac tylko tyle ze ja jak placze,jest mi smutno,mala Luizka przychodzi do mnie kladzie raczke mi na glowie i pyta ,,mama places?nie martw sie mama"i mnie caluje.To jest piekne.I wlasnie dla takich chwil warto stawic czolo wszystkim przeciwnosciom.Nic na sile.Powoli samo wszystko sie ulozy
 
Do góry